Najpierw cytat z Wikipedii: „Porozumienie ACTA jest wymierzone przeciwko wszystkim przejawom naruszania cudzej własności intelektualnej. Największe kontrowersje wzbudzają jednak przepisy dotyczące wykroczeń w środowisku cyfrowym, głównie z wykorzystaniem sieci komputerowych”.
W istocie „Porozumienie ACTA” jest nieporównywalnie obszerniejsze. Dotyczy także sprzedaży leków (i to nie tylko przez Internet), towarów fałszowanych (podróbek), naruszania praw autorskich, kontroli granicznych i kilku innych spraw.
Niektóre zastrzeżenia i protesty wobec ACTA rozumiem i popieram. Niektórych nie rozumiem i założyłbym się, że wiele osób protestujących „hurtowo” wobec ACTA też ich nie rozumie. Popieram sprzeciw wobec niejawnej formy negocjacji w sprawie porozumienia ACTA. Nie wiem jednak, w jaki sposób ACTA narusza konstytucyjną wolność słowa. Musiałbym wgryźć się w ten temat, gdyż jak dotychczas sam nie odczułem naruszania mojej wolności słowa w Internecie, choć jestem pisarzem, publikuję książki w formie cyfrowej w Internecie, prowadzę własną stronę internetową, mam stronę na Facebooku, prowadzę obszerną korespondencję elektroniczną, korzystam ze Skypa, uczestniczę w dyskusjach na forach elektronicznych itp.
Zdecydowanie popieram ACTA w jednym konkretnym obszarze. Chodzi o autorskie prawa osobiste i autorskie prawa majątkowe (copyright). Jestem za prawnym zakazem swobodnego dysponowania utworami (książkami publikowanymi i sprzedawanymi w Internecie) sięgającego poza granice zwykłych uprawnień nabywcy utworu i ściganiem tych wykroczeń. Moje publikacje są sprzedawane po bardzo umiarkowanej cenie (US$ 1.99 tomik wierszy i US$ 2.99 powieść) i byłbym bardzo niezadowolony, gdyby ktoś kupił lub otrzymał ode mnie bezpłatnie moją książkę w wersji elektronicznej (ebook) a następnie rozprowadzał ją w sposób nieograniczony wśród przyjaciół i znajomych czy wręcz sprzedawał w Internecie lub poza Internetem (po wydrukowaniu). Ceny książek elektronicznych są znacznie niższe niż książek drukowanych i to dodatkowo uzasadnia zakaz naruszania autorskich praw majątkowych.
Za książką (drukowaną bądź elektroniczną) stoją miesiące a nawet lata pracy autora. Autor książki elektronicznej oprócz wielkiego wkładu czasu, pracy, energii ponosi także ryzyka i koszty. Przez kilka lat jego sytuacja może być taka, że ponosząc koszty nie osiąga żadnych lub osiąga bardzo minimalne wpływy. Pisarze i wydawcy książek ostro konkurują ze sobą; sprzedać książkę jest bardzo trudno. Moje koszty jako autora to przykładowo (w kolejności ich powstawania): korekta/edycja tekstu, formatowanie tekstu zgodnie z wymaganiami platformy wydawniczej (około 50 dolarów), opracowanie okładki elektronicznej (100 – 200 zł). Profesjonalna korekta tekstu jest szczególnie kosztowna: korekta jednej (!) standardowej strony (1800 znaków włącznie ze spacjami) może kosztować od 5 do 11 zł). To są koszty bezpośrednie. Oprócz tego są koszty pośrednie.
Przedstawiam powyższe fakty z nadzieją, że mój głos w dyskusji o ACTA zostanie wysłuchany a moje racje zrozumiane. Wypowiadam się w konkretnej sprawie odnoszącej się do Porozumienia ACTA i nie mam w tej materii wątpliwości. Internet stał się polem do nadużyć dla osób, które przyzwyczaiły się do bezpłatnego pobierania, kopiowania, powielania i dystrybucji materiałów, za którymi stoją ich autorzy oczekujący uznania ich praw autorskich. Rozumiem niechęć wobec autorów, którzy żądają za swoje utwory tak wygórowanych cen, że staje się on praktycznie niedostępny dla wielu osób. Część z nich może to uznać za wygodną wymówkę do nielegalnego „przyswojenia sobie” lub „zdobycia” utworu. Myślę, że autorzy ustalający rozsądne ceny mają szczególne prawo oczekiwać uczciwego postępowania z ich książkami oraz ścigania tych osób, którzy nadużywają praw autorskich.
Przekaż dalej
Zmiana zdania z dnia na dzień i to o 180 stopni to chyba nie jest żadne „..ewoluowanie poglądów rządów w zależności od reakcji społeczeństw..” ( brak etapów pośrednich ). Moim zdaniem to zakłócenia w przekazie informacji z „Góry” do „Dołu”.
Nasz pan Premier zmienił zdanie tak ochoczo, kiedy swoją opinię na temat ACTA wyraziła publicznie pani A.M.- Najważniejsza Osoba w Unii Europejskiej.( No, może jedna z Najważniejszych ). Podobnie było z naszym zaangażowaniem w Iraku. Jego Ekscelencja pan Ambasador USA dziękuje publicznie za zwiększenie naszego kontyngentu – ciekawi dziennikarze lecą do Rządu,- a tu okazuje się, że Rząd nic jeszcze o tym nie wie. I to wszystko na wizji w czasie rzeczywistym.
Z drugiej strony czy to nie dziwne żeby postępowanie Rządów wybranych przez społeczeństwa było wymuszane ich masowymi protestami. To w czyim imieniu taki Rząd działa? Koniec Wolnego Internetu to chyba początek końca Wolnego Świata. ACTA ad Astra, daleko w kosmos poza granice naszej Galaktyki a może dla bezpieczeństwa jeszcze dalej na zaplecze Wielkiego Atraktora, a tam niech Ktoś pchnie je dalej.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości ( ETS ) już wcześniej orzekł o nadrzędności praw konsumenta nad prawem autorskim. Dotyczy to jednak tylko takich praw konsumenta, które wynikają z Karty Praw Podstawowych UE. Wolność człowieka jest cenniejsza niż „prawa autorskie”. I z tego powodu wszyscy sygnatariusze KPP powinny wycofać swoje podpisy złożone pod ACTA. Problem w tym, że Nasz Kraj podpisał tylko tak zwany. „protokół brytyjski”, który w znacznym stopniu ogranicza stosowanie przepisów wynikających z KPP-UE. Dokonało się to za rządów PiS-u, a następny tego nie kwestionował. Wyszedł z tego mały ubaw. Szef Rady Ministrów kategorycznie oświadczył, że” Rząd, który ugnie się pod presją „jakiejś grupy” przy podpisywaniu dokumentów międzynarodowych powinien podać się do dymisji,” a jego przyboczny asystent krzyczał na ekranie telewizora ,że „ przeciwnicy ACTA – to idioci”. Premier jednak nagle zmienia zdanie, z gorącego orędownika staje się przeciwnikiem. czyli wychodzi na… ale nie podaje rządu do dymisji. A co na to pani Ambasador, której kazano tą umowę międzynarodową podpisać? Czy to jest poważne? Co o tym myśleć?
