Dzisiaj jest święto narodowe „Australia Day”. Już kilka tygodni wcześniej zdecydowaliśmy się uczcić ten dzień spotkaniem przy grillu. Grill w Australii to „barbecue” a nie grill. Największy powód do niepokoju, podkopujący dobre samopoczucie i wiarę w planowaną imprezę, stanowiła pogoda. Od kilku dni utrzymywały się wysokie temperatury i pytaniem było, czy towarzystwo będzie w stanie wysiedzieć na otwartym powietrzu na werandzie wychodzącej na ogród, gdzie pod parasolem stworzyłem stanowisko grillowego. Mam dobrą rękę do grillowania i cieszyłem się możliwością wykazania się.
Flaga australijska w ogrodzie łączy w sobie elementy piękna i ducha Australii i Polski. Błękit i przyroda są australijskie, korek od szampana na szczycie masztu flagowego symbolizuje polską tradycję picia i fantazję.
Goście, którymi byli mieszkający w Adelajdzie polscy przyjaciele, mieli przybyć między godziną 13.45 i 14.00. Na godzinę 14 miałem już przygotowane dobrze rozgrzane brykiety. Stan ich „dojrzałości” do pieczenia określa ich kolor: kiedy większość brykietów jest w kolorze szarym (a nie czarnym), znaczy to, że są gotowe. Rozrzuciłem je na całej szerokości rusztu tak, aby ich poziom po jednej stronie był wyższy niż po drugiej stronie gilla. Tam, gdzie jest grubsza warstwa brykietów, żar jest bardziej intensywny, łatwo jest więc przesuwać mięso w inne miejsce, by się nie przypaliło. Mięso było peklowane przez dwa dni i miało na sobie warstwę oliwy, która ściekając na rozgrzany brykiet powodowała płomienie. Przesuwałem wtedy „sztukamięs” w inne miejsce. Stworzenie odpowiedniej temperatury, nierównomierne rozłożenie rozgrzanych brykietów, „manewrowanie” mięsem tak, aby nie paliło się, jego dobre przygotowanie przez peklowanie no i użycie surowca wysokiej jakości to gwarancja sukcesu. Niby proste, a jednak to sztuka.
Posiłek świąteczny składał się z wołowiny, wieprzowiny, jagnięciny i piersi kurczaka pieczonych na ruszcie, kilku rodzajów sałatek warzywnych, szampana „Auldana” z gatunku Sparking Shiraz, czerwonego wina Cabernet Sauvignon oraz Cabernet Shiraz i Shiraz, bułki czosnkowej prosto z piekarnika, chłodnika litewskiego, kawy i herbaty do wyboru, wody z miętą, plasterkami cytryny i kilkoma kostkami lodu oraz ciasta zwanego „Murzynem”. Wszystko było podawane i konsumowane w temperaturze 34 stopni C łagodzonej powiewami wiatru.
W trakcie grillowania wiatr zafundował nieprzewidzianą rozrywkę. Ogromny ogrodowy parasol uniósł się pionowo w górę, przeleciał ponad szopą na narzędzia i zaklinował się bokiem w rynnie po drugiej stronie szopy opierając się szczytem kopuły o wysoki garaż sąsiadów. W ściąganiu parasola uczestniczyło trzech mężczyzn, dwie drabiny i jedno drzewo.
Australia Day to święto wszystkich Australijczyków, służące integracji społecznej przede wszystkim imigrantów. To zdumiewające, ile spotyka się tu osób, które wyglądają inaczej, ubierają się inaczej i mówią innym językiem. W parku za domem spotykam ich codziennie, częściej niż gdziekolwiek indziej. To dlatego, że członkowie poszczególnych grup etnicznych spotykają się między sobą w celach towarzyskich, gry w piłkę nożna i zabawy. Chłopcy i dziewczęta z Afryki o nietypowo długich, szczupłych nogach, starszy chudy Hindus w turbanie, kobiety w szerokich szarawarach spacerujące w towarzystwie dzieci to osoby, które łatwo wpadają w oko.
Jedna z opiekunek pomagających żonie mówiła o nietypowym incydencie. Lekarka Hinduska zwróciła uwagę Australijczykowi, swojemu pacjentowi, który miał umocowaną na samochodzie małą flagę australijską, że jest to wyraz rasizmu. Tego rodzaju uwaga bulwersuje ludzi: zwracanie uwagi Australijczykowi, że noszenie flagi australijskiej we własnym kraju jest wyrazem rasizmu. Gdyby mnie to spotkało, powiedziałbym jej coś szpetnego.
Przekaż dalej
Te ” nietypowe incydenty” muszą mieć jakąś głębszą wymowę. Czyżby liczba imigrantów w Kraju zbliżała się do jakiejś krytycznej ( niebezpiecznej ) wartości?
Na ” Starym Kontynencie” liczba imigrantów jest już tak duża, że każda partia, czy osoba obiegająca się o “Władzę” w swoich programach wyborczych musi uwzględniać ich obecność i potrzeby żeby odnieść choćby znaczący sukces.
“Emigranci! Świat należy do Was!”.
Ciekawe jak bardzo w ciągu ostatnich trzydziestu lat zmieniła się struktura społeczeństwa w tym Kraju?
Pani Doktor niewątpliwie wykształcona i inteligentna osoba chyba dobrze wiedziała co mówi i do kogo mówi. Ciekawe co Ją do tego skłoniło?
Pan Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej bawiący z oficjalną wizytą w Polsce na swoim pancernym samochodzie miał zamontowane dwie flagi, ale żadna z nich nie była (z) Kraju który odwiedzał.