Wigilijny dzień pracy i zadumy

Dysponując chwilą wolnego czasu między zakupami w supermarkecie, gdzie dorsz filetowany bez skóry kosztuje 53 zł za kilogram, a odgłowione i oczyszczone tuszki świeżutkiego dorsza kosztują 16 zł, ucięliśmy sobie z Wiktorem rozmowę przedświąteczną. Czas jest dzisiaj cenniejszy niż piwo w gorący dzień. Miała ona charakter szybkiej jak wiatr oceny z podmuchami zadumy nad polskim społeczeństwem, jego zajęciami i ambicjami oraz nad politykami, którzy wbrew pozorom, że są inni, są nieodrodnymi synami i córami narodu. Niedaleko pada jabłko od jabłoni –stwierdził Izaak Newton dużo wcześniej niż właściciel sadu koło Grójca.

Wiktor pierwszy podjął rękawicę rzuconą przez świąteczno-zakupową okazję do rozmowy.

Ostatnio w polityce pojawiło się kilka sierot, inaczej mówiąc, dojrzałych osobników bez rodziców, rodziny i wsparcia. Sierota to osoba samotna, zagubiona, lecz niekoniecznie bez wiary w przyszłość. Osobiście ciemno widzę ich przyszłość, ale może to lepiej dla nich. Po co mają się męczyć? Najświeższy kandydat do sierocińca to Jarosław Gowin, osobnik postawny, dojrzale siwy, gustownie ubrany. Choć ma za sobą krótką, buntowniczą przeszłość, mówi łagodnie jak anioł i wspiera rodzinę katolicką poprzez nowatorski system głosowania uwzględniający głosy także niepełnoletnich członków rodziny oraz płacz niemowląt, które w jego przekonaniu też mają prawa do aspiracji głębszych niż radosne wypróżnianie brzuszka i zaspokojenie głodu i pragnienia. Są to aspiracje rozwojowe i w takim świetle dostrzegł je ten nowatorski polityk.

Czy sądzisz, Wiktorze, że siuśmajtki, pardon le mot, naprawdę uzyskają prawo głosowania?

Głos wyborczy niemowląt to pewniak w przyszłym rządzie Jarosława Gowina. Byłby to piękny podarunek na przykład pod choinkę. Nie jest jednakże pewne, czy nowa partii przyzna głos wyborczy pomocy domowej oraz zwierzętom domowym, którym też coś należy się od życia w nowoczesnym społeczeństwie płonącym żądzą zmian. Tak czy inaczej, dobre intencje nowej partii sierocej liczą się, nawet jeśli nowatorskim pomysłem głosowania nie można zbyt długo się bawić, bo co za dużo, to nie zdrowo. Sam Gowin jest przyszłościowy. Jego nazwisko daje mu dodatkową szansę, gdyż plasuje go wysoko na liście alfabetycznej. Wiadomo powszechnie, że głosujący najchętniej wybierają tych, którzy są na górze listy. Zdjęcie Gowina, nagranie jego głosu oraz wysoka pozycja na liście to gwarancja sukcesu.

Wiktorze, nie mów już o politykach. Powiedz coś bardziej związanego ze zbliżającym Bożym Narodzeniem. Moja wiara świąteczna rozbudzona widokiem ludzi targających choinki, światełka, butelki z alkoholem, mięsiwo i upominki rozpaczliwie wołała o strawę duchową.

Święta Bożego Narodzenia są dla nas wszystkich okresem odnowy wiary i radości. To poważna kwestia religijna. Nie samą wiarą jednak człowiek żyje, o czym przekonała mnie ostatnio sylwetka pewnego hierarchy koscielnego, który skurczył się w pionie a imponująco rozrósł w wymiarze horyzontalnym, szczególnie do przodu. Przyczyn nie znam, ale też nie dochodzę, gdyż jestem człowiekiem religijnie wyrozumiałym. Wątpię jednak, że chodzi tu o genetykę czyli dziedzictwo po przodkach.

On nie trzyma ani pionu, ani poziomu – dodał poważnie znajomy murarz, który razem ze mną oglądał telewizję i sam za kołnierz nie wylewa ani nie wyrzuca papu do śmietnika. Mimo pozorów, nie jest to mocna konstrukcja – dorzucił z przekonaniem, modyfikując je ostrożnie po namyśle. Mogę się mylić, oczywiście! – dodał po czym przechylił się w kierunku mojego ucha szepcząc: Jestem osobą wierzącą, rozumie pan!

Wspomniany trójwymiarowy hierarcha – kontynuował Wiktor – w chwili wolnej od obowiązków bawił się ostatnio zapałkami, chyba dla uczczenia pamięci o dziewczynce z bajki Andersena. Było to niebezpieczne, ponieważ obok stała łatwopalna choinka.

Każdy lubi poszaleć, szczególnie gdy go pokazują elegancko ubranego w telewizji – skomentowałem. Żarty żartami, choć to, co powiedziałeś brzmi poważnie, ale są problemy poważniejsze niż trójwymiarowość, zapałki i choinka.

Na przykład co? – buńczucznie rzucił Wiktor. Dziś każdy ambitny Polak nosi buńczuk w plecaku zamiast buławy.

Na przykład głód, Wiktorze. Mówiąc o tym nieszczęściu, pragnę powiedzieć coś pozytywnego. Nie martwię się o sprawy wyżywienia Polaków w okresie Świąt Bożego Narodzenia, ponieważ telewizja intensywnie i skutecznie karmi nas wypadkami, napadami, ciężkimi chorobami, zderzeniami pociągów i tysiącem innych nieszczęść. Dzienniki stały się bardziej pasjonujące niż kolacja w dobrej restauracji.

Dokończę tę myśl za ciebie – przerwał mi przyjaciel. Ustąpiłem, gdyż cenię prawdziwą przyjaźń.

Nikt nie pozostanie głodny, kto ma telewizor. A telewizor mają prawie wszyscy. Karma serwowana przez stacje telewizyjne jest wysokokaloryczna, tym wartościowsza, że odchudza umysł. W okresie świąt nawet PiS nie będzie mógł oskarżać rządu, że zaniedbał wyżywienie społeczeństwa, gdyż sprawy żywieniowe przejęła instytucja wszechmocna jak niegdyś Przewodniczący Mao w Chinach. Jest ona silniejsza nawet niż Jarosław Kaczyński i Ojciec Rydzyk spleceni w braterskim uścisku, którego dobroczynnym efektem jest Wielka Orkiestra Braterskiej Niechęci. Naładowana wypadkami karma telewizyjna jest tak kaloryczna, że podnosi ciśnienie, co czyni meteopatów szczęśliwszymi w okresie zimowej depresji. Dwadzieścia pięć procent ludzi w Polsce to meteopaci. A o co chodzi, jak nie o szczęście w życiu doczesnym?

W domu, nakarmiony przez telewizję bogatą strawą wydarzeń na jezdniach, szynach, pogorzeliskach i w szpitalach, z trudem zwlokłem się z madejowej kanapy przeżyć kulturalnych, aby poświecić krzynkę uwagi innym wydarzeniom.

Pierwsze, które pcha się na myśl, to życzenia świąteczne, jakie złożył w telewizji Państwu i mnie elegancko ubrany Prezes pewnej organizacji. Mówił rzeczowo, pobożnie i z godnością używając słów takich jak Polska, wolność, dobrobyt, przyszłość. Trzy wspomniane wymiary: rzeczowości, pobożności i godności stanowiły gratisowy komunikat pozawerbalny, który odebrałem jako zapowiedź przyszłych lepszych czasów. Upominek świąteczny „Trzy w jednym”, fundowany bezpłatnie przez Prezesa, sprawił mi więcej radości niż Powypadkowe Wiadomości Telewizyjne wszystkich stacji razem wziętych.

Drodzy czytelnicy! Nie absorbujcie sobie nadmiernie głowy świętami, które zamykają się w nawiasach przemijania: przyjdą – odejdą. Są rzeczy ważniejsze ma świecie. Ja w przyszłość patrzę z ufnością, również tę świąteczną. Po podzieleniu się opłatkiem i zjedzeniu kolacji będę czekać na rozmowę ze znajomym chomikiem. O północy będzie już troszeczkę wlany i gotowy do szczerej rozmowy. Jeśli jest ci trudno nawiązać pogodny dialog z ludźmi, porozmawiaj przy choince ze swoim psem lub kotem.

Przekaż dalej
0Shares

  1. Od kiedy to Rząd dba o wyżywienie Narodu? Do dzisiaj złowieszczo brzmią mi w uszach słowa ich dawnego rzecznika: „ Rząd sam się wyżywi”….. Tak potrzebny pokarm sączy się z innej strony …..
    Masz rację. Telewizja zamula obraz świata serwując tak zwane „ odwracacze uwagi” jak: wypadki, rozboje, kradzieże oraz plotki z życia towarzyskiego „wyższych sfer” i to w taki sposób, że istotne zmiany mające zasadniczy wpływ na nasze życie codzienne schodzą na drugi, trzeci a nawet czwarty plan. Ma to czasem i swoje dobre strony. Ostatnio przez dłuższy czas nie schodziła z czołówek sprawa pani Katarzyny Be., może to i dobrze, bo jak tacy ludzie przestaną się rozmnażać to w końcu ich zabraknie i cała filozofia tego wstrętnego Gendera ( zapomniałem imienia ) pójdzie w zapomnienie.
    I z drugiej strony: Dopiero po dekadzie dowiaduję się że” „……dominikanin ojciec Zięba dziesięć lat temu jako wykładowców na swoje seminaria ściągał Tomasza Lisa i Janusza Palikota. Mieli być wzorami dla katolickiej młodzieży…..” Ciekawe gdzie wtedy była i co robiła pani Kasia?
    Chciałoby się powiedzieć za Cicero: O,tempora, O mores!

