W obliczu wydarzeń górujących nad krajem jak smok wawelski nad Krakowem albo rachunek polityczny nad rozumem zatrzymałem się w rozwoju literackim.
Nie ma co się dziwić. Dzisiaj na przykład, w dniu niezwykłych tajemnic, o których nie wolno mówić, pisać ani nawet mruczeć, wykonałem, co miałem wykonać, byłem, gdzie miałem być i zaznaczyłem, co miałem zaznaczyć. Po powrocie z tajnej misji, po wypiciu dwóch kaw, jednej wzmocnionej herbaty i dwóch litrów filtrowanej wody, ożywiłem się w stopniu pozwalającym mi pisać a nie tylko przeklinać. Zaletą dojrzałego wieku jest zdolność budzenia się po wchłonięciu dużej ilości płynów, a nie tylko w nocy, kiedy rozpiera człowieka chuć potężna jak pragnienie sławy utalentowanego wynalazcy-samobójcy.
Po południu idę na spotkanie w Empiku z udziałem pani Arlety Szpura, ekoeksperta, autorki książki “Jak uratować świat”, aktywnej w obszarze wykorzystywania zasobów środowiska w branżach takich jak żywność, kosmetyki czy fashion (jak to się dzisiaj mówi), jeśli chodzi o marki wspierające etyczną modę.
Też mam swój dorobek proekologiczny i to wcześniejszy niż wiek XXI, na dowód czego zamieszczam dwa wiersze z mojego zbioru poezji: „Klęczy cisza niezmącona”.
Gdzie są olszyny nadbrzeżne
Gdzie są olszyny nadbrzeżne, wysepki szuwarów,
łachy piasków i łąki nadrzecznych oparów?
Dzikich brzegów zakola, czar nurtu urzekał,
gdzie teraz kamieniem cembrowana rzeka.
Czy w kamieniu jaskółka gniazdo uwije,
zwinna wydra nocą wśród wykrotów uśnie,
dzika kaczka za rybą zanurzy wdzięczną szyję
albo człek znużony rozmarzy się gnuśnie?
Miast się roztańczyć dźwięcznym ptaków śpiewem
ja płaczę, płaczę żalem i rozpaczam gniewem,
bo mnie piękno prawdziwe wolnością urzeka,
a nie kajdany rzece kute przez człowieka!
Busselton, Australia, 11 listopada 1996
Jezioro w kraterze
Mocarz nieznany, w którego wierzę,
oko jeziora zatopił w kraterze
wśród brzóz i sosen; w płycizn szpary
tajemnym szeptom utkał szuwary.
Brzegi usypał strome jak granie,
by jak najpóźniej w chciwe władanie
człowiek wziął wodę, przeciął pomostem
i łódką zdeptał niewinności kosztem.
Czemuż ja milczę, pusty i święty,
niwecząc prawdę czystego sumienia,
czemuż bezwolny i obojętny
nie bronię piękna boskiego tchnienia?
Sopot, 3 maja 1998
Opinie o zbiorze poezji Michael Tequila „Klęczy cisza niezmącona” https://michaeltequila.com/?page_id=47
Przekaż dalej