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem piractwa . Wykorzystywanie w celach komercyjnych czyjegoś dorobku intelektualnego jest pod każdym względem przestępstwem. Przecież i tak prawie każda informacja w obiegu internetowym ( i nie tylko ) jest w jakiś sposób chroniona czy objęta prawami autorskimi ( nawet reklama i natężenie dźwięku przy jej emisji). Z drugiej strony jakiekolwiek ograniczenia w obiegu informacji w sieci wstrzymają rozwój i postęp we wszystkich dziedzinach życia intelektualnego, gospodarczego i kulturowego. Nie da się ukryć, że potrzebne są nowe instrumenty służące do ochrony tak zwanej „ wartości intelektualnej” szczególnie jeśli chodzi o Internet a nie tylko karanie i straszenie. Sama definicja tej „wartości” powinna być bardziej uściślona i skonkretyzowana, dostosowana do możliwości i uwarunkowań technicznych nowych środków masowego przekazu i komunikowania.
Co ciekawe, wyczytałem, że rząd USA nie ma zamiaru ratyfikować ACTA, wycofano nawet z obrad obu izb parlamentu takie projekty jak: SOPA ( Stop Online Piracy Act.) -przedstawiony przez Izbę Reprezentantów i PIPA ( Protect IP Act.) – autorstwa Senatu, które są jeszcze bardziej restrykcyjne niż ACTA . Nastąpiło to na skutek interwencji organizacji broniących praw obywatelskich. Ale jak nie drzwiami to oknem lub kominem. Jeszcze wszystko przed nami.
Drogi Henryku XLVII!
Z wielką przyjemnością przeczytałem twój komentarz na temat ACTA. Jest niezwykle rzeczowy i aktualny. To ciekawe, jak bardzo ewoluują poglądy rządów w zależności od reakcji społeczeństw (nie jednego społeczeństwa ale wielu). Pokazuje to siłę internetu, która wyraża się w zdolności komunikowania się ludzi na niewyobrażalną wręcz skalę, wymiany poglądów oraz stworzenia presji, pod którą uginają się rządy. Internet staje się narzędziem obrony wolności m.in. w sensie obrony prawa społeczeństwa do pełniejszego korzystania z dorobku intelektualnego jednostki (w sensie ograniczenia prawa własności intelektualnej twórcy). Społeczeństwo powinno mieć większe prawa niż jednostka, pojedyńcza instytucja czy przedsiębiorstwo, zwłaszcza wielka organizacja gospodarcza.
to perfidne i zbrodnicze prawo !!! ETS powinien całkowicie usunąć z europejskiego prawa tą gangsterską, amerykańską tzw. “własność intelektualną”, gdyż wymuszana przez amerykanów na całym świecie tzw. “własność intelektualna”, to nic innego, jak tylko monopol, który nikomu nie opłaca się w takim stopniu, jak amerykanom i, prowadzi wprost do podziału światowego społeczeństwa na tych, którzy nie muszą pracować (tzw. “własność intelektualna”) i na tych, którzy muszą zapracować i na siebie i na tych pierwszych, a to oznacza tylko jedno – neo-niewolnictwo…,
każdy monopol (jakim jest też tzw. “własność intelektualna”) jest zgubny dla cywilizacji człowieka, dla mnie i dla każdego z nas, gdyż wyklucza równość prawa, konkurencję, uczciwość, etykę, demokrację, wszelkie swobody obywatelskie, hamuje rozwój i prowadzi siłą natury ludzkiej m.in. też do cenzury…, i nie tylko…,
problem polega na tym, że tzw. “własność intelektualna” podważa pracę i własność materialną, przez co wywraca do góry nogami cały system prawa wybudowany przez cywilizację przez ponad 4000 lat, co nieuchronnie prowadzi niestety do bezprawia…,
wypada nad tym się zastanowić jak najszybciej…, i jak najszybciej wymyśleć inny, nie taki złodziejski jak tzw. “własność intelektualna”, sposób finansowania pracy autorów, artystów, filmowców i wszelkiej maści komików…, i polityków – powinni otrzymywać wynagrodzenie za pracę, jak my wszyscy, a nie wynagrodzenie za spekulację i samo myślenie o pracy….
a cała reszta, to tylko usilne próby odwrócenia uwagi od istoty sprawy,
STOP american IP legislation in Europe !!!