Opowiadanie: Spektakl. Odcinek 2.

Zastanawianie się, jak stworzyć nowy naprawdę interesujący, spektakl teatru TV, nie przyniosło rezultatów. Tomasz czuł się zawiedziony jałowością swoich myśli. Pomysły nie chodzą grupkami po głowie, aby pstryknąć palcami i od razu wybrać ten najlepszy – pesymistyczny wniosek nasuwał się w sposób oczywisty. Sam nic nie wymyśliłem, to może razem coś wymyślimy – doszedł do wniosku myśląc o swoim małym zespole. Zawiadomił pracowników, w jakim celu chciałby z nimi się spotkać i jak mają się do tego przygotować oraz ustalił miejsce i godzinę zebrania. Daję wam czas do jutra rana do godziny dziewiątej – podsumował.

Dyskusja odbyła się w małej sali konferencyjnej potocznie zwanej gabinetem. Tego ranka warunki nie zachęcały pracy. Było wcześnie, a dzień zapowiadał się pochmurnie. Dwa duże okna wychodzące na ścianę budynku naprzeciwko nie dawały wiele światła. Tomasz włączył trzy lampy sufitowe. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Nagle znaleźli się w innym, bogatszym świecie. Duży owalny stół zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki; lśniąco wypolerowany blat zachwycał łagodną czerwienią szlachetnego drewna. Krzesła i półki z książkami, broszurami i segregatorami kolorystycznie dostosowane do stołu, przyjemnie harmonizowały z głównym meblem w pomieszczeniu.

Tomasz opuścił tablicę zawieszoną na ścianie przeciwległej do okien. Jej pusta przestrzeń bielała enigmatycznie, zachęcając do wypełnienia treścią. Wyglądała jak mikroskopijne ucieleśnienie przestrzeni, która nie znosi pustki. Redaktor przyglądał jej się przez chwilę, jakby pierwszy raz ją widział, po czym wrócił do stołu i ogarnął wzrokiem obecnych.

Tak jak umówiliśmy się, to ma być burza mózgów. To najlepsza technika generowania idei i pomysłów. Tu, na tablicy, będziemy je zapisywać. Nie krępujcie się zgłaszać pomysłów, choćby nawet wydawały się wam marne czy nawet głupie. Potem zastanowimy się, które z nich są najbardziej obiecujące i trzeba nad nimi poracować. Oddaję wam głos.

Zapadło milczenie. Nikt nie kwapił się do mówienia. Pracownicy mieli zwieszone głowy, albo gapili się gdzieś w przestrzeń.

Tak sobie myślę…– zaczęła Elżbieta. Widać było, że zastanawia się nad czymś. Jej wzrok był utkwiony w jakimś odległym punkcie ściany. Myślę o tym, co dyrektor niby to żartem powiedział Tomkowi. Jeśli nie możemy przeprowadzić wywiadu z Bogiem, to może … to może …przeprowadzić wywiady z różnymi ludźmi na temat Boga. Co Bóg lubi, czego nie lubi, jak wypełnia swój czas. Mówiła powoli, sącząc słowa, z poważną miną.

Ela, nie wygłupiaj się! Sytuacja jest poważna – żywo interweniował redaktor. Potrzebny jest nam dobry pomysł, a nie żart dla rozweselenia towarzystwa. Nie jesteśmy na pikniku albo na imieninach.

Szefie, nie ma co się denerwować, to może być bardzo dobry pomysł. Tylko trzeba go trochę rozwinąć i udoskonalić – kontynuowała Elżbieta niezrażona nieprzychylnym przyjęciem szlachetnej intencji rozruszania przyjaciół nieco abstrakcyjną propozycją.

Właśnie przyszła mi na myśl idea, jak to zrobić – pociągła twarz młodej kobiety ożywiła się, oczy rozbłysły, słowa zaczęły wartko płynąć z ust. Była szczęśliwa, że znalazła wyjście z patowej sytuacji. Możnaby zrobić wywiad z ludźmi na temat Boga, o tym, jakie on ma dla nich znaczenie. Nie w sensie ich ogólnej wiary czy udziału w nabożeństwach, ale w wymiarze na wskroś praktycznym, codziennego życia, pokonywania trudności i radzenia sobie z wielkimi problemami. Na przykład z wypadkiem lub ciężką chorobą. Są na pewno jeszcze inne sprawy, o których ludzie chcieliby mówić. Wyobrażam sobie pytania w rodzaju: Czy odczuła pani kiedyś obecność Boga w trudnej sytuacji życiowej? Albo: Jak ważny jest naprawdę Bóg w pańskim życiu?

Uwaga obecnych skupiła się na Elżbiecie. Słuchali z uwagą i prawie z niecierpliwością, co jeszcze powie, lecz ona przerwała. Zastanawiała się nad czymś.

To, co usłyszałem, bardzo mi się podoba. Powiem więcej. To rewelacyjny pomysł! – entuzjastycznie wtrącił Roman korzystając z chwili nieoczekiwanego milczenia. Temat jest wyjątkowy i nietypowy, i dlatego trudny. Nie wiem, jaki może być efekt wywiadów. Będzie to oczywiście zależeć od pytań, jakie będziemy zadawać, oraz od osób, z którymi będziemy rozmawiać. To cholernie trudna sprawa – pokiwał głową w lewo i w prawo jakby nagle ogarnęły go wątpliwości. Zrobić dobry wywiad w sprawach wiary i sumienia a potem z tego materiału dobry spektakl telewizyjny to prawdziwe wyzwanie. Wywiad to kwestia zaufania do reportera i telewizji. Temat jest bardzo, ale to bardzo, że tak powiem, „intymny”, i chyba tylko nieliczne osoby zechcą dzielić się z nami swoją wiarą, przeżyciami, ufnością w opatrzność boską. Powiedzmy sobie szczerze, to coś w rodzaju spowiedzi, tylko publicznej.

Romek ma rację. Najtrudniejsze będzie znalezienie ludzi do udzielenia wywiadu, bardzo otwartych i szczerych. Takich, którzy umieją też interesująco mówić. Reakcje na pytania będą z pewnością zróżnicowane. Nasze społeczeństwo nie jest przyzwyczajone do poważnych i szczerych rozmów. Zapytaj człowieka mądrego, uzyskasz mądrą odpowiedź. Zapytaj głupka, to zapewne będzie coś bajdurzyć. Zapytaj kłamcę, to będzie mataczyć – dorzucił ktoś z boku.

Tomasz dostrzegł w oddali promień słońca, jak zbliża się, rozrasta i rozświetla całe otoczenie. Poczuł ciepło i ogarniającą go radość. Natychmiast stłumił w sobie te uczucia i wyobrażenia, aby nie zapeszyć sprawy, lecz nie zrezygnował z nich. Był człowiekiem wierzącym, ale i przesądnym.

Dobrze! Bardzo dobrze! Pomysł podoba mi się, ale to dopiero początek. Musimy nad nim solidnie popracować. Oczywiście wspólnie – dodał po chwili. Bo ja nie mam dzisiaj najlepszego dnia. Była to tylko część prawdy, ponieważ w tym samym momencie przypomniał sobie zasadę zarządzania ludźmi, którą zdecydował się wykorzystać. Jeśli nie musisz robić czegoś sam, zleć to innym. Twoją rolą jest planować, organizować, ustalać cele i zadania, śledzić postępy realizacji, motywować do działania, oceniać to, co zostało zrobione i rozliczać -pamięć na chwilę przeniosła go na kurs zarządzania, który kiedyś był dla niego prawdziwą rewelacją.

Dzisiaj jest piątek – głos redaktora zabrzmiał zdecydowanie. Czuł, że odzyskuje energię. Był skoncentrowany i pozytywny.

Potrzebuję dwóch ochotników, którzy przygotują koncepcję widowiska i scenariusz wywiadu na poniedziałek po południu. Do naszej wewnętrznej dyskusji. Ja też to sobie przemyślę. Odczekał chwilę rozglądając się, kto zgłosi się pierwszy. Pracownicy zerkali po sobie niepewnie.

W takim razie sam wyznaczę „ochotników” – zdecydował Tomasz. Będą nimi Ela i Roman. Elu, jako pomysłodawca jesteś szefem i koordynatorem pracy nad projektem. Roman jest entuzjastą twego pomysłu. Czy trzeba nam czegoś więcej? – pytanie było retoryczne. W porządku?

Tak jest! – ochoczo odkrzyknęli „ochotnicy”. Lubili pracę, która pozwala puścić wodze fantazji.

 

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *