Przy stole biesiadnym wynikła rozmowa. Była ona bogatsza i bardziej odżywcza niż sama biesiada, która okazała się prostym śniadaniem. Uczestników wybrał sam Mikołaj Rej, który wygodnie dla mnie zmaterializował się na tę okoliczność. Ja, gospodarz domu i pokoju niespokojnej pracy twórczej, zmieniłem nieco ich płeć i role tak, że w końcu stało się to rozmowa między Panem, Wójtem i Plebanem, gdzie Pan był mężczyzną, a Wójt i Pleban kobietami. Mikołaj Rej podkreślił dla jasności, że była to rozmowa między trzema osobami, ja uznałem to za zbyteczne.
Oto wierny (jak pies) zapis rozmowy:
Pan: Testem człowieczeństwa kobiety jest głośne zawołanie na ruchliwej ulicy: „Człowieku!. Żadna kobieta nie obejrzy się. Wątpiącym i mniej oczytanym wyjaśnię, że była to odzywka prowokująca, a jej celem było przetestowanie odporności psychicznej Wójta i Plebana, ucieleśnionych postaciami kobiet, istot, które nie za bardzo rozumiem.
Po chwili namysłu i milczenia, co było również okrutne, pani Pleban odpowiedziała:
Testem człowieczeństwa mężczyzny jest głośne zawołanie na ruchliwej ulicy: „Frajerze!”. Obejrzą się wszyscy mężczyźni.
Było to odważne stwierdzenie, wręcz zabójcze. Ugiąłem się pod jego ciosem, uznałem jednak prawdziwość i skuteczność tego testu. Sam nie wiem, jakbym się zachował, gdyby jakaś pani Pleban krzyknęła na ulicy „Frajerze!” dostatecznie blisko, abym to usłyszał. Nie chodzi oczywiście o uparte zarozumialstwo mężczyzny, że nie jestem frajerem, i dlatego nie odwracam się na takie zawołania. Po prostu zrobiłbym to z ciekawości, gdyż nigdy jeszcze nie słyszałem na ulicy kobiety wołającej „Frajerze!”.
Po wymianie argumentów, czyli wszystkich za i przeciw oraz pro i contra, jak również niektórych plusów i minusów, osoby obecne przy stole nie doszły do porozumienia, jak to jest z tym człowieczeństwem kobiety i mężczyzny. Też mam wątpliwości od czasu, kiedy przeczytałem, że Darwin po spowiedzi przed Bogiem i uzyskaniem rozgrzeszenia (bez pokuty) opublikował teorię ewolucji gatunków, w której udowodnił zwierzęcość wszelkiego człowieka.
W ostatnich latach potwierdziły ją badania genetyczne. Pokazują one, że genotyp małpy człekokształtnej i człowieka są do siebie podobne mniej więcej w 97 procentach. Pozostałe trzy procenty to nasza prawdziwa „ludzka twarz”.
Nie wiem, w czym ona się wyraża. Chyba w poczuciu humoru, wyrafinowaniu, niszczenia środowiska naturalnego oraz zdolności czytania i pisania, które i tak psu na budę się zdało, skoro nie umiemy mądrze żyć.
O racjonalności powyższych poglądów świadczą dwie obserwacje:
Żadna małpa nie nazwie drugiej: „Ty człowieku!
Człowiek dosyć często definiuje bliźniego mianem „Ty małpo”.
Udowadnianie nieludzkiego pochodzenia człowieka może być pasją.
Przekaż dalej