Marzenia czasu niepokoju. Opowiadanie.

Obraz: Ismael Nery, Desejo de amor.

Odc. 1/2 Spotkanie

Spotkałem go spacerując po parku, dziwnym miejscu, gdzie oprócz brzóz, alejek i ławek było tylko świeże powietrze. Spotkanie nastąpiło zupełnie przypadkowo; idąc w tym samym kierunku zeszliśmy się z dwóch bocznych alejek. Pomyślałem o nim: „Facet jest podobny do mnie”. Był tego samego wzrostu co ja, tylko bardziej wyprostowany i szczuplejszy. Przez moment zazdrościłem mu, bo jestem raczej korpulentny i lekko przygarbiony. Miał duże marzące oczy, zupełnie jak Joanna Sola, aktorka, ostatnio częściej pokazująca na ekranie swą urodziwą twarz kobiety mądrej, dojrzałej i wciąż pięknej. Mężczyzna poruszał się zgrabnie i śmiało, zupełnie jak tancerz lub ptak w nastroju godowym prezentujący swoje najlepsze upierzenie. Miał dłonie pianisty, na jednym z jego wysmukłych palców błyszczał pierścień z karbunkułem, w słońcu przypominającym rozżarzony do czerwoności węgiel.

– Jakiś nietypowy artysta lub wykszatłcony Cygan – pomyślałem.

Patrzył tak intensywnie przed siebie, że byłem przekonany, że kogoś wypatruje. W pewnym momencie, wyprzedzając mnie, potknął się i upadłby, gdyby nie chwycił się mojego ramienia a właściwie rękawa kurtki, za co mnie od razu przeprosił.

– Nie ma za co, to był naturalny odruch – odpowiedziałem, aby dodać mu otuchy.

Przyszła mi wtedy do głowy dziwna myśl, że jest on ptakiem, który został postrzelony w skrzydło, a ja ratuję go przed upadkiem w bagno, gdzie utonie, i że mój czyn to nic więcej jak odruch człowieczeństwa, które od długiego czasu drzemie we mnie niewykorzystane. Moje niedorzeczne myślenie przerwały słowa.

– Skoro ośmieliłem się przytrzymać się pana dla zachowania równowagi, co samo z siebie sugeruje pewną zażyłość, to wypada mi przedstawić się.

– Jestem Jan Otago.

Wypowiedział te słowa takim tonem, w dodatku popatrzył na mnie tak wymownie, jakby oczekiwał, że wpadnę w zachwyt i uniosę oczy do nieba w szczerej podzięce, że los mnie połączył z najbardziej niezwykłą osobą na świecie. Widząc moje zakłopotanie, Otago wyjaśnił z pewną dozą egzaltacji:

– Jestem zawodowym kucharzem, dobrze znanym w kręgach smakoszy i ludzi z wyższych sfer. Mógł pan o mnie słyszeć, a nawet mnie widzieć, bo ostatnio występowałem w telewizji pięć razy z rzędu biorąc udział w międzynarodowym konkursie „Kucharz na piedestale”. Zająłem w nim drugie miejsce. Pierwsze przypadło niejakiemu Patrykowi Ościennemu.

Otago pochylił się w moim kierunku.

– Powiem panu w zaufaniu, że tenże Patryk pozostaje w zażyłości cielesnej z samym prezydentem. Nie wiem, czy jest to jakąś pociechą, ale chyba lepiej, że nietypowa miłość prezydenta pozostaje w naszym zamkniętym kręgu niżby miała się rozlać poza granice kraju robiąc nam niemiłą reklamę.

Popatrzyłem na mówiącego z niedowierzaniem a nawet niechęcią. Chyba to zauważył.

– Proszę mi wierzyć, mówię czystą prawdę. Widziałem to na własne oczy, w restauracji, gdzie byłem gościem, jak prezydent przymilał się do niego, robił słodkie oczy, a potem dyskretnie uszczypnął go w pośladek. Co za gest?! Patryk nachylał się wtedy do niego podając mu danie do degustacji. Powierzam to panu w tajemnicy. Do tej pory znali ją tylko sami zainteresowani oraz ja, teraz zna ją także pan.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, uznałem więc, że wypada mi przedstawić się również, co niezwłocznie uczyniłem.

Zapowiadało się na dłuższą rozmowę. Właściwie to mówił kucharz. Uderzył w dziwny ton, bo nikt nie lubi rozmawiać o sprawach przykrych z obcym człowiekiem. Tak przynajmniej myślałem, dopóki nie usłyszałem jego wyznania.

– Trwa wojna. Obserwuję ciągnący się impas w negocjacjach pokojowych. Dla mnie jest to bardzo bolesne. To mnie dobija, ponieważ mam marzenia, których realizację wojenny niepokój mi uniemożliwia, wręcz niweczy. Nie każdy ma takie marzenia, są one nie tylko nietypowe ale i głębokie. Proszę mi wierzyć, nurzam się w nich po szyję; głębiej nie mogę, bo powietrza mi zabraknie. Myśli mi się plączą. W moim wieku nie jest łatwo być pięknym, w dodatku być kobietą, kiedy jest się mężczyzną. Jest to szalenie trudne, ponieważ nie potrafię wydobyć z siebie wielu zachowań typowo kobiecych, a nie chcę niczego udawać ani pozorować. Marzę na przykład, aby miłośnie drżały mi uda, lekko, w sposób przejmujący dreszczem, prawdziwie kobieco, jak sobie to wyobrażam. Pragnę czuć drobinki wilgoci między piersiami, suchość pełnych ust oraz chęć zwilżenia ich językiem. No i oczywiście żądzę namiętności, rzucającą mnie w przepaść ekstazy. Marzę także o tym, aby mieć zachwycająco modre oczy, boskie wymiary talii, bioder i wzrostu oraz stopy tak drobne jak prawdziwa Chinka z dawnych czasów, takie nie za duże i nie za małe.

Odc. 2/2 (ostatni) Wynurzenia

Patrzyłem na Jana Otago z niedowierzaniem i zdumieniem; rozkleił się całkowicie, wyglądał jakby uległ przeobrażeniu. Chwilę oddychał głęboko, niespokojnie rozglądając się na boki, prawdopodobnie szukając uspokojenia lub nastroju, po czym podjął wątek ze wzmożoną energią.

– W moich marzeniach o kobiecości lubię leżeć na tapczanie w oczami wtopionymi w róg pokoju, gdzie jest najspokojniej, gdzie tylko drobniutki pajączek tkliwie tka mikroskopijną sieć, w którą złapie muszkę stosowną na kolację z naparsteczkiem zimnego, musującego szampana. Wpatrując się w pajączka snującego swoją bajeczną opowieść, uspokajam się, przestaję myśleć o wojnie, impasie w negocjacjach, pożarach i chaosie bitewnym. Myślę o zabawie, balu, podążaniu wzrokiem za osobą, którą mógłbym objąć serdecznie lub choćby przytulić, aby wspólnie przeżywać sceny miłosne, na początku niezgrabne i niesprawne, stopniowo coraz bardziej śmiałe, w końcu cudzołożne i bezecne. Myślę o Sodomie i Gomorze, i pełnym uniesień trójkącie małżeńskim, w którym nie będzie mojej ukochanej, tylko ja i miłe każdemu skołatanemu męskiemu sercu lubieżne małżeństwo.

Mój rozmówca zawiesił głos. Patrzył przez chwilę przed siebie niewidzącym wzrokiem, po czym obrócił głowę w moim kierunku i rzucił mi pytające spojrzenie. Nie dał mi czasu na udzielenie mu odpowiedzi. W jego głosie pojawiła się nutka usprawiedliwienia.

– To moje fantazjowanie to dla mnie odtrutka. Odrywam się wtedy od rzeczywistości, w której nie wiem, kim jestem i co czynię. Tak naprawdę, to żyję w nawale przytłaczających zdarzeń, wojny, która nie wiadomo kiedy się skończy, za tydzień, miesiąc czy za rok. A może w ogóle się nie skończy tylko będzie się jątrzyć do końca świata, który przecież musi nastąpić. Myślę o bombach, zburzonych i wypalonych domach, rannych, umierających i uciekających nieszczęśnikach, i nienawistnym satrapie, któremu od kilku tygodni plotę solidny stryczek, obmyślając równocześnie jak zakończyć jego życie. W ten proces unicestwiania łajdaka angażuję wojskowych, zwierzęta, trucicieli i wymyślne trucizny, tajniaków i urzędników, płatnych zabójców, a nawet dzieci, które wyobraźnią i siłą inwencji przerastają dorosłych. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko, co dzieje się we mnie, co gotuje się w mojej głowie i wyobraźni, jest wynikiem niepokoju, lęku i rozpaczy.

