To moje postanowienie. Ponieważ dzisiaj nikt nie ma czasu, będę pisać dla nikogo. Sposób pisania: zwięźle, dosadnie i niegłupio. To mój zamiar. Ponieważ piszę dużymi literami, możesz czytać blog na smartfonie, jadąc tramwajem, autobusem, stojąc w kolejce po sanki dla dziecka lub czekając na dzienną dawkę pieszczot od żony albo kochanki. Wystarczą Ci dwie minuty czasu. Nie na pieszczoty oczywiście, tylko na czytanie.
Piszę prawdę, samą prawdę i tylko prawdę. Kłamię tylko wtedy, kiedy pewien intelektualista w złotych okularach zachęci mnie do tego dobrym przykładem. To zasady, od których nie odstępuję bez uzasadnienia. Jeśli trzeba, uzasadnienie zawsze się znajdzie.
Język mam bogaty. Dziś rano w łazience, kiedy oceniałem jego stan przed użyciem, zauważyłem na nim pięćset dolarów amerykańskich, w jednym banknocie z wizerunkiem prezydenta Trumpa. Konsultowałem ten fakt ze znajomym księdzem, poważnym, brodatym, ze wzrokiem wbitym w niebo, nie w dół na sprawy cielesne. Potwierdził mi jak na spowiedzi, że są takie banknoty. Są bardzo rzadkie i mają wartość kolekcjonerską.
– Prezydenta Trumpa każdy ci wymieni na butelkę dobrego koniaku lub trzy butelki wina mszalnego. Taki banknot to rarytas. – Ksiądz zachwycił się, zaczął cmokać i cytować fragmenty Biblii o uprawie winorośli. Wyszedłem, aby nie zostać świętym.
Jego wypowiedź poruszyła mnie tym bardziej, że słyszałem, że prezydent Trump jest bliskim krewnym prezesa Kaczyńskiego; obydwaj używają tych samych słów, tak samo myślą, a nawet mają te same sny o potędze i rodzinie. Z tym, że prezydent jest żonaty, a prezes pozostaje w stanie starokawalerskim, co mu się chwali, bo niejeden mężczyzna też chciałby być w takim stanie, mimo że jest żonaty.
Zszedłem na niebezpieczne tory. Mogę nie zauważyć, kiedy nadjedzie pociąg i uwiezie mnie w nieznane, gdzie nie będą grać Błękitnej Rapsodii ani opery Porgy nad Bess Gershwina, mimo że będzie to już amerykański raj.
Zakończę apelem: Pobieraj tutaj codzienną dawkę rozrywki, a nastroi cię to optymistycznie, nie będziesz myśleć o braku czasu ani szefie, który grzebie ci w sumieniu lub komputerze.
To moja najnowsza powieść Cztery portrety cudze i jeden własny: https://www.empik.com/cztery-portrety-cudze-i-jeden-wlasny-tequila-michael,p1233810161,ksiazka-p
A to jej pierwsza bardzo pozytywna recenzja:
Przekaż dalej