Mieszana kronika końca roku

Nowo zainstalowana tabliczka na drzwiach wejściowych informowała, kto mieszka w tym domu. Napis głosił: M. A. Wrzesińscy. Cynthia zatrzymała się przed drzwiami i długo przyglądała tabliczce. Wiedziała, że nazwisko męża to Wrzesiński, a jego żony to Wrzesińska. Rozumiała różnicę między polskim nazwiskiem mężczyzny i kobiety, którzy są małżeństwem. A tu nagle trzecie nazwisko!

Wytłumaczyłem jej, że w języku polskim nazwiska obojga małżonków indywidualizują ich wskazując na płeć. W liczbie mnogiej pojawia się nazwisko wspólne, które jest pod względem końcówki odmienne zarówno od nazwiska męża jak i żony.

Używanie nazwisk małżeńskich w Australii wygląda inaczej. Powiedzmy, że mąż ma na imię John, jego żona Jenny, a ich nazwisko małżeńskie to Sutter (nazwisko męża). List do nich może być zaadresowany „Mr and Mrs John Sutter” (bardziej formalnie) albo „Mr  and Mrs John and Jenny Sutter” (bardziej osobiście). Osoby w wieku 70, 80 czy  90 lat, mogłyby nadal używać starej formy zwracania się do mężatki: „Mrs
John Sutter”. Ostatnia forma, jeszcze dość popularna 25 lat temu, raziła mnie, gdyż oznaczała pozbawienie mężatki wydawałoby się oczywistego prawa, jakim jest zwracanie się do niej używając jej imienia i nazwiska. „Mrs John Sutter”  zastępujące formę „Mrs Jenny Sutter” brzmi omalże szokująco. Znajomość form  komunikacji międzyludzkiej jest nie bez znaczenia dla tych autorów, którzy umieszczają akcję swojej powieści lub opowiadania w Australii nie tak dalekiej przeszłości.

Ostatni dzień roku to przyjemność. Jeden z moich przyjaciół nie lubi tego dnia, gdyż przypomina mu, że wkrótce będzie starszy o rok. Traktuje to poważnie. Pocieszam go, że fakt osiągnięcia dojrzałego wieku jest powodem do radości, nie smutku. Ci,  którzy nie mieli szczęścia, odeszli znacznie wcześniej. Sam martwiłbym się, gdybym  był odszedł wcześniej. Niejeden utalentowany pisarz jak i poeta uczynili to w  młodym wieku. Widocznie talent przyśpiesza starzenie się. Mnie na szczęście Bóg
przypomniał o prawie do ubiegania się o sławę autorską w późniejszych latach. Kiedy
ta śmiała myśl przyszła mi do głowy, zdałem sobie sprawę, że wolno dojrzewam. Jest  to tak powolne dojrzewanie, że mógłbym nim straszyć. Gdybym tylko miał więcej  czasu!

Termometr na werandzie wczesnym rankiem wskazywał już temperaturę 30 stopni C. Dla uczczenia ostatniego dnia roku wybrałem się nad morze, aby popływać. Dla towarzystwa zaprosiłem przyjaciela, Georga. Woda wydawała się być chłodna, ale to tylko pierwsze wrażenie. Była natomiast nadzwyczaj czysta, idealnie przezroczysta. Prawdopodobnie odpływ i wiatr od strony wybrzeża zepchnęły szczątki roślinności morskiej w głąb morza. Nic tak nie orzeźwia i nastraja optymistycznie, jak przepłyniecie
kilkuset metrów w czystej morskiej wodzie i temperaturze powietrza blisko  czterdzieści stopni. W drodze powrotnej George snuł plany i zamierzenia; pod  tym względem jest to najbogatszy człowiek, jakiego znam.

Wszystkim moim Czytelnikom życzę pomyślności, zdrowia, miłości, radości, sukcesów i wielkiej wygranej na loterii w Nowym Roku 2012.

 

 

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *