Kondukt zbliżał się do cmentarza, kiedy konie po raz drugi poniosło. Było to już poza miastem, gdzie domów było mało, za to więcej zielonych pół, a za nimi w głębi pasmo mieszanego lasu. Spłoszył je brzęczący rój rozwścieczonych pszczół, które … Czytaj dalej
Przekaż dalejPowieść. Laboratorium szyfrowanych koni. Cz. 95: Konie, żałobnicy, transparenty i pieśni
Odpowiedz