Zbliżają się wybory do Sejmu. PiS reklamuje się.

Wicemarszałek z PiS: „Nie ma powodów do dymisji szefowej Kancelarii Sejmu”.

Marszałek Sejmu odchodzi, ale nikt nie bije się w pierś. A co z szefową Kancelarii Sejmu i Centrum Informacji Sejmu, którzy kłamali i wprowadzali opinie publiczną w błąd? Kto – i czy w ogóle – poniesie odpowiedzialność za wprowadzanie dziennikarzy i opinii publicznej w błąd? Kto wymyślił kłamstwo w sprawie lotów Kuchcińskiego, którym próbowano tuszować sprawę?

Kilka komentarzy zamieszczonych pod tą informacją na www.wyborcza.pl:

Malagosia 09.08.2019. To jeszcze nikt nie zgłosił do prokuratury, że pani była uprzejma popełnić przestępstwo? Przekroczyła uprawnienia ewidentnie. Drugie przestępstwo, to nie dopełnienie obowiązków – lala nie wykonała wyroku sądu.

ciemny_lud09.08.2019: Skoro premier kłamie, skoro marszałek sejmu kłamie, skoro (były) minister obrony kłamie jak najęty, skoro kłamie szeregowy poseł, to czemu ma nie kłamać szefowa kancelarii Sejmu?

chardonnay09.08.2019: Ależ do niczego nigdy nie ma powodów. Cała Polska z was się śmieje, kłamcy, oszuści i złodzieje.

jerzy201509.08.2019: Pani tylko kłamała w dobrej wierze -ochraniała szefa z PISu.

aliud201809.08.2019: mafia ściga swoich członków za nielojalność a nie za popełnianie przestępstw. to oczywiste. dopóki rządzi obecny układ o charakterze mafijnym, będziemy mieli grę pozorów, pozorowanych działań, pustych deklaracji, fałszywych wyjaśnień, przemilczeń, odwracania uwagi, wmawiania błędów opozycji, ścigania dociekliwych i agresywnej retoryki wojennej. Wpadną na tej strategii. Pytanie jednak ile do tego momentu jeszcze zdemolują? Na razie jest tak, że nawet przez siebie uchwalonego prawa nie są w stanie przestrzegać. Tego wcześniejszego nawet nie zamierzali. Bo było rzekomo postkomunistyczne. A przy takim stosunku do prawa to raczej nie ma co liczyć na legalistyczną postawę. Nie ma tu miejsca na prawo i sprawiedliwość. Jest rzeczą oczywista, że ktoś powinien złożyć skargę do prokuratury. Jeśli odmowi ona śledztwa to będzie przynajmniej kolejny dowód na jej upolitycznienie i korupcje.

DH09.08.2019: Pani marszałek bez zgody wielkiego SZU nic nie zrobi. Ma tylko robić dobre wrażenie.

Przekaż dalej
0Shares

Wspomnienia z Loterii Państwowej. Powieść psychodeliczna. Odc. 3.

Poprawę nastrojów społecznych przyniósł dopiero rok dwa tysiące piętnaście. Loteria Państwowa zorganizowała i przeprowadziła wówczas specjalne losowanie dla dorosłych pod hasłem „Kto tu rządzi”. Imprezę organizowano regularnie co cztery lata. Kupony wypełniło kilkanaście milionów ludzi. Dzień wielkiej loterii ogłoszono dniem świątecznym.

Były dwa kryteria uczestnictwa w loterii: wiek i poziom intelektualny. Dzieci i młodzież do lat osiemnastu nie mogły uczestniczyć w loterii z uwagi na to, że jest to forma hazardu. Drugim warunkiem uczestnictwa była umiejętność pisania i czytania.

Sprawa okazała się kontrowersyjna, ponieważ pisanie i czytanie nie wymagało konieczności rozumienia tekstu, znaczenia własnego udziału w loterii czy nawet hasła „Kto tu rządzi”. Puryści loteryjni uważali, że nawet przygłup może wziąć w niej udział.

– W kraju nie ma już analfabetów, są tylko wtórni analfabeci i ludzie nieporadni umysłowo. Pytaniem jest, czy wtórny analfabetyzm i nieporadność umysłowa nie są przeszkodami uniemożliwiającymi udział w loterii państwowej, gdzie chodzi o wielką stawkę?

Sprawę rozstrzygnął sąd obradujący w pełnym składzie.

– Wtórny analfabetyzm nie jest przeszkodą uczestnictwa w Loterii Państwowej „Kto tu rządzi”. Jeśli obywatel już raz nabył umiejętność pisania i czytania, to utrata tej zdolności w okresie późniejszym wskutek alkoholizmu, demencji, niechęci do czytania, utraty okularów czy innych wydarzeń losowych, jest jego prywatną sprawą. Przepisy prawa loteryjnego nie mogą dyskryminować obywateli z tego tytułu, że są niezdolni myśleć samodzielnie, nie rozumieją natury obywatelstwa czy są niedorozwinięci umysłowo. W każdym kraju są tysiące takich osób i jakoś wszyscy sobie z tym radzą. My, jako sąd reprezentujący demokratyczne społeczeństwo ludzi wierzących, wyrażamy nadzieję, że pan Bóg nie dopuści zbyt wielu ubogich duchem, aby weszli do królestwa ziemskiego uczestnicząc w najważniejszej loterii państwowej.

Była to dosyć zawiła interpretacja prawa loteryjnego, powszechnie ją jednak akceptowano.

– Nie wszyscy zawsze muszą wiedzieć, o co chodzi. To wymaga zbyt wielkiego wysiłku intelektualnego. Jesteśmy społeczeństwem na dorobku i nie każdego na to stać. – Tak sformułowała swoje przemyślenia pewna dojrzała matrona w trakcie dyskusji targowej ze sprzedawczynią jaj na temat “Brać, czy nie brać udziału w loterii?”. Jaja pochodziły z wolnego wybiegu dziesięciu swobodnych kur i jednego koguta, a jej rozmówczynią była rewolucjonistka agrarna z dawnych lat, kiedy jeszcze ludzki rozum żył na wolnym wybiegu i prowadził zdrowy tryb życia.

Przekaż dalej
0Shares

Kronika narodu wybranego. Odc. 3: Duma narodowa

Obecni w pokoju ministrowie zerkali już dyskretnie na zegarki. Zrobiło się późno. Na dworze było zimno i ciemno, był to koniec lutego. Jakby odczytując ich myśli premier Smukły postanowił zakończyć posiedzenie gabinetu.

– W końcu zaczniemy prawnie chronić naszą największą wartość, dumę narodową. Trzeba skończyć z atakami na naszą historię, która jest przecież historią wyłącznie bohaterstwa. Możemy być tylko dumni z pomocy bliźnim w ciężkiej potrzebie w tamtym trudnym okresie. Nie godzimy się z tym, że ktoś mógłby nam wypomnieć złe czyny, których nie popełniliśmy . Będziemy ścigać prawnie takie osoby i organizacje.

Wiadomość o ochronie dumy narodowej pojawiła się w wieczornych dziennikach telewizyjnych. Społeczeństwo przyjęło entuzjastycznie decyzję rządu. Obywatele wychodzili na ulice, najpierw pojedynczo, potem większymi grupami, wyprostowali, z podniesionymi głowami, lekko cofniętymi ramionami i wzrokiem skierowanym w przyszłość. Cieszyli się z przynależności do narodu mającego największe powody ze wszystkich do dumy z siebie i swoich czynów, pragnęli ją nosić otwarcie w sercach, a w święta narodowe także na sztandarach i transparentach.