Pomyślałem sobie, że przeżywam dokładnie to samo, choć nie umiałbym tego tak celnie wyrazić jak Otago, jawiący mi się w tej chwili jak brat rodzony, istota bliska i serdeczna. Podobnie jak on, nie jestem w stanie skoncentrować się, uspokoić, przespać jednym ciągiem choćby dwie godziny.

Jan Otago nie pozwolił mi myśleć o sobie.

– Czasem zamiast marzeń o kobiecości, nachodzi mnie pragnienie zostania drwalem, człowiekiem bardziej topornym niż topór. Znam się trochę na tym, bo ćwiczyłem to kilka razy. Mój ojciec był drwalem. Od czasu jak wynaleźli piłę spalinową nie wyrębuje już drzew, tylko najmuje się do łupania drewna na opał, a to już nie to samo, co praca z morderczą piłą, pozbawiającą życia drzewo w ciągu kilkunastu sekund. Praca rębacza drewna wymaga ostrożności. Chwila nieuwagi i już jesteś krótszy o stopę, albo jeszcze krótszy, albo masz w oku drzazgę wielkości małego widelca. Może się też zdarzyć, że obuszek siekiery zsunie ci się nagle z drzewca i wyląduje na dachu, na którym akurat pracuje dekarz naprawiający dziurę po ostatniej wichurze. W takim momencie ogarnia mnie złość na dekarza. Co ja mówię? Jestem po prostu wściekły, po co tam polazł, czy nie widział, że rąbię drewno na opał i nie pomyślał, że obuszek może zsunąć się z drzewca?! Pocieszam się, że jeśli nie widział, jeśli jest taki ślepy, to znaczy, że zasługuje na swój los. Tak to sobie tłumaczę, wiedząc, że jest to tłumaczenie pokrętne, ale na nic lepszego nie stać mnie w czasie pełnym niepokoju, co będzie z nami, z wojną i z dyktatorem, którego należałoby zakuć w kajdany i kazać mu cierpieć do końca świata, grożąc kilku miliardom ludzi bombą atomową.

– Jego przemowa mnie nie zszokowała. Takie jest życie i nic na to nie poradzimy – oświadczył mi Tadziczek, kiedy opowiedziałem mu historię dziwnego spotkania w parku z Janem Otago, szalonym marzycielem.

Oświadczenie Tadziczka uznałem za pojednawcze, wyrażające pragnienie uspokojenia mnie, sprowadzenia na stabilny grunt normalności, może nawet życzliwości. Tadziczek to mój wieloletni, serdeczny przyjaciel, sędzia pokoju, człowiek wyjątkowo przyzwoity, kochający ojciec i mąż, czuły opiekun i żywiciel dwóch zwierzaków domowych. Zanim zdążyłem mu odpowiedzieć, podjął własny wątek.

– Taki kot i pies, na przykład, potrafią żyć ze sobą w idealnej przyjaźni. Nigdy, dosłownie nigdy, nie poróżnią się, nie mówiąc o walce. Czasem okażą sobie niechęć jakimś warknięciem lub ostrzegawczym miauknięciem, ale tylko po to, aby zwrócić uwagę na siebie, podkreślić swoją ważność na zasadzie „Nie zapomnij, że ja też tu jestem i też mam prawo do szczęścia”. A ludzie? Czy oni potrafią czynić coś innego niż mordować innych w szale opętańczej wojny? Co tkwi w człowieku stworzonym na wzór i podobieństwo boże? Czy zwierzę ma w sobie więcej wrażliwości i czułości niż człowiek? To chyba niemożliwe? – zapytał mnie i źrenice mu zalśniły. Jeśli nie były to dwie wielkie łzy, to był to wilgotny błysk w oczach, tak przejrzysty i przejmujący, że wstrząsnął mną do głębi.

Michał Wrzesiński
(pseudonim literacki: Michael Tequila)
Gdańsk, 5 kwietnia 2022

Przekaż dalej
7Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *