Przed wejściem zaproszonych gości redaktor Telewizji Contigo wyjął z kieszeni chusteczkę i wytarł nią czoło i ręce. Za kilka minut miała rozpocząć się druga dyskusja telewizyjna na temat spektaklu „Rozmowy z Bogiem”. Przypomniał sobie poprzednie spotkanie i poczuł suchość w ustach.
Mam nadzieję, że tym razem będzie spokojniej – był zdecydowany nie dopuścić do ostrych starć, kiedy argumenty jednego dyskutanta wyprowadzają z równowagi innych. To mogło być problemem.
Czemu stoisz przy drzwiach zamiast usiąść wygodnie w fotelu? – rzucił przechodzący obok operator kamery. Przecież prowadziłeś ten program już wiele razy. Zrelaksuj się.
To nie takie proste. Denerwuje mnie, kiedy inteligentni ludzie zacietrzewiają się w dyskusjach na tematy religijne. Taka dyskusja wymaga tolerancji. Przerywanie sobie nawzajem stało się niestety nagminnym zwyczajem. Zachowują się jak dzieci w piaskownicy, krzyczą jeden przez drugiego i przerywają sobie nawzajem. Chyba cząstka psychiki dziecka pozostaje w dorosłych. Mężczyźni i kobiety nie różnią się w tym między sobą. Choć bywa z tym różnie – przypomniała mu się opinia wyrażona na serwisie internetowym „Faceci to kretyni”: „Mężczyzna rozwija się do lat sześciu, a potem już tylko rośnie”. Kobiety potrafią być dowcipne i złośliwe zarazem – dodał refleksyjnie. Popatrzył na zegarek i wrócił do zasadniczego problemu. Muszę zapanować nad dyskusją, aby nie zeszła na tory agresji, oskarżeń i złośliwości. Aby tylko nie doszło do rękoczynów! Takie rzeczy się zdarzają. To bym sobie wtedy piwa nawarzył! – przestraszył się tej możliwości. Pożegnał się z operatorem i ruszył w kierunku podestu, gdzie stały fotele dla dyskutantów. Starał uspokoić się koncentrując się na powolnym, regularnym oddychaniu.
*****
Tomasz siedział przed biurkiem dyrektora i zastanawiał się, czy naprawdę powinien wziąć udział w publicznej dyskusji na temat swojego spektaklu. Miało to swoje plusy i minusy. Spektakl wywoływał wielkie emocje, Tomasz bał się, że uniesie go fala gorącej dyskusji i nieopatrznie powie coś niestosownego, czego musiałby potem żałować. Ktoś z Baron TV miał obowiązek uczestniczyć, ale niekoniecznie on sam. Wahał się.
Brakuje mi dystansu wobec tego spektaklu. Jest jak moje własne dziecko. Nie wypada mi jednak odmówić uczestnictwa, jeśli dyrektor uzna to za konieczne – przekonywał sam siebie. Było jeszcze coś, co trudno mu było zaakceptować. Nie wiedział, jak traktować Jakuba Kowalskiego, nie mógł zrozumieć, kim on naprawdę jest.
To nie jest ktoś, kto udaje wysłańca bożego. To nie jest oszust ani aktor. To jest żywy autentyczny człowiek taki, jakim zapewne był Jezus w swoim czasie. Wiele osób też go nie rozumiało, włącznie z jego własnymi uczniami, późniejszymi apostołami – rozterki duchowe Tomasza przerwał głos zwierzchnika.
Nikt nie będzie dyskutować o nas bez nas! To jest nasz spektakl, który pan sam stworzył. Nie ma mowy o tym, aby ciebie tam nie było.
Też mu się udziela atmosfera – pomyślał Tomasz zauważając, że w jednym zdaniu dyrektor zwraca się do niego przez „pan”, a w następnym przez „ty”.
Ta dyskusja to poważna sprawa, obserwuje ją tysiące widzów – dodał zwierzchnik. Musisz tam być. Sprawa jest przesądzona.
Przekaż dalej