Czytajcie książki!

Aby nie być gołosłownym w kaznodziejskiej pasji nawoływania do dobrego czynu, sam dużo czytam. Z przyjemnością poznaję teraz powieści i opowiadania pisarzy południowoamerykańskich, najchętniej utwory z lat 1980-tych i późniejszych, autorów takich, jak Carlos Fuentes (Instynkt pięknej Inez), Mario Vargas Llosa (Rozmowa w „Katedrze”), Julio Cortazar (Opowiadania 1), Gabriel Garcia Marquez (Nie ma kto pisać do pułkownika).

Każdy ma swoje preferencje. Sam cenię szczególnie pisarzy Ameryki Południowej. Nie jest to przypadek. Spędziłem cztery lata na tamtym kontynencie i znam dobrze język hiszpański. Sceny i ludzie z książek wspomnianych autorów są dla mnie zrozumiałe, bliskie, serdeczne i swojskie. Ameryka Południowa i jej kultura ma swoją odrębność. Jest w niej między innymi tajemniczość i nostalgia. Za racji przeżytych tam kilku lat, spotkań, rozmów, podróży i obserwacji, łatwiej jest mi rozumieć, co to znaczy maniana, religijność i sposób postępowania bohaterów oraz widzieć i rozpoznawac kształty budowli, krajobrazy, roślinność i zapachy. Do dziś pamiętam intensywny zapach wielkich plantacji cebuli w okolicach jeziora otoczonego wzgórzami czy widok kolumbijskich wieśniaków czekających na pogrzeb przed masywnym kościołem w zagubionej miejscowości. Większość z nich nosiła kapelusze, zarówno mężczyźni jak i kobiety, oraz ruany, gdzie indziej zwane poncho. W pierwszym przypadku zapamiętałem ogromne ciężarówki pełne cebuli, w drugim kobiety, ich indiańskie rysy i czarne kapelusze przypominające cylindry.

Książka daje szczególną radość i satysfakcję. W szalonym, coraz bardziej zwariowanym świecie, w jakim żyjemy, dostarcza emocji, rozrywki i wiedzy wielokrotnie przewyższającej telewizję. Książka stymuluje umysł czytelnika wywołując jego własne skojarzenia i myśli, telewizja zaś tłoczy własne obrazy i idee do głowy widza. Książka oznacza delektowanie się, telewizja pochłanianie akcji i wrażeń, często beznadziejnie uproszczonych lub wręcz głupich.

To, czym jesteśmy, jest wynikiem dziedzictwa genetycznego, wychowania i doświadczeń życiowych. Nie wszytko można przeżyć, aby nauczyć się, jak mądrzej żyć. Mądrość można czerpać z książek. Uczymy się z nich myślenia innego niż nasze własne, rozwiązywania problemów, widzenia i rozumienia świata odmiennego od tego, w którym sami żyjemy, prawdziwego lub wyimaginowanego. Czytając, rozwijamy i wzbogacamy własne umiejętności przeżywania tego, co nas spotyka każdego dnia.

Mam przyjaciela, który uważa, że literatura beletrystyczna nie daje satysfakcji, ponieważ nie przedstawia faktów i prawdy o tym, co się naprawdę zdarzyło. Akceptuje on zasadniczo tylko przekazy tekstowe i obrazowe, które pokazują rzeczywistość taką, jaka miała miejsce, fakty i wydarzenia.

Ja odbieram świat inaczej. Uważam, że fikcja literacka, o ile nie jest to czysta fantastyka, też pokazuje rzeczywistość, tylko w inny sposób, może bardziej artystyczny, ale również prawdziwy. Jeśli powieść opisuje romans, jaki miał miejsce w czasie wojny, to przedstawia ona czasy, bieg rzeczy, naturę zdarzeń i uczucia, jakich ludzie wówczas doświadczali. Być może nie dokładnie tak, jak sami kochankowie powieści, ale jak inni ludzie, którzy kochali się w czasie wojny przeżywając strach, niepokój, przerażenie, nadzieję, osamotnienie, biedę, chwile szczęścia, ciepło i zimno, dotyk bliskiej osoby.

Warunkiem sukcesu czytelniczego jest znalezienie dobrej, ciekawej, a idealnie pasjonującej książki. Wybór autora i utworu zależy tylko od nas. Jest to wielkie wyzwanie. Warto poświęcić czas i znaleźć dobrą książkę, niż iść na łatwiznę i czytać potem coś, co nie jest najwyższego lotu i nie przynosi pełnej satysfakcji.

Przekaż dalej
5Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *