Jarek K. z mozołem pracował przy biurku nad strategią swojej partii. Był politykiem, od którego zależały losy kraju.
Inni widzą w strategii wizję, która kieruje ich działaniami. Ja jestem konkretny i nazywam rzeczy po imieniu. Chwilę zastanawiał się, po czym napisał na środku dokumentu wielkimi literami: Jak dojść do władzy? Strategia marzeń PiS.
Praca była nużąca, lecz twórcza. Oczy ze zmęczenia zamykały się politykowi. Walczył z tym pijąc mocną kawą i uparcie pracował. Poświęcenie polityka nie zna granic – pomyślał z satysfakcją. Kiedy inni świętują, ja pracuję.
Niespodziewanie usłyszał głośne pukanie do drzwi i odruchowo krzyknął „Proszę”. Do pokoju wszedł Święty Mikołaj, siwobroda, drobna postać w czerwonej czapeczce.
Czy tutaj mieszka pan Jareczek Kaczyński? – zapytał przybyły.
Tak – odpowiedział polityk zdziwiony pytaniem o tożsamość człowieka, którego zna pół świata.
Czy byłeś w tym roku grzeczny, mój chłopcze? – kontynuował Święty Mikołaj. Jego głos był dziwnie znajomy, tkliwy i pełen wzruszenia. Mikołajowy nastrój udzielił się politykowi, który odchrząknął głośno, kiedy poczuł wilgoć w gardle. Wydało mu się, że był to głos Ziobry.
A to łajdak! Nachalnie wypytywał mnie w obecności innych o błędy w rządzeniu partią. Teraz zapewne chce naprawić swój błąd jakimś tanim upominkiem – trzeźwo pomyślał. Nie zapomniał jednak, o co zapytał go gość w czerwieni gość i skinął głową potwierdzająco w sprawie grzecznego zachowania. Nigdy nie miał na ten temat wątpliwości. Wprawdzie ludzie zarzucali mu czasami wredne postępowanie, lecz on sam czuł wewnątrz świętość spraw, o które walczył oraz szlachetność misji, która mu przyświecała jak sypiąca iskrami pochodnia nocnej procesji pod pałac prezydencki.
To dobrze. Przyniosłem ci upominek, synku. Święty Mikołaj zaczął szarpać się z worem. Trwało to jakiś czas. Jego ręce już nie były takie sprawne lub zmęczyły go poczęstunki oferowane w odwiedzanych domach. W pewnym momencie zaczął nawet przestępować z nogi na nogę i rozglądać się, jakby w poszukiwaniu toalety.
Kiedy wreszcie udało mu się wyciągnąć upominek z wora, Jarek o mało nie spadł z krzesła. Mikołaj trzymał w rękach piękną, inkrustowaną, srebrną tacę, na której znajdowała się ludzka głowa. Była to głowa premiera rządu.
To dar od twoich najbliższych współpracowników, którzy pragną w ten sposób spełnić twoje najgłębsze marzenia. Oni naprawdę cię kochają – Mikołaj ze zrozumieniem i radością pokiwał potwierdzająco głową. Cieszyło go ludzkie oddanie i miłość.
Kto to jest? Czy raczej: Co to jest? – wydobywające się z gardła słowa ujawniły stan totalnego zaskoczenia osoby obdarowanej, ale także i jej agonalnej radości.
Wreszcie otrzymam to, o czym zawsze marzyłem! – krzyknął Jarek wewnętrznie, ale tak głośno, że aż go w piersiach rozbolało. Zaczął kaszleć, co Święty Mikołaj zrozumiał opacznie.
Powinieneś mniej palić i pić mój chłopcze! Kobiety tak, ale tylko od czasu do czasu. Wódka i papierosy? Nigdy. To może doprowadzić cię do grobu.
W oczach polityka czaiła się chyba chęć mordu, gdyż świąteczny dostarczyciel upominków w pośpiechu udzielił odpowiedzi na pytanie polityka.
To jest głowa premiera. Jakiego, nie mogę ci powiedzieć, bo obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Mogę tylko dodać, że zawsze chciałeś ją mieć u siebie na kominku. Tak mówiłeś przyjaciołom. Jest jeszcze ciepła – Mikołaj dotknął upominek dla upewnienia się, że mówi prawdę.
Jarek podszedł do głowy i ze wzruszeniem odgarnął kosmyk włosów, które nasunęły się na zamknięte oczy.
Czy bardzo cierpiał? – zapytał wzruszony losem człowieka, którego tak niedawno widział żwawo wchodzącego po schodach Sejmu.
Jaki to serdeczny i uczuciowy człowiek – Święty Mikołaj wzruszył się gestem polityka, którego inni uważali za zimnego i nieczułego.
Jarek przeżywał stan ekstazy. Miał urojenie, że unosi go ogromna fala pachnących kwiatów przesuwająca się ponad tłumami ludzi w jednakowych mundurkach. Tłumy powiewały transparentami. Jeden z nich w kolorze błękitu nieba nosił napis „Prawda i Ojczyzna”, inny wypełniony był symbolami gołębi otaczających orła w koronie. Wybitny polityk patrzył na upominek i nie mógł uwierzyć, że opatrzność okazała się dla niego tak łaskawa.
To będzie najwspanialszy eksponat naszego Mauzoleum Osiągnięć PiS – pomyślał z radością.
Spod głowy wyciekło kilka kropel gęstej krwi i stoczyło się po krawędzi szlachetnie inkrustowanej tacy na podłogę. Święty Mikołaj wyjął chusteczkę z butonierki, uklęknął na kolana i troskliwie wytarł ślad z podłogi.
Nie chciałbym, abym upominek sprawił ci przykrość, chłopcze, brudząc twój piękny dywan – powiedział usprawiedliwiająco kierując się troską o dobro klienta.
Miła rozmowa trwałaby zapewne dłużej, gdyby nie potężny podmuch grudniowego wiatru, który jednym szarpnięciem otworzył okno wpychając do pokoju masę mroźnego powietrza.
To może być zamach! – Jarek natychmiast otrzeźwiał. Rozejrzał się po pokoju, jakby dawno tu nie był. W drzwiach stał Święty Mikołaj i trzymał przed sobą tacę z upominkiem. Jarek zbliżył się i ponownie doznał szoku. Zachwiał się i upadłby na podłogę, gdyby nie życzliwa prawica Mikołaja.
Głowa na tacy wyglądała jak żywa, tylko tyle, że była z wosku. Zdruzgotany polityk przeżył szok. Patrząc niemo na odmieniony upominek spostrzegł karteczkę przy rączce tacy, ale nie był w stanie odczytać jej treści. Zerwał ją jednym gwałtownym ruchem. Powłócząc nogami wrócił do biurka i założył okulary do czytania. Mikołaj szedł za nim krok w krok i postawił tacę na biurku. Poczuł wielką ulgę, że wreszcie dopełnił powierzone mu zadanie.
Jarek usiadł na krześle. Było twarde i niewygodne jak krzesło elektryczne. Podniósł karteczkę bliżej oczu i odczytał treść: Zgodnie z Państwa życzeniem Biuro Figur Woskowych Sejmu i Senatu przesyła wierną podobiznę Pana Premiera do umieszczenia w Galerii Premierów Muzeum Historii PiS. Gratulujemy wspaniałego pomysłu i życzymy wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2013. Oby okazał się on szczęśliwszy niż rok bieżący!
Przekaż dalej