Aby mieć silną armię, nie potrzebujemy generałów, helikopterów bojowych, dronów ani okrętów wojennych. Wystarczą samoloty dla VIP-ów, Wojska Obrony Terytorialnej, minister Macierewicz i minister Błaszczak. Oraz zwierzchnik sił zbrojnych.
Pewien dostojny wojskowy moczymorda pod koniec życia zwariował, ubierał się w komżę i organizował spotkania modlitewne, błogosławiąc hipokrytów nawiedzonych manią nadzwyczajnego patriotyzmu. Uważał to za cnotę.
Rząd pędzi do przodu, a my razem z nim. Tylko opozycja odstaje. Coś jej się pomyliło z projektami ustaw o aborcji, zdaje się, że zapomnieli o kobietach.
– To letarg zimowy – wyjaśniali. Aby nie dać się zagonić w kozi róg, wymyślili szybko hasło „byle do wiosny” jako środek leczniczy przed kolejnym atakiem zimowej depresji.
Naród wciąż żyje zmianami w rządzie. Nie ma już Antoniego Macierewicza, co mnie zasmuciło, bo znikła szansa Polski na sławę jako oszczędnościowej potęgi militarnej, bez generałów i helikopterów. Sam były minister spoważniał, nosi teraz bardziej zdecydowane oblicze i bardziej zmierzwioną brodę. Chętnie odpowiedział na pytanie reportera TV co do swej przyszłości:
– Jest pan niezwykle uprzejmy. Jestem wdzięczny za pytanie, ale bardzo się spieszę. Niech Bóg pana błogosławi.
Najbardziej odejściem ministra Macierewicza zmartwili się wojskowi; generałowie chodzili ze zwieszonymi głowami, we wszystkich koszarach pojawiło się serdeczne, żołnierskie hasło: „Wojsko bez Macierewicza, to jak baba bez cyca”. Żołnierze umieją wyrazić głębokie uczucia tęsknoty.
Pan premier też nie zasypiał gruszek w popiele. Odwiedził Fabrykę Proszków Mlecznych oraz wzorowe gospodarstwo hodowlane. W oborze premier wyróżnił Krasulę głaskając ją po łbie, po czym wyjawił: „Byłem kiedyś wprawny w fachu dojenia krówek”. Mówił chyba o krówkach mlecznych, bo zaraz potem wzniósł toast mlekiem. Towarzyszący mu minister, mężczyzna o dobrze odżywionej twarzy, która widziała w życiu niejedno morze alkoholu, zapowiedział, że Polska będzie produkować szampan mleczny, unikalny w skali Unii Europejskiej. Oświadczył krótko:
– Jesteśmy bardzo nowocześni, a będziemy jeszcze bardziej. Znowu pozytywnie zaskoczymy Unię Europejską.
W drodze powrotnej premier zastanawiał się, jakby umiejętnie wykorzystać umiejętność dojenia w celu zasilenia gospodarki w fundusze niezbędne do realizacji wielkich celów: lotnisk, kopalń i fabryk, oraz jakie źródła dochodów budżetu można by uznać za dojne krowy. Wprawdzie rozwiązania nie znalazł, cieszył się jednak, że ma w głowie dwa pomysły godne uwagi.
Nic narodu tak nie cieszy jak pomysłowy rząd oraz dobre pomysły na przyszłość – pomyślał premier, wysiadając z samochodu.
Michael Tequila w księgarniach: "Sędzia od Świętego Jerzego", "Klęczy cisza niezmącona", "Niezwykła decyzja Abuelo Caduco". Recenzje książek na górym pasku menu na tej stronie.
Cesarstwo Ka, żywe niczym królik, któremu objawiła się soczysta koniczyna na jałowej pustyni, edukuje się i modernizuje na potęgę. Służy temu gra w klocki „Generałowie”, polegająca na szybkiej wymianie starych Klocków-Generałów na nowe, tak, aby nie zauważyli tego inni grający. W grze prowadzi zdecydowanie Minister Pokoju i Wojny Ma, mistrz gier militarnych i strategicznych, najlepszy gracz w cesarstwie, może nawet i na świecie.
Cesarskie gry militarne nadzoruje Szambelan, najwyższy urzędnik, może nawet 2,5 m wysokości, tak jest wysoki. Zapytany o wyniki gry, odpowiedział uspokajająco ustami swojego Ministra Pełnomocnego:
– Jestem w ciągłym, bezpośrednim kontakcie z Ministrem Ma, spotykamy się, rozmawiamy, konsultujemy. Wymiana poglądów jest bardzo obiecująca i w pełni satysfakcjonująca. Jestem niezwykle zadowolony.
Następnego dnia, Szambelan nieoczekiwanie oświadczył, że jest niezadowolony.
– Jeździłem wczoraj na wrotkach i zwyczajni obywatele informowali mnie, że stare Klocki Generałowie są wciąż bardzo dobre i wymiana jest niepotrzebna i niebezpieczna. – Czy Wasza Wysokość Szambelan mógłby dać prztyczka Ministrowi Ma, temu wymieniaczowi? On nigdy nie był w wojsku, raz tylko widział haubicę na wystawie sprzętu wojskowego i nawet nie jeździ na wrotkach. Tak mi powiedziano. – Wyjaśnił Szambelan i aby uspokoić siebie i innych oświadczył: – Napiszę do niego list i wszystko wyjaśnię.
Wkrótce Minister Pełnomocny oświadczył z łagodnym uśmiechem:
– Wymiana korespondencji Szambelana z Ministrem Ma jest bardzo obiecująca i w pełni satysfakcjonująca. Jego Wysokość Szambelan jest niezwykle zadowolony.
– Jeśli tak mówi Minister Pełnomocny, to jest to prawda. Przecież to my wynaleźliśmy pismo, urzędową korespondencję, a nawet papirus, nie Egipcjanie. Też jesteśmy ogromnie zadowoleni – potwierdził Minister ds. Korespondencji Cesarza Ka.
O stan gry zapytano w końcu Ministra Pokoju i Wojny, szczupłego mężczyznę o twarzy drapieżnego sępa i ciepłym uśmiechu urzędowo-militarnym.
– Już niedługo skończę wymianę Klocków-Generałów. Jest to wymiana jednokierunkowa, nie zastępujemy ich nikim. Okazało się to niepotrzebne. Generałowie nie są nam potrzebni. To tylko zwykłe klocki. Wystarczą pułkownicy. Sam wypełniam tę lukę moją wiedzą i umiejętnościami. – Oświadczył Minister Ma.
Wkrótce w mediach pojawiła się teoria, że jest to nowa gra pałacowa „Kto kogo wysadzi z siodła”, w której uczestniczą poważne czynniki państwowe.
– Gry na dworze cesarskim najbardziej cieszą gawiedź, do której zaliczają się wszyscy obywatele Cesarstwa, z wyjątkiem jednostek mających wyższe mniemanie o sobie. – Tak ostatecznie podsumowano sytuację.
Gra wciąż trwa.
Kup sobie lub na upominek:
Michael Tequila: „Sędzia od Świętego Jerzego”. Powieść obyczajowo-psychologiczno-kryminalna.
Michael Tequila: „Klęczy cisza niezmącona”. Zbiór poezji refleksyjnych.
Recenzje i opinie tych utworów – przycisk Powieści i Poezje na górnym pasku menu.
Powitanie na lotnisku dokumentowało ważny etap dziejów Cesarstwa Ka. Sporządzono stenogram dla potrzeb filmu fabularnego.
Premier przylatuje nocą. Wita ją Cesarz Ka ze świtą i członkami rządu, ustawionymi pod ścianą jak na rozstrzelanie. Nadaje to dramaturgii. Jest Minister Pokoju i Wojny Ma oraz Minister Spraw Zagranicznych Wa. Także kilku pomniejszych.
Na płycie lotniska miał leżeć czerwony dywan, ale go nie ma.
– Domaluje się. – Rzuca krótko Cesarz Ka. Zapamiętuje, aby ukarać winnego.
Meldunek składa żołnierka w randze pułkownika. Uderza ręką w daszek, aż iskry lecą (nocą wszystko widać) i mówi: – „Witam serdecznie panią Premier. Melduję kraj w odbudowie. Idzie doskonale. Brakuje tylko wapna, cementu oraz wskazówek, co dalej”.
Premier odpowiada: – „Spocznij!”. Kobiety wdają się w rozmowę. Rozmawiają o kuchni, dzieciach i wielkiej polityce.
– Widzi pani tych cywili stojących pod murem? – Pyta żołnierka. – Jak oni stoją, ofermy!?
Podjeżdża ciężarówka z kwiatami. Premier nie ma czasu odpowiedzieć. Zachwyca się. Tony kwiatów, bukiety wielkości balii. Same róże, zapach jak w ogrodzie. Jest podniośle. Wojskowa orkiestra gra „Marsz zwycięzców”. Ministrowi Ma nogi rwą się do tańca. Przytupuje w takt muzyki.
Szambelan Cesarstwa Ka jest nieobecny.
– Ciężka choroba uzasadnia jego nieobecność. – Wyjaśnił Cesarza Ka podwładnym.
Do Premier podchodzi delegacja partyjno-rządowa z Cesarzem Ka na czele. Rzucają się sobie w ramiona. Cesarz ściska i całuje Premier Sy, wręcza jej balię kwiatów. Premier usiłuje wziąć ją w ramiona, zatacza się, świta rzuca się na pomoc. Powaga, szyk i elegancja zostały zachowane. Pada komenda „Baczność”. Gra orkiestra wojskowa. Błyskają flesze.
Cesarz wygłasza przemówienie. Padają słowa: „Bohaterstwo. Niepodległość. Duma”, po czym dziękuje Premier, a Premier dziękuje Cesarzowi. Orkiestra gra: „Nie rzucim”.
Premier zdaje relację z rozmów w Bractwie. Wieje grozą.
