Totalne zwycięstwo Prezesa Kaczyńskiego w wojnie o sprawiedliwość

Rewolucja Fragment muralu Rewolucja 1905 Łódź PPS, by Nimrod7777, Creative Commons

Na kongresową trybunę wstąpił mój ukochany Wódz, Prezes, Król, Jarosław. Wódz to po łacinie Dux. Król to po łacinie Rex. To także mój Rex.

Na sali tłum. Sala była ogromna, tłum jeszcze większy, ponad 1000 osób. Były to wierne szeregi partyjne, jednolity standard myślenia, mowy i gestów.

W drzwiach wejściowych informowano: Żadnych dziennikarzy! No journalists! Dlaczego? – Chcemy w spokoju nacieszyć się wyborami przywódcy. Głęboko je przeżywamy. Nigdy nie wiadomo, kto zostanie wybrany.

Ku zaskoczeniu wiernych i świata wybrany został Jarosław Kaczyński. Zwycięstwo totalne, zwycięzca nieposkromiony. Eksplozja oklasków, naręcza uwielbienia, a potem pieśń świąteczna, rozległa jak wszystkie rzeki świata: „Cuda, cuda ogłaszają”.

Okazało się, że on jeden spośród wielu zgłoszonych kandydatów uzyskał sto procent głosów.

– Towarzysze, zagaił przewodniczący komisji wyborczej, takich wyników nikt nie uzyskuje dzisiaj na świecie, z wyjątkiem Azji i Afryki. Całkowita jednomyślność! Rewelacja.

Komisja skrutacyjna zgłosiła poważne zastrzeżenie: Było siedem głosów przeciw. Wszczęto natychmiastowe śledztwo. Padły pytania? Kto to zrobił? Kto wyznaczył siedmiu niewiernych, aby głosowali przeciw? Dochodzenie unieważniono, bo nastąpiła fiesta.

Nadeszły kwiaty. Prawdziwa powódź. Dowożono wozami. Strumień bukietów płynął w kierunku trybuny, zagrażając Wodzowi. Uratowano go szczęśliwie. Wrócił z naręczem, ogromnym jak wieża. Wygłosił przemówienie. Mówił mocno, zdecydowanie, używając słów barwnych jak kolory tęczy. Mówił rzeczowo i pięknie.

– Wrogowie! Kim są nasi wrogowie? – Balcerowicz. Rzepliński. Żadni profesorowie. Po prostu szkodnicy.

– Co za głos!? – Wzruszyłem się. Zawsze się wzruszam, kiedy słyszę coś, co kołysze moim umysłem, w prawo i w lewo, w lewo i w prawo, z góry na dół, z dołu do góry.

– Konstytucja. Nie ma konstytucji. Ta, co była, to PRL. Wprowadzimy nową konstytucję. Lepszą, radośniejszą. Huczne brawa. Ruch na sali.

Wierne szeregi powstają na nogi, wasale, lennicy, poddani, posłuszni, karni, ulegli, wspaniali. Wszyscy. Chcemy przysięgać na wierność Wodzowi! – Okrzyki z sali.

– Nie trzeba! Nie trzeba! – Wódz uspokaja tłumy.

– Prawo! Pytanie: Jakie prawo? Szariat PiS. Na czym on polega? Każdy na sali wie. Prawo zapewniające warunki duchowego i fizycznego rozwoju jednostki, określające czyny konieczne, chwalebne, dozwolone, naganne oraz zakazane. Skonsolidowana władza sądownicza dla dobra narodu. Dla całego narodu, pełne 39 % Suwerena!

– Program rozwoju kraju! Wspaniały. Rewelacyjny. Następują konkrety, konkretnie jeden, ale wielki, bo więcej męczy.

– Nasza strategia! – Jaka? – Dużo pieniędzy! – Skąd je weźmiemy? – Z OFE. Z tego samego OFE, skąd wzięła je Platforma Obywatelska. – Dlaczego robimy to samo? – Bo oni nie wiedzieli, co z tymi pieniędzmi zrobić, a my wiemy.

Potem występowali poddani, tradycyjnie już poseł Suski. Mówił porywająco, jak to on.

Wszystko zrozumiałem, przyjąłem do serca, przyswoiłem. Było tego tak dużo i było to tak słodkie, że dobrze mi się zrobiło. Taka jest cena rzeczy wielkich i słodkich.

Obraz: Fragment muralu o rewolucji 1905 roku w Łodzi, PPS.

Przekaż dalej
4Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *