Ziobro złożył dzisiaj głowę na ojcowskiej piersi Jarosława Kaczyńskiego! – Objawił światu wczoraj wieczorem Andrzej Urbański, człowiek prezydenta z Wawelu, wyróżniający się w tłumie ludzi znanych i szanowanych szczotkowatą brodą z objawami wczesnego rdzewienia. Plamy rdzy uroczo kontrastowały z jego pełną twarzą, co dla artystycznej duszy telewidzów mogło być przeżyciem głębszym nawet niż sam na sam z nagą „Odaliską” w Luwrze.
Jarosław Kaczyński wraca, aby dokonać zjednoczenia prawicy. – Dodał pan Andrzej.
Czy mu się to uda? – Zwątpił dziennikarz prowadzący wywiad. Dziennikarze bywają obrzydliwi w budzeniu zwątpienia w sercach wypełnionych po brzegi radością i nadzieją.
Pewnie! Nie ma takich mocnych, którzy przeciwstawiliby się procesowi jednoczenia Prawicy.
Jarosław K stał się Mesjaszem Prawicy. – Wyraziłem opinię.
Pani Rażynka widziała go w mniejszym wymiarze, wprawdzie nie kieszonkowym, ale skromniejszym. – Dla mnie jest on zwyczajnym wizjonerem na wyprzedaży w Lidlu. –Stwierdziła z wrodzoną jej bulwersującą słuchacza rezolucją.
Wybuchła między nami przyjazna sprzeczka, co jest normalne w poważnych dyskusjach politycznych. Gdyby ludzie nie kłócili się w sprawach politycznych, życie byłoby nudne i za granicą nikt by o Polsce nie słyszał, ani też nie chciałby słyszeć. Polityka robi nam prasę. Politycy ją tylko roznoszą po domach.
Mój stosunek do niewzruszonej determinacji Jarosława Kaczyńskiego zjednoczenia Prawicy w celu obalenia Centroprawicy jest raczej nieukształtowany. Stosunek to słowo może nieco na wyrost w tym przypadku, ponieważ kojarzy się z erotyką, której nie dostrzegam w Jarosławie Kaczyńskim mimo niedawnej zmiany okularów na lornetkę. Widzę go przed oczyma duszy mojej – jakby powiedział genialny Szekspir – ale w roli policjanta rozpędzającego demonstrację Prawicy raczej niż obejmującego ją ramionami i tulącego do piersi w geście gorącego patriotycznego pojednania. Życzę mu jednak jak najlepiej.
Będę się modlić w skupieniu, a może nawet poleżę krzyżem na dywanie, aby pan Prezes wytrwał w swojej determinacji czynienia dobra drogą zwycięstw politycznych, które jak wierny pies towarzyszyły mu w ostatnich siedmiu wielkich kampaniach wyborczych.
Przekaż dalej
Nie tak wyobrażałem sobie powrót „ syna marnotrawnego”. Zawsze przy takich okazjach zastanawiam się kto za tym wszystkim stoi, kto tym kieruje. Komu przeszkadzało silne ugrupowanie polityczne o ideologii konserwatywno – chrześcijańsko- demokratycznej jakkolwiek to brzmi, które powstało z rożnych środowisk chyba nie po to, żeby teraz wygenerować z tego kilka pośrednich bytów politycznych osłabiając tym samym jego potencjał wyborczy. Nie da się utworzyć tz. „zjednoczonej prawicy” o czym świadczy spotkanie Prezesa PiS-u z Naczelnikiem SP.
Szef tej sekty partyjnej powinien paść na kolana przed Prezesem i prosić o wybaczenie tłumacząc się brakiem doświadczenia politycznego i za lekkomyślne uleganie podszeptom sił nieczystych. Podobno rozmowa przebiegała na poziomie „ parlamentarnym” gdyby nie zakończenie. Po upływie dwóch godzin rozmów Naczelnik wyciągnął za pleców skrywaną od początku uchwałę Zarządu SP zawierającą „daleko posunięte roszczenia mające charakter zaporowy”. Jedyną pocieszającą wiadomością zawartą w tym dokumencie było stwierdzenie, że szef SP nie będzie startował w wyborach prezydenckich w 2015 roku co dla mnie nie jest żadnym zaskoczeniem bo skąd weźmie fundusze na kampanię wyborczą w sytuacji kiedy nawet panu profesorowi Relidze to się nie udało a i PO nie chce dać kasy na reelekcję obecnego pana Prezydenta.
Zachodzę w głowę co to są te „warunki zaporowe”? Domniemywam, że są to pewnie resorty, stanowiska rządowe i miejsca w radach nadzorczych Spółek Skarbu Państwa bo tylko na takich urzędach można dobrze służyć Krajowi.
Martwi mnie jedna myśl. Czy czasem szef SP nie miał w klapie marynarki jakiegoś „ gwoździa”. Prezes PiS-u nie jest tak dobrze chroniony jak nasze ABW – opiekuje się tą organizacją aż piętnaścioro najważniejszych osób w Państwie a wykryć podsłuch u pana Zbigniewa jest bardzo trudno bo ma on w tej materii duże doświadczenie.
Na końcową ironiczną wypowiedz Blogera na temat „sukcesu siedmiu wielkich kampanii wyborczych” pana Prezesa wypada wspomnieć, że na ten sukces zapracowały właśnie takie ugrupowania jak: „PJN” , „SP” i „Polska Plus” wywodząca się z „Ruchu Obywatelskiego Polska XXI. Same nic nie zyskały, Ludzi otumaniły, opozycji drogę do Alveusa otworzyły.