– Pozostałam nieugięta, ich dwadzieścia siedem osób, ja sama, jak ten palec. – Pokazuje palec. Jest zakrwawiony. W jej oczach widać ból. – Nie podpisałam protokołu zakończenia obrad. Nie dałam wcisnąć sobie głupoty.
Padają brawa. Orkiestra gra tusz. Na pierwszy plan wybijają się werble.
– Walnęłam pięścią w stół. Zrobiła się cisza. Patrzą na mnie. Ale jak! Mnie nawet powieka nie drgnęła. Wytrwałam, aby wyrazić naszą dumę!
– I co? Ktoś się załamał? – Wyrywa się pomniejszemu urzędnikowi. Jest to odezwanie niezgodne z protokołem, ale zupełnie zrozumiałe.
– Nie! – Krótko, wojskowo, odpowiada Premier. – Tylko nożyce się odezwały. Ci ludzie są jak manekiny. Uderz w stół, nożyce się odezwą.
Uroczystość zakończyła się około północy. Premier odleciała do domu wielkim wojskowym samolotem z asystą wojskową. Nad stolicą Cesarstwa przez cały następny dzień unosił się zapach róż i niezłomnej woli narodu.
Wojsko jest w ruchu. To dobra zmiana, bo wojsko potrzebuje manewrów, ćwiczeń na świeżym powietrzu oraz tężyzny, która nie przychodzi sama. Pozwalnialiśmy generałów, pułkowników i majorów, razem ponad dwieście osób. Część z nich zwolniła się sama, bo mieli fantazję, prawdopodobnie ułańską, która leży w naszych tradycjach. Odejście z armii wysokich rangą wojskowych to dobra zmiana; wojsko może teraz ćwiczyć swobodniej, nikt na nikogo nie krzyczy. To dobrze zrobiło żołnierzom. Są wyluzowani, widać to na zdjęciach.
Niektórzy żołnierze są na koniach, bo tak jest cieplej. Ale tylko do czasu, jak będą rakiety i helikoptery, których jeszcze ich nie ma. Miały być, ale nie nadeszły przez zapomnienie albo przeoczenie. Tak to jest z martwą materią. Gdyby miała rozum, jak niektóre roboty, to by się nie zapomniała ani nie przeoczyła.
Koń jest u nas tradycją, a dobra tradycja to patriotyzm. I to się liczy. Koń parska, ale nie smrodzi, chyba że dla żartu, czołg natomiast smrodzi spalinami i zanieczyszcza środowisko. A tego minister ochrony środowiska nie lubi, bo on w ogóle nie lubi środowiska, wszystko by wyciął w pień, bo tak jest czyściej. Gdybyśmy nie mieli środowiska, to nie byłoby zanieczyszczeń. – Po co nam środowisko? – Pyta minister.
– Dlaczego pyta? – Zapytacie.
– Bo mamy trzydzieści miast najbardziej zanieczyszczonych w Europie.
– A dlaczego? – Zapytacie po raz drugi? – Bo my, rząd, jesteśmy zajęci ważniejszymi sprawami.
Nawiązaliśmy stosunki z San Escobar. To nowy kraj, bardzo odległy. To my odkryliśmy go w ramach ważnych inicjatyw międzynarodowych. Co do stosunku, to jest to dobra rzecz, a dobra rzecz tam, gdzie jej wcześniej nie było, to dobra zmiana. Każdy chciałby mieć stosunek, przynajmniej jeden, od czasu do czasu, bo to zdrowe i przyjemnie, wyzwala endorfiny, a endorfiny to dobra zmiana. Dobra dla organizmu oczywiście. Organizm dobrze się kojarzy, bo z orgazmem, a każdy orgazm jest piękny jak duże zdjęcie selfie z dobrze wyczyszczonymi zębami.
Ostatnio zrobiliśmy takie zdjęcia kilkunastu osobom, które pokazały się w tłumie. Pokaż się i ty, to też ci zrobią zdjęcie. Tych na zdjęciach chcielibyśmy rozpoznać, aby ich wyróżnić.
– Czym? – Zapytacie.
– Czym się da. Medalami na przykład, albo pytaniami o życie osobiste. Każdy lubi się przecież czymś pochwalić. Chwalenie się w odpowiedzi na pytanie to dobra zmiana, bo pytany wtedy czuje, że żyje, że ktoś się o niego troszczy. A kto się troszczy o zwykłego obywatela? Tylko dobra władza, która odkłada na bok własne troski i zajmuje się obywatelem, kiedy już wyśle ludzi do pracy na ważnych stanowiskach i dobrze ich wynagrodzi. Powiedzcie to tym, którzy na nas głosowali, na dobrą władzę, to się ucieszą.
Michael Tequila: Sędzia od Świętego Jerzego. Recenzja z 2015 04 09: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/04/sedzia-od-swietego-jerzego-m-tequila.html Intrygująca satyra, która w wyśmienity i przystępny sposób obnaża fałszywy świat sceny politycznej. Michael Tequila posługuje się doskonałym warsztatem pisarskim, jego niezwykła finezja, poczucie humoru, lekkość i zaskakujące zakończenie to znaczące walory tej niedługiej powieści.