Na murze pozostały wyraźnie odciśnięte kształty głowy konia i jeźdźca. Próba uniknięcia przeszkody w ostatniej chwili przyniosła nieoczekiwany efekt. Obydwie głowy ujęte były z profilu, nie en face, przez co rzeźba nabrała niezwykłych kształtów i wartości artystycznej. Na pierwszym planie widoczna była głowa konia, a zaraz za nią, jakby przyrośnięta do grzywy, ludzka głowa. Forma, proporcje i perspektywa były idealne. Beton był jeszcze dostatecznie miękki i elastyczny stanowiąc wręcz wymarzone tworzywo twórcze. Dzieło nieudanego podstępu Ewolucjonistów okazało się doskonałe; swym klasycznym pięknem dorównywało urodą najwspanialszym reliefom starożytności znanym w kraju.
Kaczan powstał z ziemi i zbliżył się do muru trzymając konia za uzdę. Z wielką uwagą zaczął studiować dzieło, w którego powstaniu zjednoczony z wiernym zwierzęciem odegrał instrumentalną rolę modela, o którym nie śnił.
Na początku przywódca Nowych Kreacjonistów nie był pewien, jaki powinien być jego stosunek do rzeźby. Niedowierzanie i niepewność mieszały się w nim z niechęcią, a nawet wrogością. Po chwili głębokiej zadumy zdał sobie sprawę, że nie ma powodu do niepokoju i negatywnych uczuć. Wręcz przeciwnie, powinien rozwinąć w sobie uczucie dumy i radości z niezwykłego osiągnięcia.
Tak też uczynił; był przecież autorem, wykonawcą i główną postacią pomnika. Był bohaterem dnia. W duchu, ale tylko w duchu, przyznał uczciwie, że było to zwycięstwo ex aequo z koniem. Był nawet gotów zachwycić się niezwykłym dziełem artystycznym, gdyby nie pewien niepokojący szczegół. Klapka na oku konia w momencie zderzenia się z murem przesunęła się do tylu i znalazła na wysokości oka jeźdźca, przez co on, Kaczan, przywódca Nowych Kreacjonistów, wyglądał jak pirat z przysłoniętym jednym okiem. Próbował szybko zeskrobać paznokciem drażniący go ślad klapki z muru, ale okazało się to za trudne.
To nic! Zrobię to przy najbliższej okazji, kiedy będzie luźniej i będę mieć więcej czasu – zdecydował i odstąpił na bok. O tym, że usunięcie klapki z oka ma sens przekonał się chwilę później. Przechodzący przed pomnikiem ludzie wygłaszali opinie i przedstawiali komentarze.
Popatrz, zawsze mi się wydawało, że on ma klapki na obydwu oczach, a tu się okazuje, że tylko na jednym! – rzucił w kierunku swego towarzysza młodzieniec w koszulce, spodenkach i pantoflach piłkarskich. Chyba zabrał ją koniowi! – uzupełnił drugi, po czym obydwaj zaczęli histerycznie śmiać się i bić się pod udach. Kaczan zignorował niedorzeczny komentarz i irytujący sposób zachowania młodych ludzi. Domyślał się, jakiej są orientacji politycznej, choć ich sportowy ubiór nie wskazywał na żadną partię.
Mimo drobnej uszczypliwości losu i złośliwości ludzi, Przewodniczący Partii Nowych Kreacjonistów poczuł się szczęśliwy. Z chwilą osiągnięcia nieoczekiwanej nirwany nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi. Był bohaterem dnia. Z jasnym obliczem odwrócił się do towarzyszy partyjnych, którzy z opóźnieniem przyłączyli się do niego pełni obaw, czy w ogóle przeżył. Uczucie niezmiernej ulgi pojawiło się na ich twarzach ogorzałych na wiecach, demonstracjach, w salach i na salonach dyskusyjnych oraz w parlamencie, kiedy zobaczyli wodza nie tylko nadal cieszącego się zdrowiem, ale i w dobrym nastroju. Na twarzy Blaszki, wierniejszego niż pies konfidenta, pojawiły się łzy. Otarł je dyskretnie rękawem garnituru, aby nie okazywać publicznie uczuć wobec władcy, któremu cudem udało się zachować życie. Moje uczucia mogłoby być fałszywie zrozumiane i złośliwie interpretowane przez ludzi niskiego pokroju – był o tym przekonany.
Przekaż dalej
fajny pomysl z ta konska kapka