Opowiadanie: Spektakl. Odcinek 13.

W poniedziałek z samego rana zadzwonił telefon. Redaktor Boski usłyszał znajomy głos i z wrażenia aż podskoczył na krześle.
Jakub Kowalski poprosił mnie o spotkanie pojutrze w tym samym miejscu, co poprzednio. Powiedział, że będzie to nasze ostatnie spotkanie. Pojadę tam oczywiście – zakomunikował pracownikom. Podniósł słuchawkę i zadzwonił do operatora.
Adam, przygotuj się na pojutrze. O godzinie 9 rano mamy ostatni wywiad. Domyślasz się z kim i gdzie? Usłyszał odpowiedź i rzucił lakoniczne „tak” do słuchawki.

*****

O umówionej godzinie dwaj pracownicy stacji telewizyjnej zjawili się w kawiarni. Było prawie pusto. Przy stoliku na zewnątrz siedziała samotna kobieta. Starszy pan czekał na nich w sali obok baru. Tomasz i Adam przywitali się z nim i usiedli na wskazanych przez niego krzesłach.
To jest nasze ostatnie spotkanie. Poprosiłem o nie, aby nie pozostawiać niedomówień – Jakub Kowalski od razu przystąpił do rzeczy. Proszę nagrywać – wydał polecenie operatorowi.
Czy słyszał pan o najnowszej rezolucji ONZ określającej zasady etyczne inżynierii genetycznej? – zwrócił się do Tomasza. Ten tylko potakująco skinął głową. Nie musiał niczego mówić. Był przekonany, że pytający wie wszystko. Również to, że jego spotkanie z pracownikami w Centrum Informacji ONZ ktoś nagrał telefonem komórkowym i umieścił na YouTube. Każdy mógł je obejrzeć. Dla Tomasza to był szok. Postać dyrektora rozpoznał od pierwszego wejrzenia. To co mówił, nie zdziwiło go. Tylko ten niepasujący do niego wyraz – pomyślał.
Zamyślił się pan. Chyba obejrzał pan na YouTube ten klip ze mną w roli głównej– rozmówca zwracał się do Tomasza per „pan”. Brzmiało to poważnie, inaczej niż przy poprzednich spotkaniach.
Tak. Zaskoczył mnie pan swoją obecnością w ONZ. Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy: Dyrektor Międzynarodowego Centrum Informacyjnego!
Wielu ludzi zaskakuję. Wyobrażają mnie sobie w dziwny sposób. Rzadko w ludzkiej osobie, pełniącej obowiązki, wykonującej pracę. Ale dosyć o tym. Może ma pan jakieś pytania?
Owszem, mam – Tomasz był zadowolony z obrotu sprawy. Chciałbym, aby ten wywiad był czymś w rodzaju narracji człowieka o Bogu, który objawia się przez człowieka. Czy panu to odpowiada?
To dobre ujęcie tematu. Podoba mi się. Jeśli przyjmiemy ten plan, będę musiał mówić jak zwyczajny człowiek z ulicy.
Jak mam to rozumieć? – Tomasz miał wątpliwości, czy mężczyzna kryjący się pod nazwiskiem Jakub Kowalski potrafi mówić językiem przeciętnego człowieka. Czy jest możliwe, aby człowiek, którego wziąłem za profesora wyższej uczelni, potrafił mówić jak robotnik albo sprzedawczyni sklepowa? – zadał sobie pytanie.
Postaram się mówić jak najbardziej prosto, używać porównań, może nawet dosadnego języka, żartować. Każdy to rozumie. Postaram się też nie denerwować.
Pan? Denerwować się? Jak to możliwe? – Tomasz nie wyobrażał sobie takiego zachowania ze Jakuba Kowalskiego. Zawsze był opanowany.
Tak, czasem denerwuję się. Nie jestem psychologiem szkolonym w umiejętnościach zachowania spokoju w trakcie sesji terapeutycznej z klientem. Ludzie czasami denerwują mnie. Mają tyle pozytywnych cech, a uparcie demonstrują swoje przywary: głupotę, zazdrość, złość, gniew, ignorancję, chciwość, brak umiaru, kłamstwo. Nie zdarza się to często, ale nie lubię tego. Są jeszcze oczywiście inne sprawy, które mi się nie podobają.
Na przykład? – indagował Tomasz.
Na przykład przesłodzony, lukrowany, archaiczny styl przedstawicieli różnych duchownych, kiedy mówią o Bogu.
Nie za bardzo pana rozumiem. Mogę jedynie się domyślać, o co chodzi. Proszę to zilustrować przykładem.
Mówienie o Bogu jak o istocie pełnej słodyczy, wyrozumiałości i nieskończonej miłości.
Czy nie jest to prawdą? – Tomasz zdecydował się stawiać pytania równie śmiało, jak jego rozmówca mówił o Bogu.
Jest, ale niekompletną. Bóg jest jak dobry ojciec, wyrozumiały, kochający ale także i surowy oraz karzący, kiedy trzeba. Jest to kwestia miary, okazywania więcej dobroci niż surowości. Dobroć ma większą siłę oddziaływania, jest bardziej motywująca. Ale czasem trzeba też przypomnieć o obowiązkach i powinnościach.
To tak jak między ludźmi – zdziwił się redaktor.
Oczywiście – Jakub Kowalski przytaknął zdecydowanie.
Czy nauczył się pan czegoś w czasie pobytu na ziemi? Może zapytam inaczej: Czy Bóg uczy się i zmienia się? Wszystko wokół nas się zmienia – wyjaśnił Tomasz usprawiedliwiająco. Nie był pewien, czy dobrze sformułował pytanie.
Zgadzam się z tym. Naturą wszechrzeczy jest zmiana, ewolucja. Bóg też się zmienia, gdyż jest uosobieniem nieskończonej energii, duchowości i wiedzy. Nikt nie jest w stanie rozumieć rozwoju wydarzeń, czegokolwiek, jeśli sam się nie zmienia. Rozwój cywilizacji ludzkiej jest nieprzewidywalny. Bóg też nie jest w stanie przewidywać przyszłości, może jedynie reagować na to, co ona przynosi, stawiać bariery i ograniczenia, tworzyć nowe zasady.
Takie ujęcie boskości oszołomiło Tomasza, zagubił się, stracił wątek. Ratował się zmianą tematu. Miał jednak poczucie, że takie przeskoki tematyczne nie są dobre. Pocieszył się myślą, że rozmówca był wyjątkowo elastyczny i z łatwością poradzi sobie z każdym pytaniem.
Wrócę jeszcze do tematu ONZ. Jakie znaczenie miała pańska praca w tej organizacji i pański ostatni komunikat?
Obydwie sprawy nie mają większego znaczenia, ponieważ naukowcy i politycy i tak nie słuchają sumienia, które jest głosem Boga i będą manipulować przy mechanizmach życia. W tej sprawie podobnie jak i wielu innych człowiek będzie kierować się swoim kurzym móżdżkiem. Przepraszam, że tak ostro mówię. To dlatego, że ta manipulacja obróci się przeciwko ludzkości. Co do kurzego móżdżku, to mogę mieć trochę pretensji do siebie, bo kura też jest przecież tworem bożym – ironizował. Tomasz nie poznawał go w takich momentach. To był zupełnie ktoś inny.
Czy ma pan plany na najbliższą przyszłość?
Owszem, mam. Człowiek, który jest cząstką Boga, chce wziąć na siebie większą rolę. Powiedziałem więc sobie: Dobrze! Nie będę się temu sprzeciwiać. Co więcej, będę mniej angażować się w ludzkie sprawy. Poświęcę za to więcej uwagi sprawom techniki, wytworów ludzkiej pomysłowości, ponieważ technika coraz intensywniej, żeby nie powiedzieć agresywnej, ingeruje w biologiczny organizm człowieka i przyrodę. Mam na myśli przeszczepy organów, zapłodnienie in vitro, sztuczne organy, rozruszniki serca, protezy nóg, implanty, aparaty słuchowe i inne urządzenia. Istota ludzka już niedługo stanie się skomplikowaną maszynerią żywych i nieożywionych elementów, funkcjonujących jako jeden organizm. Będzie tworem Boga i człowieka – Jakub Kowalski przerwał na chwilę, aby wyjąć chusteczkę z kieszeni.
Tomaszowi cisnęło się na usta pytanie. Zadał je niezwłocznie korzystając z nieoczekiwanej przerwy: Integracja żywego organizmu z techniką. Jakie może ona mieć konsekwencje?
To trudno przewidzieć. Przyglądam się temu z tym większą uwagą, im bardziej człowiek staje się nieprzewidywalny w swoim rozumieniu dobra i zła w coraz bardziej skomplikowanym świecie. Kościół powinien zastanowić się nad pojęciem grzechu, czy nie ma on związku z nowymi wynalazkami. Ludzie wykorzystują Internet do rozpowszechniania pornografii. Czy to znaczy, że Internet, wytwór człowieka, też ma udział w jego postępowaniu, które może być naganne? Wiele osób, zwłaszcza starszych, uważa, że Internet jest źródłem zła, że jest wynalazkiem szatana. Można by to sformułować inaczej: Czy i w jakim stopniu nowe narzędzia człowieka kształtują jego zachowania? Pozytywne bądź negatywne.
Czy Bóg nie obawia się, że człowiek wykolei świat? Że zrobi coś przerażającego?
To nie są uzasadnione obawy. Bóg zachowuje ostateczną kontrolę na rozwojem wydarzeń, ponieważ stworzył nienaruszalne zasady. Tak określam zasady rozwoju wszechświata, przyrody, każdej żywej istoty. Człowiek nie jest w stanie ich zmienić. One determinują naturę przemian. Genetycy mogą manipulować przy życiu, ale nie mogą zmienić jego natury: jak powstaje, jak się rozwija i jak kończy. Człowiek może unicestwić sam siebie, ale życia we wszechświecie nie zniszczy.
To fascynujące! – wyrwało się redaktorowi. Natychmiast opamiętał się i chciał zadać kolejne pytanie, lecz rozmówca uniósł rękę powstrzymując go.
Przepraszam, ale musimy już kończyć. Wszystko ma swój koniec. Z nielicznymi wyjątkami oczywiście – dodał Jakub Kowalski i uśmiechnął się pojednawczo.
Czy mogę poprosić jeszcze o podsumowanie? Może jakaś ogólna refleksja, przekaz dla telewidzów?
Dobrze. Człowiek rodzi się czysty, niewinny i nieświadomy. Kiedy dorasta i zdobywa trochę wiedzy, zmienia świat. I robi to coraz szybciej. Zmienia, lecz nie dostrzega długofalowych skutków swego postępowania. Nowoczesne technologie dają przewagę młodym, lecz pozostawiają w tyle starszych i mniej sprawnych ludzi, którzy są ignorowani i spychani na bok. Boją się tych technologii, ponieważ przerastają ich zdolności rozumienia, uczenia się i adaptacji. Nie umiejąc posługiwać się nią stają się bezużyteczni w oczach części społeczeństwa. Przesadna wiara w siebie i arogancja nowych pokoleń, niezwykle twórczych i niepohamowanych, usprawnia a zarazem komplikuje życie. Niedobrze jest, jeśli człowiek zachowuje się jak istota ograniczona, która nie rozumie negatywnych konsekwencji swoich czynów.
Czy to wszystko? – upewnił się Tomasz.
Wnioski i refleksje pozostawiam panom i telewidzom. Każdy musi wyciągnąć własne wnioski z waszego programu. Nikt nie otrzymuje gotowej recepty na życie. Sam musi ją sobie stworzyć. Bóg dał człowiekowi serce, rozum i wolną wolę, aby umiał godnie żyć. Może dlatego niektórzy ludzie uznają, że Bóg nie jest im już potrzebny?
Nie takiego zakończenia wywiadu oczekiwał Tomasz. Była w nim nuta smutku i żalu, i prawie wcale optymizmu. Mimo to uznał, że może to być sensowne podsumowanie. Chyba zakończymy tym ostatni spektakl teatru telewizji – zdecydował Tomasz. Podziękował rozmówcy za jego czas i szczerość. Nic innego nie pozostało mu do zrobienia. Czuł, że nigdy więcej nie przeprowadzi już wywiadu z Jakubem Kowalskim. Człowiekiem i Bogiem, zagadką do rozszyfrowania – był o tym przekonany.

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *