Krytyka literacka konwersacji sfer wyższych

Znane pisarki powojennej Australii miały za sobą działalność komunistyczną. Nie wszystkie oczywiście, ale wiele z nich. Ich zainteresowanie komunizmem było odpowiedzią na wyzysk i niesprawiedliwość. Kapitalizm w demokracji nie był i nie jest bez skazy, potrafi być okrutny, także wadliwy podobnie jak ludzie na czołowych stanowiskach w polityce, administracji i gospodarce. Potrafią oni być lekkomyślni a nawet bezmyślni, gruboskórni i wręcz plugawi w komunikacji słownej.

Wysłuchałem nagrań i przeczytałem stenogram rozmów trzech samozwańczych (albo i nie) muszkieterów: Belki, Sienkiewicza i tego trzeciego, bardziej podrzędnego aktora. Zrozumiałem temat i intencje dyskusji, niewiele więcej.

Najbardziej rzucił mi się w oczy język spotkania: ordynarny, nieadekwatny do potrzeb, skrótowy, niekiedy niezrozumiały. Traktując o złożonych sprawach gospodarki i polityki, ludzie z (zapewne) wyższym wykształceniem mówią jak prostacy, nieuki i ordynusy, nie tylko wulgarnie, ale i w sposób utrudniający uporządkowaną wymianę myśli. Niektóre ich sformułowania nie mają żadnego odniesienia do tematu, albo stanowią jakieś pokrętne odniesienia, których nie rozumiem.

Język Prezesa Belki jest ciężki i toporny jak jego nazwisko. Nazwisku można to wybaczyć, właścicielowi nie. Dlaczego mówiąc o profesorze Hausnerze, nie powie, w jaki sposób jest on znaczący dla tematu postępowania NBP czy zmiany ministra finansów, mówi natomiast o jego przyrodzeniu? Jego stwierdzenia to: „dygotalny (w innym stenogramie „piwotalny”) członek Rady Polityki Pieniężnej”, albo „grawitacją on tylko dodaje i myśli, że ma dłuższego”. „On jest ku*** mać”. … „A patrz, jak on się temu chu**** podoba”. Przecież to są stwierdzenia kompletnie niedotyczące sedna sprawy, nic niewyjaśniające, w dodatku brutalne. Ludzie, o których Prezes Belka mówił, mogliby go szczerze znienawidzieć. Jako prezes wielkiej i ważnej organizacji fatalnie odegrał swoją rolę przywódcy, człowieka, który ma nadawać kierunek, dawać przykład, motywować i dbać o zwartość organizacji.

Język Ministra Sienkiewicza jest groteskowo niezrozumiały: „Wiemy, że jest buch…”. “Ale na razie nie bucha”. „Mamy du** pogłębiającą się na poziomie budżetu państwa”. … „Idziemy wariantem czysto finansowym…”

Jeśli chodzi o meritum spotkania, nie rozumiem, jak i dlaczego znalazł się tam Minister Spraw Wewnętrznych Sienkiewicz. Jego stanowisko w rządzie i zakres kompetencji (o wiedzy nie wypowiadam się, bo nie wiem, jaką wiedzą on dysponuje) nie uzasadniają ani nie wyjaśniają jego misji. Piękne, historyczne nazwisko, czarny i niezrozumiały charakter.

Temat rozmów mnie nie zaskoczył. Nie uważam za rzecz nadzwyczajną, że członkowie władz dużych instytucji prowadzą między sobą rozmowy, które są poufne i jako takie z zamysłu nie mają ujrzeć światła dziennego. Czy istnieje organizacja, firma czy jakaś inna instytucja, gdzie wszystko jest przejrzyste w wymianie informacji i poglądów wewnątrz lub na zewnątrz? Wątpię, czy taki byt istnieje.  Nie sądzę, aby opozycja w postaci PiS była bardziej otwarta i uczciwa w swoich poufnych rozmowach; czy na przykład nie dyskutuje, jak wysadzić rząd i partię rządzącą z siodła. Ważne jest, czy prowadzone rozmowy i ustalenia są zgodne z literą i duchem prawem.

Reakcja opozycji była histeryczna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie wysunięto konkretnych zarzutów. Konkret jest zabójczy, totalna krytyka nie ma natomiast większej wartości, ponieważ PiS z zasady totalnie krytykuje rząd i PO za wszystko. Wszyscy się już do tego przyzwyczaili, jeśli nie wszyscy, to większość obywateli. Jeśli ktoś bez przerwy krzyczy: „Na gałąź z nimi” przy każdym wydarzeniu, to przy kolejnym, dużo bardziej znaczącym, ludzie już słabiej reagują na okrzyki. Są już przyzwyczajeni do nich, dokładnie takich samych jak poprzednie i dlatego nudnych.

Kto wykonał podsłuch, pozostaje wciąż pytaniem bez odpowiedzi. To ważna sprawa, ponieważ podsłuchiwanie jest niezgodne z prawem. W sumie rzecz cała jest tak złożona, że społeczeństwo pozostanie podzielone na obrońców i krytyków. Rozumienie i poczucie prawdy i racji mogą być czasem tak różne, jak lato i zima.

Wniosek, jaki nasuwa mi się jako osobie parającej się językiem literackim, szukającym w nim piękna i skuteczności, jest prosty: Podstawą więzi międzyludzkich jest komunikacja. W pierwszej kolejności nauczmy się więc mówić: jasno, zrozumiale, rzeczowo, bez przekleństw i beznadziejnych insynuacji. Potem uczmy się, tak jak starożytni Grecy, etyki, polityki, gospodarki.

Coś jeszcze? Zalecam czytanie dobrej literatury ignorując szaloną politykę. Proste organizmy nie czytają. Dbajmy także o zdrowie zgodnie z zasadą „Mens sana in corpore sano” (w zdrowym ciele zdrowy duch). Nawet proste organizmy starają się dobrze odżywiać i zażywać ruchu. Nie dajmy się wyprzedzić istotom prymitywniejszym. Nie dajmy się oszołomić.

 

 

Przekaż dalej
0Shares

1 komentarz do “Krytyka literacka konwersacji sfer wyższych

Skomentuj Czytelnik II Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *