Szczęśliwy los na loterii przypadł Ptachowi. Miejsce zużytego rządu Nepomucena działającego pod skromnym szyldem „Demokracja Libero” zajął rząd Ptacha pod złotym sztandarem „Demokracja Bez Granic”. Ptachu przygotowywał się do tego dnia, nie spodziewał się jednak takiej masy szczęścia. Zwaliła się na niego niby góra lodowa na zbłąkanego żeglarza.
Uroczystość dziękczynną zorganizowano na wielkiej sali bankietowej. Ilość i bogactwo kwiatów przerosły wyobrażenie holenderskiego ogrodnika, serwowano najlepszy szampan francuski z opisem w rodzimym języku dla osób z deficytem znajomości języków obcych, ciasteczka Fricasso oraz kawę, którą uczestnicy bankietu pieszczotliwe nazywali kawusią lub kawunią.
Uczestników uroczystości opuszczających salę powitały fanfary, ło okrzyki entuzjazmu, sztandary i cheerliderki o zmysłowych udach. Tłum przemaszerował przed trybuną honorową, na której stał Ptachu w otoczeniu towarzyszy.
Ptachu stojąc przed mównicą ogarnął wzrokiem zgromadzone tłumy i zamilkł na chwilę, aby wywołać wrażenie. Wygłosił przemówienie.
– Jesteśmy nową siłą przewodnią narodu, gwarantującą spełnienie wszystkich nadziei obywatelom, od taniego mleka w proszku po hulajnogę elektryczną, a nawet wymarzony domek z ogródkiem, gdzie słodko śpiewają ptaki. Zapomnijcie o tych nieudacznikach, co tu rządzili przed nami, liberałach z łaski bożej, którzy pozwolili, aby kraj zarósł chwastami, a miejsce zielonych parków zajęły płonące wysypiska śmieci i hałdy węgla kamiennego importowanego ze wschodu. Na szczęście oderwaliśmy tych liberalnych lewaków od rzeźbionych stołków, biurek w stylu Ludwika XV oraz pozłacanego żłoba.
Mówca dał się unieść fali swobodnych skojarzeń. Mówił o wdzięczności, ciężko zarobionych pieniądzach, równości, wolności i braterstwie oraz obywatelach szanujących władzę i porządek w życiu prywatnym, towarzyskim i służbowym. Na zakończenie uroczystości zebrani odśpiewali pieśni patriotyczne „Pod twoją obronę”, „Fanfara na cześć komendanta” oraz „Komendancie nasz”.
Ocena opozycji była skąpa. Nie gratulowano Ptachowi zwycięstwa. Porównano go jedynie do kury, co publicznie składa złote jaja wypełnione czekoladą przysłów, ludowych mądrości i obietnic.
*****
Nocą Ptachu urósł kilka centymetrów. Nie czuł tego, wydało mu się jedynie, że się powiększył i zmężniał. Zmierzył klatkę piersiową, obwód był większy o kilka centymetrów. Czuł w sobie niezwykłą moc. Ludzie patrzyli na niego jakoś inaczej, jedni nabożnie, inni z niepokojem. To mu odpowiadało. Był dumny z tego, że to on stworzył nową rzeczywistość. Był geniuszem, mężem opatrznościowym i zbawcą narodu. Tak o nim mówiono. Były też głosy niezwykle krytyczne. Ignorował je.
Przekaż dalej