Komiks literacki. Wywiad z komandorem Jaroszką. Odcinek 26.

Zadałem sobie pytanie: – „Dzieje wodza i narodu”, rzecz pisana w odcinkach. Co to za powieść? Aby odpowiedzieć na nie przeprowadziłem wywiad z komandorem Jaroszką, głównym bohaterem powieści. Jego słowa to wyjaśnienie dla czytelników oraz wskazówki dla autora.

– W co wy się bawicie? Pan i pańska załoga? – Zapytałem Komandora.

Popatrzył na mnie poważnie, wszedł na stołek, poważnie, z dostojeństwem, jak tylko on to potrafi, i przemówił z wysokości. Głos miał jedwabisty i ciepły.

– Prowadzę teatr okrętowy, jeden z najciekawszych na świecie. Bawimy się w Indian, a czasem w Czarnego Luda. Niesamowita sztuka. Gramy ją na żywo, często improwizując. Możemy w niej straszyć pasażerów okrętu, a jest ich niemało, bo audytorium jest wielkie. Bardzo dobrze mi to robi. Mam swobodę działania. Jestem dyrektorem teatru i reżyserem sztuki, obsadziłem także główną rolę.

– A dlaczego wchodzi pan na stołek, panie komandorze? Przecież i tak wszyscy pana znają i słuchają z uwagą.

– Lubię szczyty. Wzrok mi się poprawia, lepiej ogarniam tłumy. Kocham tłumy u mych stóp. Kiedy przemawiam z wysokości mój głos brzmi jakby dochodził z nieba. Rozumie pan moje skojarzenie?

– Jest pan osobą wierzącą?

– Oczywiście. Nawet bardzo. Najbardziej wierzę w teatr.

– Czy czasem to wszystko, co pan robi, nie myli się panu. Czy kieruje się pan jakimiś zasadami?

– Tak. Zostały one ustanowione już wcześniej, lecz my je zmieniamy. Jesteśmy teatrem nowoczesnym, eksperymentalnym. Prowadzę go dla dobra przyszłych pokoleń. Także po to, aby wyciszyć hałasy wewnętrzne, które mnie męczą, zaspokoić nieutuloną tęsknotę za czymś nieogarnionym. Sam tego czasem nie rozumiem. Ale tak właśnie wygląda proces twórczy!

– Dla mnie, odpowiedziałem komandorowi Jaroszce, to co pan robi, to komiks, dramat narodowy w odcinkach. Sztuka mocna, pełna zaskakujących zdarzeń i ostrych zakrętów. Trzyma w napięciu. To mnie kręci, gdyż w przeciwnym wypadku czułbym się jak bezrobotny na przednówku państwowego zasiłku. Wspaniale improwizujecie. Ubóstwiam was za to. Piszę ten komiks, a czasem nawet i czytam, ale tylko wtedy, kiedy jestem cudownie niepoważny, lekki i uduchowiony, tak jak pan, panie komandorze. Cudownie pan gra! Nie boi się pan, że pańska sztuka może przekształcić się w mroczny dramat?

– Zaraz tam dramat. Niech pan nie przesadza. Nawet jak do więzienia trafi pięć tysięcy osób, to nie znaczy, że to już jest dramat. Pięć tysięcy na tle milionów to statystyka. Nie boję się, bo mam to wszystko pod kontrolą, w głowie.

– Ale ma pan przeciwników. Opozycję. Ludzi prostych, nie lubiących teatru.

– Co to za opozycja? Ja mam charyzmę i wewnętrzny imperatyw.

– Co to jest ten „wewnętrzny imperatyw”?

– Ach, co za pytanie! – Dramatycznie wykrzyknął komandor Jaroszka. – To mania, która mnie prześladuje. Jako reżyser i aktor dzielę się nią jak tylko umiem najlepiej.

– Boże dopomóż! – Odkrzyknąłem odruchowo, przypominając sobie, co mówi się w takich wypadkach.

– Bóg zapłać, dobry człowieku!

Ucieszyłem się. Komandor nazwał mnie dobrym człowiekiem.  

Michael Tequila: Sędzia od Świętego Jerzego. Recenzja: http://zaczytani.pl/ksiazka/sedzia_od_swietego_jerzego,druk: Intrygująca satyra, która w jaskrawy sposób punktuje wszystkie przywary i bolączki polityków oraz życia politycznego kraju. Zabawna i ironiczna, ale przede wszystkim bardzo prawdziwa. 

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *