Przerywnik literacki. Antoni Macierewicz, aktor szekspirowski. Część 2 i ostatnia.

Złożoność sztuki, postaci i czasów Antoniego Macierewicza wymaga komentarza. Dramat rozgrywający się na naszych oczach nie musi prowadzić do wniosku, że polskie aktorstwo polityczne jest wyrazem załamania się zdrowia psychicznego trzydziestu procent zbiorowości poselskiej. Tu nie chodzi o nich, ale o reżysera i dyrektora teatru w jednej osobie, czyli tę część społeczeństwa, który wybiera uduchowionych posłów-aktorów. Chodzi tu o trzydzieści procent Polaków, którzy głosują na szwankujących na zdrowiu posłów oczekując od rewelacji, ujawniania rzeczy nadzwyczajnych, dziwnych. Ich wybrańcami są wybryki natury, figlarne oszołomy, którym prawda miesza się z fałszem jak dziecku wierzącemu, że na drzewie przed domem zobaczyło smoka.

Po zakończeniu wystąpienia Antoniego Macierewicza przedstawiciel trzydziestu procent narodu wygłosił mowę dziękczynną.

Ukochany i Wybitny Aktorze! Mów, co chcesz, my ci wierzymy. Nie potrzebujemy rozumu, wierzymy ci na słowo. Rozum to zbytek w dzisiejszych czasach. Dzisiaj otacza nas zewsząd spisek, kłamstwo, złodziejstwo, dlatego nie możemy nikomu ufać. Nikomu innemu, tylko tobie. Ufamy ci tak bardzo, że znowu będziemy głosować na ciebie i na twoją partię, jak tylko przyjdzie czas – delegat narodu skłonił się głęboko w kierunku podium. Jego rozpalone oczy pokazywały wszystko: miłość do siermiężnej przeszłości, niewiarę w rozum i naukę, umiłowanie teorii spisku, szacunek dla słów wyrażanych krzykiem, tęsknotę za tajemnicą i rewelacją.

W swojej ponadczasowej sztuce teatralnej, w której Macierewicz znalazł natchnienie do trzech tajemniczych ocaleńców, Szekspir pokazuje, jak szpitale psychiatryczne ukryte za zielonymi gałązkami pozorów prawdy wychodzą z lasów i zasiedlają nowe obszary polskiej rzeczywistości. W zgęstniałej mgle zapytań, niedomówień i posądzeń drogę wskazuje im postać mężczyzny w kapturze, spod którego wyglądają pukle siwych włosów, wyraźny nos oraz dobywa się krzyk, kiedy tylko postać nabiera oddechu.

Dlaczego on to robi? – dziennikarz „Naszej Tuby” zapytał szarego człowieka z ulicy. Kto go do tego namawia?

Jego występy są tak oryginalne w treści, że wielu daje się wciągnąć do dyskusji. Zachęca do niej i promuje je ta telewizja i prasa, których komercyjne motto jest banalnie proste: Chcecie g…., to macie! To potentaci kształtowania opinii publicznej. Dodają oni niekiedy szeptem: Perfumujemy je, aby lżej było wam oddychać, ale to was nic nie kosztuje, płacą reklamodawcy – zakończył szary człowiek.

Czy ktoś dzisiaj ma chęć słuchać, co między wierszami szepczą potentaci? – zapytał po chwili niepewnie.

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *