Spotkałem ciekawych ludzi

Mgła i deszcz w temperaturze trzech stopni Celsjusza nie służą rozwojowi relacji z ludźmi. Z określenia „ludzie” wykreślam oczywiście tych polityków, którzy kolebią się niepewnie w społecznych kolejkach do sklepów, gdzie sprzedają szczęście na wagę.

Wyruszyłem do warzywniaka. Najpierw spotkałem dobrze zbudowanego mężczyznę, który w stroju z Lycry rozgrzewał nogi i tors przy bramce prowadzącej na ugór, gdzie niegdyś panował las. Przekształcanie lasu w ugór i gęsta zabudowa to specjalność firm deweloperskich. Dawniej podobnie pracował Władysław Gomułka, ale on przekształcał jasne kuchnie w piwnice bez okna, aby łatwiej było przechowywać wino.

Biegacz w obcisłym stroju prezentował ciało jak z czasów starożytnych olimpiad greckich. Sam też chciałbym tak biegać, zapytałem więc grzecznie, czy taki strój nie jest za zimny do biegania po deszczu. Zapytany udzielił mi wyczerpującej odpowiedzi z uśmiechem na twarzy, co zapisałem mu na duży plus. Jestem teraz bogatszy w wiedzę na temat zimowych przeciwdeszczowych strojów sportowych.

Kiedy zbliżałem się do bramy osiedla, kobieta podobna wiekowo do lekkoatlety przyciskała guziczki, aby mi otworzyć bramkę boczną. Domyśliłem się, że robiła to również dla siebie, co wydało mi się sprawiedliwe. Nie byłem w stanie ocenić jej kształtów, gdyż była grubo ubrana. Kobiety zimą są bardziej skryte niż mężczyźni, nad czym boleję jako artysta i żałuję jako człowiek, ponieważ nie mogę teraz zrelacjonować uroków tej postaci.

Jest Pani bardzo miła zgadując moje ciche życzenie – rzuciłem w jej kierunku. Nie miała mi z a złe, że rzucam słowa, gdyż obdarzyła mnie obfitym uśmiechem.

Zachęcony rezultatem dodałem ciepło: Święty Piotr zapisze ten dobry uczynek pod pani numerem PESEL. Niepewne spojrzenie niewiasty kazało mi wyjaśnić tajemnicę wszechobecnej numeracji.

W kolejce użytkowników PESELU na przedzie stoi Urząd Skarbowy, który jest pewniejszy w działaniu niż śmierć, a jeśli nie pewniejszy to z pewnością szybszy w dotarciu do portfela i serca obywatela. Potem idzie Święty Piotr z urzędem meldunkowym, szybciej, sprawniej i taniej rejestrującym przybycie dostojnego gościa ziemi niż jego naziemna służba (kościelno-cmentarna – dodam poufnie), potem Wydział Meldunkowy Urzędu Miejskiego, Urząd Komunikacyjny z dokumentacją rejestracji pojazdów i wiele, wiele innych urzędów.

Kobieta odeszła uspokojona podobnie jak Jarosław Kaczyński po powrocie z Ukrainy, gdzie gorąco zachęcał naszych sąsiadów do zapisywania się do Unii Europejskiej, aby kilka dni później, 13 grudnia, w „Dzień Zwycięstwa nad Solidarnością i Narodem” radośnie przekonywać Polaków do Unii transparentem „Unia Europejska = Obóz Koncentracyjny”. Napis był w języku niemieckim chyba dlatego, że Wielki Wódz Indian, Mała Kopa, wolałby, aby najpierw dowiedzieli się o tym Niemcy, a dopiero potem Polacy.

Mała Kopa to nasz wspólny, rodzimy, niesforny, rubaszny a zarazem pobożny Indianin wychowany na diecie z dużą ilością cholesterolu. Oprócz niskich emerytur wszyscy odziedziczyliśmy w spadku po PRL-u także Wielkiego Wodza. Zrozumienie Małej Kopy wymaga znajomości języków obcych, niemieckiego i ukraińskiego, oraz psychologii, a może nawet psychiatrii. Na pewno psychiatrii – twierdzę po namyśle.

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *