W samym końcu roku obudziło się we mnie głębokie uczucie powiedzenia prawdy o sobie i o innych. Wstyd mi się przyznać, że dopiero koniec roku, mroźny i słoneczny, okazał się patronem głębszych uczuć.
Wyrażam ból, żal i współczucie Narodowi z powodu bezżenności Naczelnika Państwa, który zanurzony w stanie starokawalerskim nie ma przy sobie nikogo, kto powiedziałby mu prawdę, jaki jest naprawdę.
Mężczyzna, proszę Państwa, żeni się po to, aby poznać prawdę o sobie, gdyż nikt tak szczerze i otwarcie nie ujawnia mu rzeczywistości jak żona, istota powołana przez Boga do życia w celach edukacyjnych, naprawczych i terapeutycznych, a nie tylko prokreacyjnych, jak myślą fałszywi demografowie i politycy zarażeni troską o 500 zł dla statystycznego wzmocnienia społeczeństwa. Kościół, matka nasza, ostatnio nieco osłabła i milcząca w sprawach ważnych dla narodu, nie na darmo uważa małżeństwo za rzecz świętą.
Gdyby nie żona, każdy mężczyzna polityczny, z nielicznymi wyjątkami mężczyzn-ideałów, których należałoby wypychać i wieszać w kościołach jako wota jak to wspaniale opisywał Henryk Sienkiewicz, wzlatuje w górę podobnie do balona, nadęty przekonaniem o swojej mądrości, zdolnościach i idealizmie. Tylko serdeczna w uczuciach kobieta ściąga mężczyznę na ziemię, przywraca równowagę i uświadamia w sposób bezkompromisowy, kim i czym jest.
Tego właśnie brakuje Naczelnikowi Państwa. Otoczony tłumem dworzan, wasali i pochlebców, karmionych przez niego z ręki i trzymanych na pasku, nie ma szansy, aby któryś czy któraś z nich (bez względy na to, jak często całowana jest w rękę) powiedziała mu w przypływie szczerości chrześcijańskiej, co o nim myśli, czy choćby – w naturalnej kobiecej skłonności ku delikatności jak pani prof. Pawłowicz czy pani prof. Kępa – wyraziła nieskrępowaną opinię o postępowaniu pryncypała.
Mam na myśli tylko jedyną słuszną metodę korygowania błędnych zachowań osób bliskich (ale nie tylko): nie mówić o nich samych, lecz o ich czynach. Ilustrując to wziętym z życia przykładem, nie należy mówić „jesteś głupi”, albo „takiego kretyna jak ty jeszcze nie widziałem”, lecz ująć to delikatniej, bezosobowo, „zrobiłeś coś beznadziejnie głupiego”, albo, „nic bardziej kretyńskiego nie mogłeś wymyśleć”. Przedstawione przykłady odnoszą się oczywiście do poważniejszej skali przestępstw przeciw rozumowi i natężeń uczuć w ich odbiorze.
Z chwilą, kiedy człowiek przyswoi sobie terapeutyczną prawdę małżeńską, czuje się od razu lepiej. Może prowadzić ze sobą twórcze konwersacje, ilekroć przejdzie mu chęć porozmawiania z kimś naprawdę inteligentnym, co zdarza się każdemu z nas z wyjątkiem osób o nieuleczalnej słabości umysłu.
W podsumowaniu końcoworocznej zadumy pochylam się nad Naczelnikiem Państwa, aby przedstawić wymowną inwentaryzację krytyk jednej tylko jego inicjatywy. Chodzi o Ustawę Naprawczą o Trybunale Konstytucyjnym i o to, kto wyraził negatywne opinie, krytykę, zastrzeżenia, niechęć lub choćby obawy. Pomijam oczywiście sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy nie dość, że pracują powoli, to są jeszcze narodowi ideologicznie „obcy” i wymagają jak najszybszej wymiany na „naszych”.
Zastrzeżenia i apele zgłosili (w kolejności alfabetycznej):
• Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich;
• Anne Brasseur, szefowa Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy
• Byli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego;
• Frans Timmermans Wiceszef Komisji Europejskiej;
• Helsińska Fundacja Praw Człowieka;
• Jan Jarzab, szef europejskiego Bura Wysokiego Komisarza ONZ do spraw człowieka;
• Komitet Obrony Demokracji, który ostatnio powiększył swoje członkostwo do ponad 50.000 osób
• Konfederacja Lewiatan;
• Krajowa Rada Sądownictwa;
• Przedstawiciel Adwokatury
• Przedstawiciel Radców Prawnych
• Przewodnicząca Sądu Najwyższego
• Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”
• Przywódcy opozycji parlamentarnej.
Na zakończenie pragnę powiadomić Państwa, że zdecydowałem się zakończyć ostatecznie moją karierę satyrycznego dziennikarstwa społecznego oraz pisarstwa blogowego. Mam inne, ciekawsze obowiązki przed sobą.
Na drugie, definitywne już zakończenie, składam najszczersze życzenia noworoczne osobom uwznioślonym urzędami oraz nam wszystkim, mieszańcom politycznym uformowanym w dwie kolumny; jednej patrzącej do tyłu i drugiej patrzącej do przodu.
Tak więc, życzę w kolejności hierarchicznej:
– Naczelnikowi Państwa, aby nie minęła go prawda o nim samym objawiona przez czynnik nadludzki, skoro ludzki nie jest w stanie;
– Panu Prezydentowi, aby mniej męczyły go sny o Trybunale Stanu;
– Pani Premier, aby obdarowano ją luksusowymi perfumami otrzeźwienia „Co ja robię!? Co ja robię!?”
Osobom pozostałym, czyli nam wszystkim, życzę, abyśmy w Nowym Roku 2016 nie obudzili się z ręką w nocniku, z którego nie będziemy mogli jej wyjąć i umyć, ponieważ zabroni nam tego Towarzystwo Największej Wzajemnej Adoracji, dla którego własne dobro stoi ponad prawem.
Wszystkiego Najlepszego!
Przekaż dalej