Nowy Rok nastroił mnie optymistycznie. W pierwszy dzień roku temperaturę mamy właściwą, czyli 44 stopnie C (na moim termometrze). Strona meteorologiczna Kanału 9 News podaje aktualna temperaturę w Adelajdzie w wysokości tylko 40,6 stopni C. Podejrzewam, ze trzymają termometr w ogrzewanej piwnicy; zawsze jest tam nieco chłodniej.
Na dworze jest jak w piecu. Upał jest jednak do zniesienia, ponieważ jest bardzo sucho; oczywiście nie można przebywać zbyt długo na zewnątrz zwłaszcza na słońcu. W parku za płotem panuje prawie całkowita cisza, od czasu do czasu odezwie się słabiutko jakiś ptak. Chyba, aby upewnić się, że jeszcze żyje lub poprosić kolegę obok: „Posuń się stary trochę w prawo, tam jest więcej cienia”. Prawie nie ma wiatru, park i wzgórza w tle wyglądają jak namalowany na płótnie pejzaż.
Upał może i jest znośny dla mnie, ale nie dla roślin i zwierząt. Nasturcje wysiane kilka tygodni temu w gruncie zmatowiały na kolor biało-szary i omdlały. Osłoniłem je kartonem i podlałem, choć nie powinno się tego robić ze względu na szok termiczny: rozgrzana ziemia i raczej zimna woda. W ogrodzie chyba usycha kolejny krzew, mimo dobrego podlewania.
Kotkę rozciągniętą na podłodze w garażu zabieram do domu. Spokojnie przeżyje w garażu, ale się męczy. Dziwne to zwierzątko. Poleży w domu na chłodnej podłodze lub dywanie i za kilka minut już prosi o wypuszczenie. Przychodzi kilkakrotnie do mojego pokoju, gdzie pracuję przy komputerze i miauczy. Wypuszczam ją, skoro takie jej życzenie. W szopie na narzędzia mam jaszczurkę (blue tongue lizzard) około 30 cm długości. Mało jej nie nadeptałem. Postawiłem jej wodę w podstawce do doniczki oraz rzuciłem drobniutki kawałek mięsa kangura, które przygotowałem dla kotki. W całym ogrodzie panuje susza jak na pustyni, ani kropli wody. Mam spokojne sumienie.
Wieczór sylwestrowy rozczarował nas całkowicie. Zawsze wyjeżdżamy każdego roku, tym razem postanowiliśmy zostać w domu. Wcześniej kupiłem dobrego szampana marki Chandon 2006 (którego produkcja w Australii była zainicjowana przez francuską firmę Moet et Chandon), ale to nie szampan zawinił. Rozczarowała nas telewizja australijska. Określę ją dosadnie: nędza. Mimo dostępu do kilkudziesięciu kanałów, ani w jednym nie pokazywano, jak Australijczycy i inne nacje obchodzą
wieczór sylwestrowy. W dwóch programach, których tytuły nawiązywały do New Year’s Eve 2012 transmitowano pożałowania godne koncerty sprzed lat (Petula Clark).
Pracuję dzisiaj z wielkim powodzeniem i entuzjazmem. Przede wszystkim nad sprawami dystrybucji moich ebooków, marketingu i warsztatu pisarskiego. Wprowadziłem nowe ceny na ebooki jak i
zaktualizowałem zapisy dwóch tomików wierszy na platformie wydawniczej. Kiedy aktualizacje zostaną pomyślnie przetworzone przez platformę, książki ukażą się w sprzedaży innych dystrybutorów/księgarni internetowych takich jak na przykład Barnes and Noble czy iTunes. Sprzedaż samoobsługowa przez sklepy sprzedaży internetowej to sedno mojej strategii. Zaczynam być z niej zadowolony. Mam jeszcze wiele spraw do zrobienia w sensie zmian, usprawnień i aktualizacji strony autorskiej, stron na platformie wydawniczej oraz strony Facebook.