Paweł P. wpisał komentarz do mojego blogu z dnia 2 marca 2013. Nie odpowiedziałem nań w formie kolejnego komentarza, tylko bezpośrednim wpisem na blogu, gdyż chodzi o ważny nurt dyskusji. Zachęcam do przeczytania najpierw komentarza Pawła.
Kwestia jest fundamentalna. W jaki sposób pisarz, zwłaszcza początkujący lub mniej znany, może zaprezentować swoją twórczość czytelnikom, skoro znaleźć wydawcę jest niezwykle trudno? To, co pozostaje autorowi to publikować swoje utwory we własnym zakresie, na przykład na blogu.
Publikacja na blogu ma dwa poważne mankamenty: autor nie ma z tego żadnego dochodu, a promocja książki jest ograniczona, jeśli robi się to wyłacznie przez blog.
Jestem przekonany, że jest to mimo wszystko dobra droga, przynajmniej na początek. I mam na to kapitalny przykład. Jest nim powieść „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, która stała się fantastycznym bestsellerem. Teraz cytuję informację z polskiego wydania tej książki: „Pierwsza wersja niniejszej powieści zatytułowana Master of Universe ukazała się wcześniej w Internecie. Autorka wydała ją w formie odcinków, z innymi bohaterami, pod pseudonimem Snowqueen’s Icedragon”.
Krótko mówiąc, niezwykle poczytna dzisiaj autorka też zaczynała od publikacji powieści na blogu lub na własnej albo cudzej stronie internetowej. W jaki sposób przyczyniło się to do jej ostatecznego publicystycznego sukcesu, tego jeszcze nie wiem. Jestem przekonany, że publikacja powieści w odcinkach w Internecie z pewnością wytyczyła jej drogę do sukcesu. Poszukując wydawcy autorka miała w ręku liczące się atuty: „moja powieść ukazała się już w formie odcinków, wywołała zainteresowanie, uzyskała dużo pozytywnych komentarzy, przeczytało ją 5000 osób” lub coś w tym rodzaju.
Uważałbym to za znakomitą rekomendację. Jej sens polega na tym, że nieznany szerzej autor lub autorka pojawia się jako ktoś, kto zyskał już pewną pozycję, ma czytelników, ma pozytywne opinie, odniósł sukces. Jest kimś, na kogo warto zwrócić uwagę.
Przekaż dalej