    P.S. Ostatni cytat pochodzi z tygodnika „ Najwyższy Czas” nr 1231-1232 z grudnia 2013r.
    pt:”Jak zatrzymać barbarzyńców”- wywiad z księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim.

    • Drogi Czytelniku,

      Jest dzień świąteczny, a Ty tak nieładnie określasz siebie. Więcej optymizmu i wiary!
      Jeśli masz na myśli Jerzego Urbana, rzecznika rządu za dawnych czasów, to nie jest ten sam rząd co dzisiaj. Cokolwiek byśmy nie myśleli lub mówili o obecnym rządzie, został on wybrany przez większość społeczeństwa w sposób demokratyczny. Rząd wprawdzie nie karmi nikogo bezpośrednio, ale dożywianie w szkołach, rodziny zastępcze, przedszkola, domy dziecka, wojsko, to są instytucje, o których wyżywienie przynajmniej częściowo dba rząd.
      Jeśli przesadziłem w moim blogu na temat “żywieniowych” trosk czy działań rządu, skoro zwróciłeś na to uwagę, to winien jestem przeprosiny. Staram się pisać możliwie klarownie, choć jak wiadomo dobrymi chęciami droga do piekła jest wybrukowana. Dziękuję za wpis i pozdrawiam serdecznie.

    • Ty Matole „ Bez jaj” !!!! Tamten Blog prowadzi aż osiemnaście Feministek. Jak One tu wszystkie ruszą to nawet patelnia po tobie nie zostanie!

  2. Drogi Czytelniku II!

    Z przyjemnością przeczytałem Twoją analizę polityczną dotyczącą Jarosława Adama Starszego i Grzegorza Juliusza Młodszego. Kryptonimy są celnie dobrane, gdyż kojarzą się z papieżami lub co najmniej historykami lub kronikarzami starożytnymi. Ci dwaj wymienieni przez Ciebie z pewnością nie są święci, skoro rozmawiali o obaleniu siłą legalnie wybranego władcy, którego władza pochodzi także od Boga, czyli ma potwierdzenie na ziemi i w niebie.

    Co do dzieci, to kocham je i cenię pod warunkiem, że nie przeszkadzają mi w pracy i nie zjadają notatek, kiedy są głodne w wieku ząbkowania.

    Ojciec i matka w sprawach głosowania to symbole ognia i wody, albo też wody i ognia, w zależności od charakterów. System wyborczy wymagający zgodnego podwójnego głosowania w sprawach dziecięcych i rodzinnych to najkrótsza droga do nieszczęścia narodu, o które dbają dzisiaj tylko partie polityczne. Z politykami możemy sobie poradzić nie wybierając ich ponownie, ale kto jest w stanie walczyć z rodzicami?

  3. Drogi Wiktorze!!! Pan Jarosław Adam Starszy – (rocznik 1961) nie jest chyba taki święty i pobożny jak można by było sądzić po jego aparycji. Złożył przecież panu Grzegorzowi Juliuszowi Młodszemu – (rocznik1963) propozycję „ nie do odrzucenia” a mianowicie wyeliminowanie „Primula”, którego uznał prawdopodobnie za wspólnego „ wroga”. Skutki tego.”…wykończy najpierw mnie, potem Ciebie…” są dziś widoczne na pierwszych stronach gazet. Obaj są historykami ale wyraźnie widać, że połączenie tego z filozofią ( plus wiek ) pozwala na lepsze przewidywanie przyszłości.
    To pewnie ta dodatkowa wiedza podpowiedziała Mu ten „ nowatorski system głosowania”, który ma jeden wirtualny plus. Wirtualny – bo mający sens tylko przy zastosowaniu tz „podatku pogłównego”- który płaci Głowa Rodziny w wysokości zależnej od liczby członków. Wyobraź sobie rodzinę z trójką dzieci i niepodważalny fakt, że każdemu z rodziców leży na sercu przyszłość swojego potomstwa w związku z czym nawet podświadomie w wyborach do „Parlamentu” będą preferować kandydatów z takim programem wyborczym, który umożliwi ( nawet teoretycznie ) najlepsze warunki życia przyszłym pokoleniom. Obecnie taka rodzina dysponuje tylko dwoma głosami a dzięki tym „innowacjom” ich możliwości wyboru wzrosną do pięciu. Taka sytuacja po kilku wyborach doprowadziłaby Kraj do „ Wielkiej Szczęśliwości”. Słabością tego systemu będzie zapewne różnica poglądów między Ojcem i Matką Rodziny ale to już problem pomysłodawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *