Komiks literacki. Krzywa Przybudówka. Odcinek 15.

Komandor wyszedł na pokład i rozejrzał się. Jego wrażliwość estetyczną ranił widok Krzywej Przybudówki zamieszkałej przez recenzentów. Była prawdziwym przeżytkiem. Pozostawiona przez poprzednie dowództwo okrętu, stała na drodze wielkiego komandorskiego planu uszczęśliwienia załogi i pasażerów okrętu. Zadufani w sobie recenzenci, zachowując pozory neutralności, krytykowali go, a nawet podważali jego decyzje. Kwestionowali to, co chciał uczynić dla dobra okrętu, załogi i pasażerów, co miało być przykładem dla całego kontynentu, wszystkich osób ceniących patriotyzm, niepodległość i honor.

Recenzenci stanowili kłopotliwe towarzystwo. Balangi i jałowe dyskusje przy kawie interesowały ich bardziej niż uczciwa praca. Komandor starał się ich pozbyć, byli jednak cwani i unikali eksmisji stosując wybiegi i kruczki prawne. Nie mógł wybaczyć im, że kąsali jego rękę, pewnie i bezpiecznie sterującą okrętem. Prosta eksmisja komornicza Krzywej Przybudówki nie wchodziła w rachubę, gdyż broniła jej Demokracja, której władzę Komandor sam uznawał, oczywiście z pewnymi wyjątkami. Podwładni komandora mówili o nich bez ogródek: wrogowie okrętu, kolesie, szemrane towarzystwo, kontestanci.

Przybudówka miała silne wsparcie moralne kilku innych statków, a także otumanionej obcą ideologią i zrewoltowanej części pasażerów. Cichego poparcia udzielała jej także Komisja ds. Żeglugi, dając tym samym dowód, jak bardzo była stronnicza. Spośród wszystkich recenzentów najgorszy był ich przewodniczacy, wielkie jak góra chłopisko, ponure, rzadko ogolone. W miejscach publicznych stawał na dwóch łapach jak niedźwiedź i ryczał na komandora i jego załogę.

Usiłując rozwiązać impas, komandor wykazał mnóstwo dobrej woli: był pojednawczy, tłumaczył, przekonywał. Zakrzepli w niezrozumiałym uporze obrońców ideologii przeszłości recenzenci wciąż odrzucali jego propozycje. Ich opór tylko potęgował jego determinację. Przestał dostarczać ich korespondencję, w końcu podjął decyzję, aby zmniejszyć im stawki żywieniowe. Ci jakby nigdy nic twierdzili, że mogą żyć o suchym chlebie, że to im wystarczy, bo mają skromne potrzeby. Ich bezczelność była porażająca.

Były jednak i jasne chwile. Wzorem Odyseusza komandorowi udało się wprowadzić do Przybudówki trzy konie trojańskie. Wcześniej Komandor oswoił je tak, że chodziły na lonży i jadły mu z ręki. W przybudówce nic jednak nie mogły zrobić, ponieważ przewodniczący recenzentów trzymał je krótko przy pysku i nie pozwalał chodzić w pełnym zaprzęgu. Karmił je dobrze, ale nie dawał pracować. Kiedy rwały do przodu, wrzeszczał "prrr" i ściągał cugle. Usiłowały wierzgać, ale nie na wiele się to zdało, gdyż były w mniejszości.

To wszystko drażniło Komandora, czekał jednak cierpliwie. Wiedział, że w końcu jego działania przyniosą rezultaty. 

Przekaż dalej
2Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *