Wystąpienie Marszałka w parlamencie Amnezji wywołało wielkie poruszenie. Marszałek ukazał się na trybunie ubrany w stój galowy, z buławą w plecaku, wyprostowany, z głową uniesioną do góry. Nagrodzony został oklaskami. Od razu przystąpił do rzeczy.
– Jak państwo wiecie, nie lubię latać. W samolocie czuję się źle, ponieważ nie mogę uderzać laską w podłogę dla poprawy samopoczucia. Zabrałem ją raz ze sobą, ale pierwszy pilot ostrzegł mnie, abym z niej nie korzystał.
– Mogę latać z dziurą w dnie samolotu ale to nieestetyczne. Nie mogę narażać pańskiej reputacji na szwank. – Tak powiedział i zasalutował.
Chciałem jeździć do domu opancerzoną limuzyną, lecz wytłumaczono mi, że ostatnio miały one wypadki, tajemnicze i groźne. Podejrzewamy akty sabotażu, nawet terroru. W tej sytuacji poprosiłem o pociąg, ale okazało się, że nasz jedyny pociąg pancerny jest w remoncie, a mnie status drugiego VIP’a nie pozwala jeździć zwykłym pociągiem. W końcu zdecydowałem się latać zwyczajnymi liniami lotniczymi, nie miałem jednak szczęścia, bo zawsze brakowało biletów. Pani w kasie usprawiedliwiała się, że to dlatego, że jesteśmy krajem na dorobku i wszyscy spieszą się do pracy.
Samolotem odrzutowym latam z konieczności i tylko służbowo, przeważnie w czasie weekendu, kiedy jest mniejszy tłok. Spotykam się z ważnymi ludźmi. Okazje są różne, wszystkie są wagi państwowej. Wymienię kilka: grill pod lasem z prezydentem Francji, chrzest wnuczki pani premier Wielkiej Brytanii.
– O czym pan z nią rozmawiał? – przerwał ktoś nieuprzejmie.
– Omawiałem z nią metody exitu, jakie są plusy i minusy, czy jest to bolesne, czy też sprawia przyjemność. Słowem wszystko, o czym rozmawia się na tym szczeblu. Były też inne ważne okazje: wspólny zjazd na nartach z pensjonariuszami Domu Niekończącej się Starości oraz Światowy Zjazd Marszałków i Wicemarszałków mojego okręgu wyborczego.
W końcu postanowiłem, że będę latać, i to jak najczęściej. Przypomniałem sobie, co obiecaliśmy naszym wyborcom. Nie tak, jak nasi poprzednicy, którzy nie obiecywali, ale latali. My złożyliśmy obietnicę, że będziemy oszczędni, aby uszczęśliwić naród, latałem więc bez ograniczeń. Nie można szczęściu stawać na drodze. Dawałem w ten sposób wyraz dumy i godności, także przewagi człowieka nad przyrodą.
Przemówienie Marszałka przerwano oklaskami. Przyjął to pogodnie i kontynuował.
– Co do mojej rodziny, to latała ze mną tylko dlatego, że jestem dobrym ojcem i mężem. Nie chcieli, ale ich przekonałem. Nie mogę bez niej żyć. Kocham ich. Marszałek był wzruszony.
Przekaż dalej