Po pomyślnym rozwiązaniu sprawy aborcji, Prezes poprosił opozycję („po raz ostatni”, jak wyjaśnił) o dni rozwagi, skupienia i miłości. Prośbę natychmiast przyjęto; w Sejmie powstał Komitet Pokoju, łączący sercami partię rządzącą i trzy partie opozycyjne.
Czwarta partia została wyłączona.
– To partia niepoważna i hałaśliwa; biegają po scenie z gitarami, w ciężkich wojskowych buciorach. – Wyjaśnił uprzejmie Prezes. – Nie rozumieją, czego naprawdę pragniemy. Samym śpiewem niewiele ugramy, a przecież nam chodzi najbardziej, wam oczywiście mniej, o naszą ukochaną ojczyznę. Trzy ostatnie słowa wypowiedział z dużej litery. – Znacie mnie, bracia! – Kontynuował. Jestem człowiekiem konsekwentnym. Jak powiedziałem przed wyborami parlamentarnymi, że wymienimy w kraju wszystko, od sprzątaczek w radach nadzorczych po kamasze na uzbrojeniu armii, to słowa dotrzymuję. – Jeszcze raz serdecznie was proszę o zaniechanie swarów i wojny, którą prowadziliście z nami od dłuższego czasu. Zrozumcie, kochani, jesteśmy najbardziej pokojową partią na świecie. Ubiegamy się w tej sprawie o zapis w Księdze Guinnessa. Świętej pamięci Matka Teresa z Kalkuty przy nas to zwykła buntowniczka!
Trzej opozycjoniści wybuchnęli śmiechem z ogromnej radości, że wreszcie wróciły normalne czasy; rechotali i rechotali jak pijane żaby na wiosnę. Prezes mruknął wyrozumiale „spoko” i czekał, aż się uspokoją. Nie przemawiał już więcej. Powtórzył tylko łagodnym głosem prośbę o pokój do zakończenia Dni Młodzieży i wyjazdu Ojca Świętego z Polski.
– Jak tylko skończy się ten okres, od razu poprawimy wszystko. Obiecuję wam z głębi serca, że jeszcze tej samej nocy opublikujemy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, a prezydent natychmiast, bez zwłoki, jak tylko wróci z nart w Himalajach, zaprzysięgnie tych biednych trzech sędziów, którzy wskutek własnej nieuwagi zagubili się w statystyce. Zawsze chcieliśmy to zrobić, tylko nam przeszkadzano.
Kiedy skończył, wybuchł serdecznym śmiechem z radości, jaką sprawił obywatelom swoją wypowiedzią i dobrocią serca. Zza sceny dobiegły oklaski klakierów wynajętych przez Suwerena, cieszącego się z powrotu pokoju i normalności. Wszystkie partie polityczne zbratane w uścisku podjęły taniec, poważnie, cicho stąpając w miejscu, w ciżemkach zamiast woskowych buciorów, aby nie ranić uszu Prezesa.
Na wieść o pokoju w Sejmie, naród otworzył usta z zachwytu i zdumienia. Zrozumiał, że partia rządząca zmieniła się o całe 360 stopni i że teraz wszystko pójdzie jak z płatka. Ludzie pragnęli ściskać Prezesa, co drugi nawet całować go po rękach. Prezes przyzwyczajony do hołdów uśmiechał się dobrotliwie na wiadomość o pieszczotach, jakie mu oferowano.
Na scenę społeczną wróciła normalność. Obywatele rwali się do telewizorów, aby oglądać wiadomości, odwoływano karetki pogotowia, odkładano do lamusa białe kaftany. Rząd ogłosił święto „Wiosny Pokoju”. Wszyscy już rozumieli, że obietnica Prezesa to rzecz pewniejsza niż skała. Zagranica też to zaważyła. President Obama poprosił natychmiast o audiencję u Prezydenta Dudy, aby poinformować go, że dla uczczenia tej wspaniałej chwili oddaje cały arsenał militarny swojego kraju do dyspozycji Ministra Obrony Narodowej, słynnego także w USA Anthony Matsierevitsch’a.
– God bless you, dear Yaroslav. I love you! – Krzyknął President Obama przed odlotem do Waszyngtonu. Do piersi tulił malutkiego pluszowego żuberka podarowanego mu przez polski rząd na wspomnienie Puszczy Białowieskiej zjedzonej przez korniki.
Michael Tequila: „Sędzia od Świętego Jerzego”, powieść psychologiczno-obyczajowo-kryminalna do nabycia w księgarniach Matras, Dom Książki i księgarniach internetowych.
Przekaż dalej