Nie piszę już o polityce, mam inną pasję. Zajmuję się teraz snami i wróżeniem atmosferycznym. Można by powiedzieć interpretacją tego, co się dzieje i wisi w powietrzu.
Znowu mi się śniło, choć nie jestem pewien, czy był to tylko sen, bo mam także przywidzenia. Ostatnio poczytałem trochę Freuda („Życie na miarę epoki” Greya) oraz Cervantesa („Don Chichot z Manchy”), fragmencikami, aby mi do głowy nie uderzyło, i dobrze mi to zrobiło. Jaśniej przywiduję sobie rzeczywistość. Dzisiaj czytanie i przywidzenia są lepsze i zdrowsze niż nawet diety z konserwantami.
Rok 2016 zaczął się twórczo. W Sylwestra zebrał się Sejm, nie cały, bo opozycja zapomniała, że noc jest porą pracy, a nie odpoczynku, i poszła się bawić. Opozycję mamy marną.
Sejm ćwiczył zmianę konstytucji. Miał spokojną większość, trzy czwarte obecnych było za zmianą. Po ponownym przeliczeniu okazało się, że jest to sto procent. Były to tylko ćwiczenia, zresztą bardzo udane. Mówiła o tym Minister Kępa, zwana także Kancelarią. Chwaliła.
Pani Poseł ma już tytuł profesora. Nadal go jej Komitet Naukowy Partii (w kręgach fachowców zwany KNAP) za zasługi dla polskiej szkoły etyki parlamentarnej, interpretacji prawa konstytucyjnego oraz genderyzmu. Ceremoniał nadawania tytułu odbył się w Przedsionku do Sali Obrad i zajął cztery minuty. Była to uroczystość czysta, schludna i oszczędnościowa, tylko dla zaufanych, ponadto uczciwa i sprawiedliwa. Zwyczaj ten zostanie upowszechniony w ramach reformowania szkolnictwa wyższego, które obecnie wygląda na szkolnictwo niższe. Wszystko, co niższe, musi zostać wywyższone.
Kuki16 nie zawiódł i przyjechał na Sylwestra z dobrą muzyką i śpiewem. Podjęto ważne postanowienie i od razu je przegłosowano, aby nadać muzyce estradowej wyższą rangę w kulturze narodowej. Kuki16 był uszczęśliwiony. 16 przy tytule oznacza, że awansował do następnej klasy.
Z rzeczy ważnych śnił mi się jeszcze nowy regulamin prac sejmowych. Został uchwalony przy braku sprzeciwu, ponieważ obecni uznali go za rewelacyjny. Ma proste zasady. Wyjaśnił je poseł-sprawozdawca Komisji do Spraw Szybkich Zmian: „Noce są coraz krótsze, trzeba przyspieszyć procedowanie”.
Słowo „krótsze” i „procedowanie” echem odbijało się od ścian, wydając mile dla ucha dźwięki, coś jakby cymbałki.
„Naród tego oczekuje”. – Dodał poseł-sprawozdawca.
Wybuchły oklaski, gdyż posłowie kochają słowa „naród”, „wola narodu”, „dobro narodu”, „procedowanie” oraz „noc” podobnie jak bezbożni rodzice kochają dziecko „in vitro”. To odmiana Barbie.
Przysłowie „Co nagle, to po diable” widziano ostatnio na śmietniku sejmowym. Leżało zmarznięte i pohukiwało żałośnie jak sowa, popłakując, że zostało źle potraktowane mimo, że żyje nocą.
– „Niby kochają tradycję, a mnie wyrzucili”. – Skarżyło się.
Nie było mnie przy tym, bo spałem, więc nie mogę poświadczyć, czy to prawda. Sowa skarży się jak opozycja, tylko, że oni skarżą się więcej i głośniej, bo na noc, na szybkość i na brak czasu ze strony rządzących. Rządzący temu zaprzeczają i ja to rozumiem. Przynajmniej we śnie, bo na jawie mam przywidzenia i bywa, że nie wiem, co jest co.
Regulamin prac procederskich zmieniono z dziennego na nocny, gdyż nocą najlepiej udaje się wypiekanie ustaw w ogniu zaangażowania Prezesa, Partii, Sejmu, Senatu i Prezydenta. W takiej kolejności. Nawet bez poparcia Profesor Staniszkis.
„Sejm to wielka piekarnia nowoczesności i sprawiedliwości, której piekarzami jesteśmy z woli narodu”. – Podkreślił Prezes, kiedy na sali zapadła cisza pełna szacunku dla wszechmocy rządzących i dojrzałości demokracji.
Pan Prezes nie musiał nawet tego mówić, i tak go wszyscy rozumieją. Tam gdzie jest miłość, słowa są zbyteczne. „Wszyscy” – rozumie się oczywiście – wybrani z woli narodu. „Naród”, „wola narodu”, „dobro narodu” – to dzisiaj słowa święte. Zaproszony na ceremonię noworoczną biskup Radio poświęcił je obficie, nadając im rangę sakralną.
W noc sylwestrową Marszalek Sejmu otrzymał w darze nową laskę marszałkowską. Jest automatyczna. Nie musi chwytać jej w rękę (to się niestety źle kojarzy) i uderzać w podłogę, wystarczy, że tylko na nią wymownie spojrzy, a ona stuka. Darczyńcy uznali za konieczne, aby wyróżniony stanowiskiem i laską mniej niepokoił Prezesa, który zapytał go kiedyś:
– Zdzisiek, czemu ty ciągle na mnie patrzysz, kiedy procedujesz?
Nie wiem, dlaczego nazwał go Zdziśkiem. To prawdopodobnie jakaś pieszczota.
Co do „laski”, to automatyczny korektor pisowni mojego komputera wyświetlił na ekranie komunikat „Wskazany wyraz jest uważany za wulgarny”. Nie zgodziłem się z tym, bo jakżeż można by wyjaśnić naturalnie zdrowe okrzyki „Ale piękna laska!” na widok dziewczyny z długimi nogami i ciepłymi udami. Chyba, że dziewczyna jest wulgarna. Nie musi być piękna, wystarczy, że jest wulgarna. W parlamencie jest to niemożliwe. Nogi dziewcząt nie mieściłyby się w ławach poselskich. Ława zresztą nie jest dobrym miejscem na nogi, nawet te bardziej dojrzałe.
Kiedy przebudziłem się, światło i dzień wydały mi się mniej atrakcyjne, niż sen i noc.
– Dobrze, że nie straszne. – Pomyślałem.
Przypominał mi się Francisco Goya ze swoim obrazem: „Kiedy umysł zasypia, budzą się potwory”. Uspokoiłem się. Inkwizycja to nie u nas.
Przekaż dalej