Opowiadanie: Spektakl. Odcinek 4.

Mężczyzna, którego Tomasz wybrał sobie do pierwszego wywiadu, siedział na ławce i czytał gazetę. Tytuł był aż nadto widoczny. Nie był to żaden brukowiec, ale dziennik cieszący się dobrą opinią. Czytający był w średnim wieku, na oko miał czterdzieści pięć lat. Jego dobrze skrojony garnitur skrywał i łagodził obfite kształty ciała. Tomasz dłuższy czas przyjrzał mu się z daleka zanim zdecydował się podejść.

Przepraszam, że odrywam pana od lektury gazety. Pragnę przedstawić się. Nazywam się Tomasz Boski i jestem redaktorem Stacji Telewizyjnej Baron TV. Być może jest ona panu znana – zasugerował Tomasz uśmiechnął się dla przełamania pierwszych lodów.

Nieznajomy nie odpowiedział na skierowane doń słowa jakby czekając na dalszy ciąg wyjaśnień. Tomasz zawahał się. Mam do pana prośbę – bąknął niezdecydowanie. Czy mógłbym … czy moglibyśmy przeprowadzić z panem krótki wywiad na temat światopoglądowy?

A jaki to miałby być temat? – rozmówca nie wyglądał na zaskoczonego ani szczególnie zdziwionego. Uśmiechał się życzliwie.

Wygląda, jakby takie pytania otrzymywał codziennie – redaktor odetchnął z ulgą i nadzieją.

Temat jest dosyć nietypowy. Człowiek i Bóg.

O, to ciekawe – wtrącił nieznajomy przekręcając lekko głowę w lewo w dół jakby dla podkreślenia pewnego zdziwienia czy zaskoczenia. A bardziej konkretnie? O czym chciałby Pan rozmawiać?

O pańskiej wierze i o Pańskim wyobrażeniu Boga. Jeśli jest pan oczywiście osobą wierzącą – zastrzegł się redaktor pewny, że ma do czynienia właśnie z taką osobą. Tomasz przerwał, aby dać mężczyźnie czas na namysł i odpowiedź. Ten przyglądał się redaktorowi z uwagą, zanim zdecydował się odpowiedzieć. Jego ciemnobrązowe oczy zawierały w sobie pustkę, mięsnie twarzy pozostały prawie nieruchome. Zachowywał się jak gracz w pokera,

Muszę pana przeprosić, ale nie mogę udzielić pozytywnej odpowiedzi. Wytłumaczenie jest bardzo proste. Jestem ateistą, czy jak pan woli niedowiarkiem i nie podejmuję takich tematów. Taka jest moja zasada. Mam zbyt wiele negatywnych doświadczeń z rozmów z różnymi ludźmi o wierze i niewierze w Boga, abym mógł i chciał odpowiadać na pańskie pytania. Mam nadzieję, że pan mnie zrozumie.

Rozumiem pana. To nie jest takie trudne – na twarzy Tomasza pojawił się wymuszony uśmiech. Czuł się zawiedziony, lecz nie pokazał tego po sobie.

Życzę panu udanego wywiadu z osobą wierzącą. Przepraszam za zawód –mężczyzna wyciągnął rękę na pożegnanie i mocno uścisnął dłoń Tomasza. Uścisk nie pasował do pulchności ciała; było w nim zdecydowanie i siła. Tomasz potraktował gest mężczyzny jak swoiste przeprosiny i pożegnanie w rodzaju: Głowa do góry! Trzymaj się, chłopie!

Pierwsza nadzieja udanego wywiadu zgasła naturalną śmiercią. Jej nagły charakter łagodziły okoliczności wzajemnego zrozumienia.

*****

Następnym kandydatem ekipy telewizyjnej do wywiadu okazał się młody mężczyzna. W krótkiej wymianie zdań między Tomaszem a Andrzejem padło określenie ”następna nasza ofiara”. Trudno powiedzieć, co je wywołało. Być może jego szczupłość lub bladość. Wyglądał na studenta. Siedział przy stoliku kawiarni na świeżym powietrzu i pił kawę przyglądając się ruchowi ulicznemu i ludziom na chodniku. Był zaskoczony propozycją wywiadu, ale chętnie podjął rozmowę. Tylko do czasu, kiedy padły stwierdzenia, o czym będą pytania.

Ja znam takich jak ty! – zwracając się podniesionym głosem do Tomasza od razu przeszedł na „ty”. Jego lewa dłoń zacisnęła się na poręczy krzesła, twarz wykrzywiła się i usta zaczęły drżeć jak dziecku, któremu zbiera się na płacz. Znam wasze intencje! – wykrzyknął w uniesieniu. Tylko szydzicie z wiary innych ludzi. Dla was Bóg to temat taki sam jak pogoda lub piłka nożna. Tacy, jak ty piszą i mówią o Bogu, jakby to był zwykły człowiek, który może upić się i awanturować.

Redaktor i operator kamery poczuli się nieswojo. Ludzie siedzący przy sąsiednich stolikach obrócili głowy w ich stronę. Wszystkich zaskoczyła głośna reakcja mężczyzny. Przysłuchiwali się zaintrygowani, co się dzieje i zdezorientowani, co może jeszcze wydarzyć się. Nie wiadomo, jak skończyłaby się nieoczekiwana tyrada słów, gdyby nie dziewczyna, która podeszła do mężczyzny.

O co chodzi, Józek? – zapytała pojednawczo wyprowadzonego z równowagi mężczyznę. Nie czekała jednak na odpowiedź. Nie denerwuj się. Nie ma o co. Przecież idziemy do kina na dobry film – starała się go uspokoić. Pomogła mu wstać z krzesła i wzięła pod rękę. Zanim odeszli, popatrzyła na domniemanych sprawców awantury i uśmiechnęła się do nich przepraszająco. Mieli wrażenie, że nie potrzebowała pytać o przyczynę zajścia.

Ona chyba dobrze wie, że facet jest nadpobudliwy i nie musi udzielać jej żadnych wyjaśnień – rzucił Tomasz odprowadzając wzrokiem odchodzącą parę.

Nieoczekiwany wybuch emocji kandydata do wywiadu wyprowadził z równowagi redaktora i operatora. Nie był to pierwszy przypadek tego rodzaju w ich karierze zawodowej; zaskakujące było jedynie niezwykłe tempo wydarzeń.

Może on jest chory psychicznie? Albo przeżył coś tak przerażającego, że wszystko wyprowadza go z równowagi. Widziałeś reakcję tej dziewczyny? W ogólne nie była zaskoczona. A przecież nikt normalny tak nie reaguje on. Przynajmniej nikt z ludzi, których poznałem, nie zdobył się na coś takiego – perorował głośno operator. Myślałem, że się rzuci na nas.

Muszę przyznać, że ja sam kompletnie zgłupiałem. Nie wiedziałem, co robić. To stało się tak nagle i nieoczekiwanie. Jak piorun z jasnego nieba! Dobrze, że nic nie powiedziałem, bo to mogłoby tylko rozjątrzyć wariata. Chodź, napijemy się kawy. Musimy uspokoić się i rozluźnić się trochę. Przy okazji ustalimy dalszy plan działania – zaproponował Tomasz. Usiądźmy przy tamtym wolnym stoliku. Ty przypilnujesz sprzętu, a ja pójdę złożyć zamówienie. Dla ciebie jak zwykle mocna czarna z odrobiną mleka i łyżeczką cukru?

Adam skinął głową potakująco.

 

Przekaż dalej
1Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *