Kiedy Iwan Iwanowicz zdefiniował „A Kuku!” jako „fenomen, dylemat, mgławicę pomieszania, w której nie wiadomo, co jest, a czego nie ma”, dopiero wtedy przejrzeliśmy na oczy. Stanął przed nami piękny kraj, Polska, obecnie w szacie zimowej, który – jak się okazuje – jest w całości oparty na „A kuku!” No, może nie w całości, ale w dużej mierze.
Przykłady tego zjawiska latały nam przed oczami jak szalone, tysiącami. Najpierw nadleciał na skrzydłach słowotoku Mastalerek, rumiany, dobrze wykarmiony nabytek PiS-u, który objaśniał, że to pani Premier przyłożyła górnikom rewolwer do skroni, co było rewelacją, gdyż pół narodu myślało, że to górnicy przyłożyli jej rewolwer do skroni. Fantastyczne A Kuku! – Ucieszyliśmy się we trójkę, Wiktor, Iwan Iwanowicz j i ja, stanowiący razem doskonałą kombinacja Młodości, Starości i Rozwagi, czyli również niemałe A kuku).
Zanim rozstaliśmy się, przypomniał nam się jeszcze ambitny prezydent ze wschodu, który za granicę sąsiada wysyła oddziały zbrojne, ale zarazem ich nie wysyła, albo o tym nie wie, że wysyła, a mnie przypominał się dostawca Internetu, usług telefonicznych i telewizji, który mi zainstalował okablowanie do nowego telewizora, ale równocześnie odłączył telefon. Kiedy po dwóch dniach załatwiłem podłączenie telefonu, odłączył mi Internet. Kiedy ucieszyłem się, że mam już Internet, okazało się, że mam odłączony bezprzewodowy dostęp do Internetu. Krótko mówiąc jedno wielkie A Kuku!
W ten sposób, poprzez dyskusję, punkt po punkcie, argument po argumencie, zrozumieliśmy, że u podstaw funkcjonowania organizmu żywego, jakim jest społeczeństwo polskie i kilka innych krajów leży „A Kuku!”, dylemat, fenomen, formuła i kamień filozoficzny w jednej postaci. Zrozumieliśmy to i tak ucieszyliśmy się z poszerzenia horyzontów myślowych, że położyliśmy się na ziemi, aby zapłakać. Radość też można wyrażać płaczem. Nie wiedzieliśmy jednak, jak to można nazwać, zachowaliśmy więc milczenie.
Przekaż dalej
„A-Kuku” Michnika: Czyli kto tu „historyzuje”?
Sobota 31 stycznia 2015 roku -wypowiedź w TV Info ( rozmowa z Dominiką Wielowiejską ) osobiście wysłuchana a przepisana z portalu pod adresem:
http://wpolityce.pl/historia/231994-michnik-zbyt-czesto-bylismy-wiezniami-narracji-stereotypu-narzuconego-przez-sowiecka-propagande-i-kto-to-mowi
„Jednak nie potępia wyrażenia „polskie obozy”, nagminnie używanego w zagranicznej prasie. Michnik uważa reakcję MSZ za „histeryczną”
[„ „W moim przekonaniu tu nie chodzi o sformułowanie, że Polacy je zakładali, ale one były na terenie Polski. I w reakcji naszej na to ja widzę rodzaj pewnej histerii – jak się mówi „warszawskie getto”, to też się nie mówi że to warszawiacy. Sikorski i Komorowski histeryzują w tej sprawie. (…) Jeżeli to potępią językiem polskiego patriotyzmu i godności… Dobrze, że oni tak mówią, bo to były obozy nazistowskie! To że MSZ wysyła sformułowania to nie jest źle, nie przynosi szkody, ale nie powinniśmy histeryzować, bo to jest głupie””]
„— ocenił. Dość to duży rozstrzał – w jednym zdaniu krytykuje wysyłanie sprzeciwów wobec tego wyrażenia, w drugim zwraca uwagę, że” „„dobrze, że tak mówią, bo to były obozy nazistowskie””.
Jakie tam „nazistowskie”. W szkole uczyli mnie, że to były niemieckie obozy zagłady!