Zjazd apologetów niewinności odbywał się na sali wielkości boiska piłkarskiego. Kiedy najwyższy urzędnik Nijaki wszedł do wnętrza w otoczeniu świty, pojaśniało. Był to blask majestatu, jaki niósł na ramionach.
Starożytnym zwyczajem mogli być razem wniesieni, on i majestat, w lektyce, ale Nijaki odmówił, gdyż wymagałoby to czasu, a on chciał być jak najśpieszniej z uczestnikami zjazdu. Był z nimi spokrewniony, uczyli się z tego samego podręcznika. Z tytułu wspólnoty edukacji Nijaki czuł się wyższy niż zawsze, może nawet 2,60 m wysokości.
Przemówił przewodniczący zjazdu i powitał Nijakiego oraz jego majestat. Nastąpiły oklaski, krótkie i rzeczowe, jak to u apologetów ceniących sobie czas i pieniądze. Usiedli.
W drugiej lub trzeciej kolejności przewodniczący powitał Głównego Recenzenta z Krzywej Przybudówki. Ten (wysokie chłopisko przypominające niedźwiedzia ze szczeciniastą twarzą) obrócił się w kierunku sali i pozdrowił zebranych. Rzęsiste oklaski zerwały się jak ptaki i poszybowały pod pułap. Wszyscy wstali i bili mu brawo, na dobrą sprawę nie wiadomo dlaczego. Trwało to i trwało. Tylko Nijaki, otulony majestatem, siedział samotny jak palec. Wiadomo dlaczego: było mu ciężko wstać, gdyż ciążyło na nim brzemię. Być może nie zdawał sobie z tego sprawy, bo miał elastyczne sumienie. Wywróżyła mu to pewna wróżka przyjaźniąca się z Komandorem.
Zaraz potem, zaproszony przez przewodniczącego zjazdu do zabrania głosu, Nijaki odłożył na bok majestat i elegancki, smukły i ogolony wyszedł na scenę. Przemawiał z głowy, gdzie miał kartkę z tekstem uzgodnionym z Komandorem, swoim serdecznym doradcą. Może było i na odwrót, że to on był doradcą Komandora. W momencie wystąpienia nie miało to jednak znaczenia, gdyż liczyły się tylko słowa. Mówca obietnic nie składał, bo mało kto wierzył już w tę walutę.
Oczy i usta oratora były skierowane na salę, jego wargi lekko wydęły się, jak to miały we zwyczaju, i zaapelowały do zebranych, aby byli sprawiedliwi i uczciwi w rozpatrywaniu spraw wielkich i małych, niskich i wzniosłych. Zgromadzeni na sali, kwiat apologetów niewinności, wzięli sobie do serca te słowa, gdyż przemawiał do nich ten, kto sam dawał najlepszy przykład, jak postępować.
Przekaż dalej