Uczucie dumy okazało się tak intensywne, że z obawy, czy nie jest niebezpieczne dla zdrowia w kilkunastu większych miastach pobrano jej próbki i oddano do analizy. Znaleziono w nich te same trzy składniki: honor, chwałę i godność. Tylko dwa laboratoria posługujące się nowszymi metodami analizy ujawniły także elementy pychy i zarozumiałości.

– Były to zupełnie przypadkowe zanieczyszczenia. Ich mikroskopijny poziom jest bez znaczenia – udzielając wyjaśnienia rzeczniczka rządu zasłaniała Jego Świątobliwość własnym ciałem przed natrętnymi reporterami. Zniecierpliwiony gestem nadmiernej opiekuńczości Eminencja odsunął ją na bok, aby wygłosić krótkie oświadczenie.

– Jestem szczęśliwy, że dotarliśmy tu, gdzie dotarliśmy. Pewne czynniki utrudniały nam dotychczas swobodny rozwój dumy. Wiedziałem o tym, ale nie mogłem nic ujawnić z uwagi na inne, jeszcze bardziej skomplikowane elementy. Teraz możemy już o tym swobodnie rozmawiać. Nasza duma narodowa to fenomen w skali światowej; żaden kraj nie może się z nami porównywać. Okazaliśmy bezmiar pomocy bliźnim w najtrudniejszym dla nich i dla nas okresie. Musimy i będziemy chronić tę wartość. Nie możemy pozwolić, aby ktokolwiek ją kwestionował, umniejszał czy w nią wątpił.

Sprawą przygotowania ustawy zajął się najsprawniejszy prawnik w rządzie, rzutki i energiczny, pasjonat przewodzenia, przemawiania i oskarżania. Ustawę przygotował tak starannie, że parlament uchwalił ją bez czytania w ciągu jednego dnia i dwóch godzin. Czas procedowania był dokładnie wymierzony, ponieważ rząd wcześniej już uznał – na wniosek Jego Świątobliwości – że bez przyśpieszenia (zwanego akceleratorem) naród nie jest w stanie osiągnąć powszechnego dobrobytu. Pośpiech był nieunikniony, gdyż poprzednia ekipa rządząca pozostawiła państwo w stanie gorszym niż obrabowany i spalony sierociniec na bagnie.

Ustawę zatwierdzoną przez niższą izbę jeszcze tej samej nocy przyjął senat; jego marszałek osobiście dostarczył dokument do prezydenta w celu ostatecznego uświęcenia. Prezydent czekał już na schodach pałacowych w świetle rozpalonych twarzy, w atmosferze zapachu imponujących bukietów czerwonych róż. Mimo, że był mańkutem, pragnął podpisać dokument oburącz, dla wyrażenia swego pełnego poparcia.

Uroczystość z zapartym tchem obserwowali obywatele czekający od wielu godzin przed pałacem oraz na placu za pałacem, gdzie ustawiono dwa wielkie i sześć małych telebimów. Szybkość stanowienia prawa w Nomadii pogłębiła w nich i tak już niezwykle silne poczucie dumy; byli przekonani, że ustawa jest bardziej potrzebna niż chleb powszedni, o jaki modlili się codziennie.  

W ostatnim momencie przed podpisaniem prezydentowi zadrżała ręka. Czujne oko najwyższego strażnika porządku wyłapało mikroskopijny błąd, który wzbudził w nim poważną wątpliwość. Chodziło o to, czy określenie „duma narodowa” powinno pisać się z dużej czy z malej litery. Wstęga pytań przewinęła się przez jego przepracowaną głowę, jedno bardziej szokujące od drugiego, kto i dlaczego pozostawił w ustawie tak groźne niedopowiedzenie. Prezydent zachował się jak zawsze, z godnością i zgodnie z sumieniem; podpisał dokument i od razu pchnął go umyślnym do Trybunału Konstrukcyjnego, najwyższego państwowego organu oceny konstrukcji prawnych, słynnego trzeciego filaru.

Historycznie, był to okres, kiedy system prawny Nomadii oparty był już na zasadzie „Trzy w jednym”.

Wszystkie książki autora do nabycia w Księgarni Merlin:  https://tinyurl.com/y7cza5nc . Recenzje są na górnym pasku menu powyżej na tej stronie. 

Przekaż dalej
0Shares

10 Marca: Dzień Mężczyzny

Portrait_de_Dante Alighieri by Sandro Boticelli Kiedy wypowiedziałem to głośniej, ze wszystkich kątów wyskoczyły pytania. Z pretensjami. – Jakiego mężczyzny? O czym ty mówisz? Nie przesadzasz? Zastanawianie się nad Dniem i nad Mężczyzną nie może odbywać się w próżni. Musi być kontekst.

Wszystko ma swój kontekst. Nawet pies i kot; oby Bóg dał im szczęśliwe życie!

Konteksty, które nasuwają mi się na myśl, są praktyczne i znaczące: mężczyzna a małżeństwo i rodzina, mężczyzna a seks, mężczyzna a polityka. Wybieram ostatni, bo jest najbardziej aktualny.

Historycznie rzecz biorąc mężczyzna to macho, ktoś dominujący, przywódca. Zawsze dominował. Przez wieki był żywicielem i obrońcą rodziny i ojczyzny. Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia. To słowa wypowiadane przez kobietę przy zawieraniu małżeństwa w starożytnym Rzymie. Pamiętam je z lekcji łaciny. Gdzie ty, Gajusie, tam ja, twoja Gaja.

Mężczyzna był przywódcą także politycznym.

No i dorobiliśmy się. Dzisiaj jesteśmy politycznie na topie, w Europie i nie tylko. Zadaję sobie pytanie, jak wygląda to polskie machismo. Można je przedstawić w postaci hierarchii, struktury, trójkąta władzy.

Na najwyższym poziomie, na samym szczycie, stoi Wódz. Sam się określił, a my musimy to przyjąć do wiadomości: obsesjonat o nieokreślonych ambicjach. Nie jest demonem, tylko człowiekiem zagubionym w samym sobie, połączeniem pobożnego inkwizytora z Don Kichotem z Manchy, tym od wiatraków. Ma zapewne także dobre intencje, ale jest niepraktyczny; gotów jest przeciwstawić się całemu światu (połowie własnego społeczeństwa, Unii Europejskiej i USA). Jest roztropny. Kiedy przyjdzie czas odpowiedzialności, to nie on stanie przed Trybunałem Stanu, bo nie ponosi żadnej odpowiedzialności prawnej, ponieważ nie sprawuje funkcji publicznej, nie reprezentuje państwa.

Poziom II to Wasale, bezkrytyczni głosiciele chwały Wodza, naśladowcy chodzący na pasku, pociągani sznurkiem, jedzący z ręki, wazeliniarze, całuśnicy, marionetki. To nie są tylko moje słowa. Przypominam, że cały czas mówimy o rodzaju męskim, bo jest 10 Marca.

Poziom III to pospolite ruszenie, rycerze popierający Wodza i Wasali, rzesze błądzących we mgle, z mentalnością przeszłości i pragnieniem jakiejkolwiek zmiany, umiejący czytać i pisać, lecz niezdolni do samodzielnej analizy i syntezy.

W sumie jest to Wielkie Towarzystwo Wzajemnej Adoracji, odwzorowanie historycznej Solidarności, tylko w odwrotnym kierunku, do tyłu i w dół. W tym kotle słynny Galimatias, bóg upadłych rozmaitości, miesza zardzewiałą chochlą wymianę historii na szlachetniejszą i lepszy patriotyzm z pogardą dla dorobku materialnego poprzedników (Polska w ruinie), autarkizm (poradzimy sobie sami, bez kapitału zagranicznego), ambicje miniimperialne (koniec z dominium, to my będziemy teraz decydować), populizm (zupa dla wszystkich), w końcu komunę (wszyscy jesteśmy równi) z pokraczną dyktaturą.

Praktycznie biorąc nie ma żadnej dyskusji o gospodarce, przedsiębiorstwie, nowoczesnych technologiach, nowoczesnym nauczaniu, sprawnym systemie podatkowym, niepełnosprawnych (5.460.000 osób), seniorach w wieku 65 lat i powyżej (5.700.000 osób, w tym 1.000.000 osób w wieku ponad 80 lat), przejrzystości i sprawności informacyjnej (z trzech adresów sklepów pasmanteryjnych z numerami telefonów i faksów, jakie znalazłem w Internecie, jeden był przy innej ulicy, drugi w ogóle nie istniał a trzeci został zlikwidowany pięć lat wcześniej), decydującej o tym, czy poświęcamy godziny i dni na szukanie adresu, dodzwonienie się, uzyskanie ważnych informacji.

Mamy za to dużo o demontażu Trybunału pilnującego porządku prawnego (Dura lex, sed lex), o eutanazji urzędniczej służby cywilnej (gdzie są konkursy na stanowiska i wymagania, a nie odręczne mianowania za wierność i zasługi), przejmowaniu przez partię stadnin końskich, którym świat nie szczędził pochwał. I tak dalej.

Po nocach śni mi się mężczyzna ze sztywną deską poglądów zamiast pleców oraz grymasem gniewu i potępienia zamiast uśmiechu i zachęty. Za nim kroczą zgodnie wierne klony. Też mężczyźni.

Dzień Mężczyzny w tym roku nie jest najlepszą propozycją.

Michael Tequila: „SĘDZIA OD ŚWIĘTEGO JERZEGO”, powieść psychologiczno-obyczajowo-kryminalna do nabycia w księgarniach Matras, Dom Książki i księgarniach internetowych.

Przekaż dalej
6Shares

O polskiej rzeczywistości na tle przygód Don Kichota z Manchy.

Don Quijote Ilustracja Don Quichote z 1848
Dzisiaj w nocy wył potępieńczy wiatr. Na niebie zobaczyłem czarny kształt ducha. Siedział na ławie, milczał, uśmiechał się półgębkiem. Był ważny. Udawał zwykłego, skromnego człowieka. Każdy ma prawo mieć marzenia i przywidzenia.

Od czasu do czasu czarne postacie i niezrozumiale zdarzenia nawiedzają kraje, teraz czas nadszedł na nas.

Piszę najpierw „o wielkich rzeczach, o których, jak mówi Benengeli, dowie się ten, kto będzie o nich czytał, jeśli czytać będzie z uwagą”. To pierwszy cytat z „Don Kichota z Manchy”, arcydzieła literatury światowej niezwykle udanie przedstawiającej ideał człowieka szlachetnego w wierze i zamysłach, don Kichota (którego imię spolszczę na Don Chichot), oraz jego praktycznego pomocnika, Sancho Pansę. Dedukuję ten cytat czytelnikom.

„Trzeba ci wiedzieć, mój Sancho, że męstwo, niepościągane rozsądkiem, jest tylko zuchwalstwem, oraz, że czyny człowieka zuchwałego więcej mają styczności z jego szczęściem, aniżeli z odwagą”. To również cytat, słowa Don Chichota; ten dedykuję osobom, które głosowały na PiS.

Niektórym ludziom w Polsce zdaje się, że „coś się” jeszcze zmieni, że nadejdzie jakieś „opamiętanie”, że przywrócony zostanie dotychczasowy „porządek”, że dwie połowy społeczeństwa „znajdą porozumienie”. Nie jest to możliwe, gdyż rządząca połowa jest wypełniona jak balon poczuciem pełni władzy oraz konieczności głębokich zmian, także determinacją i bezkompromisowymi metodami realizacji zmian. Siła PiS tkwi w przekonaniu, w wierze, że „dobro narodu stoi ponad prawem”, a „cel uświęca środki”. Też w to wierzę. Historia już wielokrotnie wykazała, jak słuszne i zbawienne dla społeczeństw są takie przekonania.

Jak rozumiem, prawo i dobro narodu nie dają się pogodzić ze sobą. Są jak ogień i woda. Kiedy zrozumiałem to ja, człowiek oporny, od razu poprawiło mi się samopoczucie. Teraz rozumiem też, że należy liczyć się, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Najbardziej z wiórami kojarzy mi się Trybunał Konstytucyjny.

PiS doszedł do władzy całkowicie legalnie, demokratycznie, z woli narodu, czyli większości społeczeństwa (głosowało na niego około 38 % wszystkich głosujących; niegłosujący się nie liczą); zwycięska partia dumnie czerpie teraz siłę z poparcia tej większości „całego narodu”.

„Musimy zburzyć stare porządki, aby stworzyć nowe”. To niepisane hasło PiS. Jest to rewolucja bolesna dla obywateli, którzy – jak słusznie przypomina pani Premier Szydło – „bronią własnych interesów i utraconej władzy” organizując teraz demonstracje.

PiS naprawia polską rzeczywistość zgodnie ze swymi obietnicami. Czyni to bezinteresownie, bez korzyści dla swoich członków, bez obejmowania wysoce płatnych stanowisk w administracji i w zarządach spółek państwa. Nie jest to dla mnie w pełni zrozumiałe, ponieważ rewolucjonistom też należą się jakieś korzyści. W życiu każdy rządzący korzysta z przywilejów. Mao Tse Tung, wielki rewolucjonista chiński, miał do dyspozycji kilkadziesiąt wybranych specjalnie dla niego młodych kobiet; odczuwał słabość do płci pięknej, a one go kochały. Towarzysz Breżniew miał słabość do najbardziej luksusowych samochodów, było ich bardzo, bardzo wiele. To tylko historyczne przykłady. Obydwaj korzystali z przywilejów bez rozgłosu; wielcy ludzie partii potrafią być skromni.

Przywileje PiS-u i jego rządu są z gruntu inne, na wskroś pozytywne: wyłącznie czynienia dobra społeczeństwu wbrew tym, którzy protestują „broniąc własnych interesów i utraconej władzy”. Także ukarania tych, którzy wyrządzili społeczeństwu największe zło w przeszłości.

Dlatego popieram rząd i PiS. Serdecznie, bez ograniczeń. Na demonstracje KOD uczęszczam tylko po to, aby z bliska zobaczyć jak wyglądają ludzie broniący własnych interesów i utraconej władzy.

Przekaż dalej
0Shares

Trybunał Konstytucyjny. Granice Dobra i Zła.

Tym, którzy wierzą w Jedyną, Niezrównaną Partię Polityczną, która stawia Dobro Narodu nad Prawem, tak, jakby Prawo i Dobro Narodu kłóciły się ze sobą, przypomnę przynajmniej niektóre uczynki Trybunału Konstytucyjnego, to, co zrobił on dla zwykłego śmiertelnika odrzucając ustawy sprzeczne z Konstytucją:

• Obywatel pracujący na umowie uzyskał prawo zrzeszania się w związkach zawodowych. To TK orzekł, że zakaz zrzeszania pracowników na umowach jest niezgodny z Konstytucją.

• Zbyt niska kwota wolna od podatku. To TK orzekł, że jest ona niezgodna z Konstytucją i ustalił jej wartość minimalną. Dzięki TK w portfelu każdego z nas zostanie więcej pieniędzy.

• TK ukrócił samowolę kontrolerów biletów w komunikacji miejskiej. Kontroler nie może sobie pozwolić na gnębienie pasażera.

• Służby specjalne nie mogą już dowolnie sprawdzać naszych bilingów telefonicznych, bo TK uznał to za sprzeczne z Konstytucją.

• TK nie pozwolił ministrowi sprawiedliwości na wgląd do akt sądowych, uznając ten przywilej Pana Ministra za sprzeczny z Konstytucją. Zaglądanie do akt sprawy to sprawa sądu, osoby zainteresowanej i jego adwokata, a nie ministra sprawiedliwości.

• TK uznał za niezgodny z Konstytucją obowiązek płacenia za drugi kierunek studiów. Jeśli jesteś studentem, to zawdzięczasz to Trybunałowi Konstytucyjnemu.

• Jeśli zostałbyś aresztowany i chciałbyś porozmawiać ze swoim obrońcą przez telefon, to jest to możliwe dzięki TK, który uznał taki zakaz za niegodny z Konstytucją.

To tylko przykłady. Oto link do 91 stron wyroków i postanowień Trybunału Konstytucyjnego.: http://trybunal.gov.pl/rozprawy-i-ogloszenia-orzeczen/wyroki/

Trybunał Konstytucyjny jest jedynym gwarantem, że zapisane w Konstytucji prawa i wolności nie będą gwałcone przez koalicję lub partię rządząca, która ma akurat przewagę w Parlamencie, i/lub Prezydenta, obojętnie jak jest to koalicja, partia i prezydent.

Przekaż dalej
0Shares

Przysłowia Dnia Parlamentarnego: Prawo

Bacciarelli_Allegory_of_Justice

Przysłowia dedykuję Kornelowi Morawieckiemu z „Kukiz15” i oklaskującej go partii rządzącej „Prawo i Sprawiedliwość”, tym, którzy dzisiaj decydują o wszystkim.
Prawo i dobro narodu nie stoją ze sobą w sprzeczności. Problem zaczyna się dopiero wtedy, kiedy zaczynamy wierzyć, że cel (dobro narodu) uświęca środki (ignorowanie prawa).

„Prawo to nie świętość. Nad prawem jest dobro narodu”. Kornel Morawiecki, Kukiz15, w Sejmie.

Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni. Autor: Cyceron

Bez praw nie może być prawdziwej wolności. Autor: Andrzej Frycz Modrzewski

Gdzie zaś nie ma Prawa, tam nie ma i przestępstwa. Autor: Paweł z Tarsu
Lampą jest nakaz, a światłem Prawo. Źródło: Biblia Tysiąclecia, Księga Przysłów 6:23

Nie chodzi o to, że Latynoamerykanie mają zakodowaną w genach anarchię. Raczej zawsze wyczuwali, iż prawa nie są po to, aby zagwarantować im sprawiedliwość, ale by chronić interesy mniejszości. W ich rozumieniu prawo to zasłona dymna, za którą przeprowadzane są różne ciemne interesy, aby klasy rządzące lub uprzywilejowane mogły się wzbogacić. To powoduje pogardliwy stosunek do prawa. Autor: Mario Vargas Llosa

Prawo jest to rozporządzenie rozumu dla dobra wspólnego nadane i publicznie obwieszczone przez tego, kto ma pieczę nad wspólnotą. Lex est quaedam rationis ordinatio ad bonum commune, ab eo qui curam communitatis habet promulgata. (łac.) Źródło: I–II, q. 90, a. 4; za: Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość, Wydawnictwo Znak, Kraków 2005, s. 139.

Przestrzegaj, mój synu, przykazania twego ojca i nie porzucaj prawa twej matki. Źródło: Pismo Święte 6:20
Ten, który zgadza się na jakieś prawo, nie boi się sądu przywracającego go do porządku, w który wierzy. Ale największą katuszą dla człowieka jest być sądzonym bez prawa. Autor: Albert Camus

Żaden kraj nie może być dobrze rządzony, dopóki wszyscy jego obywatele nie będą pamiętać, że oni są strażnikami prawa. Autor: Mark Twain

Jest w tym pewna pociecha, gdy przyczyni się do naszej zguby nie łotr, lecz człowiek uczciwy. Autor: Daniel Defoe

Przekaż dalej
3Shares