Humoreska: Negocjacje z jeleniem.

Jeleń stanął na wysokości zadania. Stanął, nie zdając sobie jeszcze sprawy, że ma przed sobą zadanie i jaka jest jego wysokość. Tak jak mężczyzna, który klęka przed kobietą, kiedy ma się oświadczyć. Dlaczego on klęka? Wyjaśnił to kiedyś były major, przezacny starszy pan, prowadzący ze studentami zajęcia z wychowania fizycznego: „Klęka, aby mówić do rzeczy i stać na wysokości zdania”. Oczywiście jeleń nie miał o tych sprawach zielonego pojęcia, choć zieleń jest mu równie bliska jak twarda podłoga małemu dziecku.
Kiedy ukazał się w samym środku bujnej, pachnącej ziołami i obietnicami rozległej łąki Pensjonatu Harenda w Czarnej Górnej, serce mu podpowiedziało, że to jest jego ziemia obiecana. Wynikł z tego natychmiastowy konflikt interesów, gdyż łąka należała do właścicielki pensjonatu, która również uważała ją za ziemię obiecaną w dodatku zaklepaną wszelkimi stosownymi umowami ludzkiego prawa. Prawo często bywa jednak nieludzkie dla zwierząt.
Właścicielka, łagodna i przemiła osoba o lśniących orzechowych oczach i zdecydowanym charakterze Margaret Thatcher, z którą była spokrewniona przez uniwersalną kobiecość, wysłała niezwłocznie męża na zwiady wydając stosowną komendę: Idź i zobacz, co on tam robi.
Dlaczego to ja mam iść, a nie ty? – niewinnie zapytał mąż, powszechnie znany pod imieniem Rościsław. Jego pytanie było dość dziwne, ponieważ był to mężczyzna rosły o spokojnym charakterze, kochający zwierzęta, w dodatku były artylerzysta, czyli człowiek ostrzelany w różnych sytuacjach, który nie powinien wahać się przed wyzwaniem. Pobudzony wymownym spojrzeniem połowicy zebrał w sobie bogate zasoby miłości do przygody, jakie zgromadził przez lata, i raźno wyszedł z domu.
Korzystając z doświadczeń wojskowych błyskawicznie opracował strategię działania nazywając ją „Planem A”. Prawie równocześnie pojawił się w jego głowie alternatywny „Plan B” na mało prawdopodobny wypadek, gdyby przyszło dać tyły. Na opracowanie „Planu C” zabrakło już czasu. Za chwilę Rościsław zbliżał się powoli do zwierzęcia dzierżąc w ręce tęgą garść trawy z wplecionymi w nią trzema dorodnymi marchwiami. Ich rolą było zwrócić uwagę gościa na żarcie oraz symbolizować serdeczność uczuć władz Pensjonatu. Marchewki są symbolem pokoju i przyjaźni człowieka do zwierzęcia roślinożernego. Nawet dinozaur by to docenił – wyszeptał Rościsław traktując słowa jak zaklęcie przed nieszczęściem.
Jeleń i człowiek poczuli do siebie sympatię od przysłowiowego pierwszego wejrzenia. Kilka minut później leżeli już zgodnie na trawie i żywo konwersowali. Temat rozmowy nie był płochy, jak można by oczekiwać biorąc pod uwagę słoneczną pogodę i okoliczności, gdyż dotyczył spraw rangi państwowej. Premier i przywódca opozycji dobrze zrobiliby, gdyby poznali treść rozmowy, a dokładniej rzecz biorąc negocjacji, jakie odbyły się na zielonej łące. Chodziło w nich o pracę i wikt, szczyt marzeń wszystkich obywateli z wyjątkiem alkoholików oraz przywódców PiS-u, którzy patrzą dalej i widzą więcej niż przeciętny człowiek lub jeleń.
Słuchaj, Stary, odezwał się w zgrabnej zagrywce negocjacyjnej Rościsław. Umówmy się następująco: Ty mi wyjadasz trawę na łące, przez co ja nie muszę jej kosić, a ja w zamian daję ci barłóg, czyli chatę. O, tutaj, pod tym daszkiem – Rościsław wielkopańskim gestem wskazał nowemu pracownikowi jego miejsce zamieszkania. Poza tym zarejestruję cię w urzędzie pracy jako bezrobotnego, przez co będziesz miał ubezpieczenie weterynaryjne i jakieś tam kieszonkowe.
Jak to bezrobotnego? – wykrztusił z siebie Jeleń o mało nie dławiąc się marchewką. Przecież ja będę pracować wyjadając ci trawę na łące!
No wiesz! – tym razem Rościsław poczuł się zaskoczony. Jedzenia nie uważa się u nas za pracę. Gdyby tak było, to wszyscy by pracowali, nie byłoby bezrobocia, padłby rząd, kolej, lotnictwo, oczyszczalnie ścieków i cała administracja państwowa!
Jeleń popatrzył na niego zdezorientowały zawiłościami ekonomii i rynku pracy.
No, bo gdzie znaleźliby ludzi do pracy, skoro wszyscy pracują.
U was to chyba dobrze jest być jeleniem na bezrobociu? Masz pełny żołądek i do tego ci jeszcze dopłacają – spekulował rogacz.
Coś w tym rodzaju – bąknął delegat Pensjonatu Harenda nie chcąc zagłębiać się w drażliwe tematy społeczno-ekonomiczne. O tym jeszcze porozmawiamy – dorzucił, aby wobec zwierzęcia nie uchodzić za człowieka nieokrzesanego bez podstawowej wiedzy obywatelskiej.

Przekaż dalej
1Shares

  1. Niestety Jeleniu !
    ON ma racje!
    Jedzenie ( Skubanie ) trawy to Zajęcie a nie Praca ale proponuję wynegocjować jeszcze coś dodatkowo w gotówce (ale pamiętaj: tylko w twardej walucie – to też zielone).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *