W Sejmie odbyła się wczoraj smutna uroczystość. Wprawdzie nie dla wszystkich smutna, ponieważ ludzie są dziwni; kiedy jedni płaczą z żalu, inni płaczą z radości gotowi nawet upić się, aby dłużej przeżywać chwile uniesienia.
Był to pogrzeb. Nie było to oczywiste od początku. Dawniej dyrektorów i premierów wwożono i wywożono na taczkach, potem w teczkach, wczoraj Jarosław Kaczyński wniósł premiera w pudełku. Na własnych barkach. Ostrożnie podszedł do mównicy, aby niedoszły premier-nieboszczyk po raz ostatni przemówił do posłów i społeczeństwa.
Kiedy wyszło na jaw, że żyjący jeszcze człowiek ma być pochowany tego samego dnia, jedna z posłanek krzyknęła przeraźliwym głosem: Jesus Maria, oni chcą go pochować żywcem! Oburzył się na to premier Tusk, wstał, nabrał potężną dawkę powietrza w płuca, aby wywołać wrażenie, że jest większy od Gowina i odkrzyknął: To nie Glińskiego chcą pochować żywcem, tylko mnie!
Nastąpiło ogólne poruszenie. W trakcie zamieszania z sali wyszli ukradkiem posłowie partii SLD oraz partii „Głosujcie na mnie!”.
Dlaczego pan wyszedł z Sejmowej Sali Pogrzebowej? – dziennikarz Naszej Tuby zwrócił się do Leszka Millera.
Nie umiem wzruszać się. Ponadto zawartość trumny, przepraszam, pudełka zaczęła cuchnąć. To niemiłe.
A pan? – dziennikarz zapytał Janusza Palikota.
Wyszedłem, bo nie umiałem zdecydować się, którego premiera pochować, a którego zachować. Obydwaj to porządni ludzie i należy im się przyzwoity pochówek.
Umierający premier nie przemawiał długo z pudełka. Odbyło się głosowanie, którego wyrok był jednoznaczny: Do piachu! Tak oto odszedł od nas jeden z najlepszych premierów PiS, któremu nie dano szansy sprawdzić się. Nie odszedł jednak całkowicie. W wywiadzie udzielonym zaraz po pogrzebie poinformował, że stanie na czele grupy eksperckiej i będzie doradzać PiS, jak przekształcić się w przedsiębiorstwo pogrzebowe.
Jarek do tego dąży już od dłuższego czasu. Mamy już pierwszy wyraz odpowiadający nowej nazwie naszej organizacji. Brakuje nam drugiego – wyjaśnił z uśmiechem człowieka gotowego podjąć się nowych herkulesowych zadań.
Jaki to jest wyraz? – zapytał zaintrygowany Ziobro.
Pogrzeby. Brakuje nam tylko coś „S” – uprzejmie objaśnił świeżo pochowany premier Gliński.
Proszę się nie martwić – odpowiedział Ziobro nie wiadomo dlaczego zacierając ręce. Wymyślę ten drugi wyraz i na pewno przyjdę na inaugurację waszej nowej firmy.
Jarku, licz na mnie! – krzyknął z entuzjazmem do swego byłego szefa i ulotnił się z dusznej Sejmowej Sali Pogrzebowej, aby odetchnąć świeżym zimowym powietrzem.
Przekaż dalej
Różne są metody i sposoby ogłupiania ludzi. W telewizji są to „ gadające głowy” a w Sejmie od niedawna „gadające pudełka”.
Mam pytania. Czy można wnosić na salę sejmową w trakcie obrad urządzenia zawierające w sobie elementy – uznane następnie przez „Większość sejmową”- za niebezpiecznie szkodzące dobru Państwa?
Drugie pytanie: Czy zbiorowe opuszczanie sali sejmowej tuż przed ważnym głosowaniem nie jest czasem poważnym naruszeniem Regulaminu Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej gdzie art.7 pkt. 4 ma brzmienie” Do podstawowych obowiązków ( ! ) Posła należy w szczególności ( ! ) udział w głosowaniach podczas posiedzenia Sejmu „?
Rozumiem różne poselskie potrzeby ale w wypadku zbiorowego nacisku na fizjologię prowadzący obrady powinien niezwłocznie zarządzić przerwę, której długość powinna być dostosowana do ilości toalet dostępnych w najbliższym sąsiedztwie sali obrad jak i do ilości osób opuszczających salę.