Niefrasobliwie o życiu niedzielnym. Groteska nie tak znowuż abstrakcyjna.
Ciepły wiosenny dzień jesienny rozchybotał mnie, rozhuśtał. Idąc zwyczajnie ulicą uniosłem się w powietrze, lewitowałem, patrzyłem z góry na wykopy, samochody, ludzi i zwierzęta. Doznałem niezwykłego uczucia lekkości, w piesiach mi grało utwory Mozarta, najpierw Marsz Turecki, który mnie wyprostował szybciej i dokładniej niż ewolucja małpę zeszłą tydzień wcześniej z drzewa. Przywrócony do pionu, już … Dowiedz się więcej
Przekaż dalej