Życie powinno być regulowane, bardziej przewidywalne i uporządkowane, prawnie lub religijnie. Na przykład wizyty domowe. Każda osoba wchodząca do twego domu przed godziną 9 rano (lub przed 10 rano u osób słabujących nocną porą), powinna opowiadać dobry, świeży żart. Gospodarz lub gospodyni odpowiadałaby wtedy takiemu osobnikowi: Gość w dom, Bóg w dom. Tak, jak to w Sejmie Jarosław Kaczyński wita Premiera Donalda Tuska. Ten drugi nie ma obowiązku witać Jarosława, ponieważ Jarosław jest niższy rangą i dodatkowo wzrostem. Wzrost zasadniczo nie ma w Sejmie większego znaczenia, ponieważ osoby zainteresowane wysokością mogą chodzić na koturnach. Trzymają wtedy głowy prawie w chmurach.
Czy zauważyliście, co niżsi wzrostem i ci zbyt wysocy czynią w momencie znalezienia się przy mównicy w Sejmie? Nie, nie mam na myśli tego, że się ślinią na myśl o obrzydliwościach, która zaraz zaczną sprzedawać społeczeństwu. Ci pierwsi schylają się głęboko, aby szybko wymienić obuwie na koturny, ci drudzy, zginają zesztywniałe kolana, aby uklęknąć przez rozpoczęciem drętwej mowy. To jedyny moment pobożności i publicznego żalu za grzechy, jaki trafia im się w życiu. Dlatego też obywatele różnej maści i postury tak rączo rwą się na stanowiska poselskie do Sejmu. Ich celem jest przemawiać i korzyć się w tym samym momencie. Korzyć się znaczy poniżać się.
Poniżanie się w Sejmie przybiera tradycyjną, praktykowana od lat postać: szalonej krytyki oponentów politycznych, którzy są przy władzy, czyli mówienia rzeczy drętwych, głupich, obraźliwych, agresywnych, czegokolwiek, co ślina na język przyniesie. Meritum sprawy nie ma znaczenia. Kiedy ktoś powie coś mądrego, wszyscy popadają w zachwyt, jeśli to zrozumieją. Ale to zdarza się niezwykle rzadko. Mądrość jest klejnotem, do którego posiadania może aspirować każdy obywatel. Szkoda tylko, że ta myśl rzadko komu przychodzi do głowy. Po co męczyć się zdobywając mądrość krok po kroku, cierpliwie, kiedy łatwiej jest ukraść klejnot, którym jest urząd, a w sytuacji jego łatwej dostępności uskubnąć trochę mamony, za którą można kupić więcej klejnotów.
Kradzież i kłamstwo to piękna tradycja, którą poprzedni ustrój chciał wykorzenić w społeczeństwie, a które sprytnie umocnił. Tak jak się rzecz ma ze Św. Pamięci Edwardem Gierkiem: Chciał dobrze, a wyszło mu źle. Złodziejstwo nie umiera na raka, zawał serca, gangrenę, grypę świńską czy inna podłą przypadłość. Ono trwa dzięki wspaniałej umysłowości myślącej części społeczeństwa.
Prawdę tę objawił mi pewien szybko starzejący się młodzieniec lat około 25 lat. „Nie będę płacić podatków tym złodziejom (tzn. rządowi)”. Wygodnie skojarzył sobie, że rząd, urząd skarbowy i państwo, czyli wszyscy obywatele, to jedna i ta sama klika. Niepłacenie podatków oczywiście nie jest kradzieżą, to akt dobroczynności wobec społeczeństwa. Dziwię się, że Watykan uznał, że niepłacenie podatków jest grzechem. Tamtejsi urzędnicy chyba dawno nie byli w Polsce. Krótkie podróże widocznie nie kształcą.
Przekaż dalej
Stanowisko Watykanu jest w całkowitej zgodzie z Ewangelią:
„Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie. A Bogu to, co boskie”
W innym tłumaczeniu:
„Oddawajcie więc, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co Bożego. Bogu”
Ewangelia wg Św. Mateusza 21. 15-21
Przerost formy nad treścią to ciekawe zagadnienie. O dawna wiadomo, że ambicje ludzi Małych ( wzrostem) są w wartości bezwzględnej o niebo większe niż tych Wysokich. Bo nie dość, że muszą pokonać fizyczną różnicę wzrostu to jeszcze muszą być trochę wyższe żeby prześcignąć Tamtych. Przykłady: Pewien Korsykanin lub jak kto woli wybitny przywódca narodowych socjalistów. Wydawało by się, że jest to cecha dodatnia ale powyższe przykłady tego nie potwierdzają, Ich ambicje sięgały szczytów a nie sufitu w sali posiedzeń co i to dla niektórych obecnie jest właściwie nieosiągalne. Na mównicy to Oni mogą sobie mówić co im ślina na język przyniesie i tak nikt ich nie słucha ( ławy posiedzeniowe świecą pustkami ) ale gorzej jak występują w telewizji i zapluwają mi ekran od wewnątrz. Niczym tego cholerstwa nie da się wymazać a oglądanie świata przez zaplute szkło zniekształca rzeczywistość. Ostatnio odbierają mi apetyt wypowiedzi naszych nowych Pań Mini-str-erek (-antek). Nie pasują do niczego ani w formie ani w treści. Takie sobie typowe babskie gadanie. Z uwagi na zbliżająca się kolację nie będę ich przytaczać.
Mam pytanie: Czy żeńska forma od męskiego słowa „Poseł” – to – „Poślica”? – (Mam oczywiście na myśli osobę wysłaną do kogoś w celu przekazania mu jakichś wiadomości lub załatwienia jakichś spraw.)
Dzięki Ci, Zawiedziony Pesymisto, który nie wyglądasz mi ani na zawiedzionego ani na pesymistę, za mądre i pobożne słowa wypowiedzi nawiązującej do Boga, Cesarza oraz Św. Mateusza. Z pewnością natura skracając wzrost ludzi, dała im w nadmiarze ambicje, wskutek których świat jest gorszy niż mógłby być. Co do żeńskich odpowiedników słowa poseł, to widzę oprócz wspomnianej “Poślicy” dalsze opcje: Posełka, Poselnica, Posłowa.