Mężczyźni są łajdakami – doszedłem do takiego wniosku kierując się własnym przykładem. Znam wprawdzie jeszcze dwóch łajdaków ze słyszenia, z dzienników, magazynów i telewizji, ale nie mogę podać ich nazwisk nie wspominając o imionach. Nazywanie kogoś łajdakiem jest u nas zabronione, ponieważ mógłby taki obrazić się śmiertelnie, choć nie miałby ku temu najmniejszego powodu. Tak niestety skonstruowany jest ten niedoskonały świat. Można być łajdakiem, ale nikt nie lubi, kiedy się go tak nazywa. Obraża się, odwraca tyłem, złorzeczy, skarży innym, a w końcu zdesperowany kieruje sprawę do sądu. Udowodnienie, że ma się rację nazywając danego łajdaka łajdakiem, kanalią, szubrawcem, psubratem lub podobnie, jest niezwykle trudne. Tak to sobie spekuluję i wyobrażam, ponieważ nigdy tego nie praktykowałem.
Siebie samego możesz natomiast wyzywać od łajdaków bez ograniczeń miejsca, pory dnia i tygodnia, słownictwa i okazji. Jesteś wolny jak ptak. Najlepiej robić to przed lustrem, gdyż wtedy najlepiej widać, do kogo mówisz i co on (ona) o tym sądzi. Radzę spróbować. Ja próbowałem i poczułem się świetnie … kiedy skończyłem. Jest to podobne do kąpieli w cholernie zimnej wodzie; kiedy już ją zakończysz czujesz się jak nowonarodzony w rodzinie multimiliardera.
Przy okazji wspomnę dykteryjkę o mężczyźnie występującym na “Światowym Zjeździe Masochistów” w Mrągowie. Siedział sobie spokojnie pod ścianą skąpiutko ubrany, gdyż dzień był gorący, i uderzał się młotkiem po najbardziej wrażliwej części męskiego ciała. Usiłowałem zgadnąć, dlaczego to robi. Przyszło mi do głowy, że widocznie męskość sprawiła mu jakąś ogromną przykrość i tak mu to dojadło, że teraz chce ją ukarać. Zemsta bywa słodka; każdy z nas prawdopodobnie posiłkował się zemstą jako walutą wymienną w rozliczeniach z innymi ludźmi jak i częściami własnegoo ciała. Masochista jak wiadomo, czerpie przyjemność z zadawania sobie bólu. Siedzący pod ścianą uczestnik zjazdu zapytany, kiedy odczuwa przyjemność bijąc się młotkiem po tym, o czym już pisałem, jakżeż ciekawie odpowiedział: Kiedy nie trafię!
Masochizm nurzania się w zmrożonej wodzie praktykują osobnicy i osobniczki zwący siebie morsami, choć naprawdę są ludźmi. Jest w tym pewien fałsz: uważać się za morsa nie będąc morsem. Oszukują oczywiście siebie samych obrzucając się nazwami zwierząt bardziej niż oni kochających zimną wodę. Osobiście nie uważam tych zwierząt za nadzwyczajne istoty. Jest im ciepło, bo mają na sobie kupę tłuszczu, przez co prawdopodobnie i sklerozę. Nie szaleję także na temat ich urody.
Wracając do mojego łajdactwa, to sprowadza się ono do mówienia nieprawdy kobietom i to w taki sposób, że są nią zachwycone. Chodzi oczywiście o komplementy, które zanurzone w kwiatach bajecznych słów i kosztownych perfumach pozytywnych przekonań odurzają istotę żeńską do granic szaleństwa. Niejeden raz widziałem kobietę wybiegającą z domu z rozwianym włosem i płonącymi oczami oszalałą z rozkoszy po usłyszeniu komplementu od mężczyzny, o którym myślała, że jest niemy od urodzenia.
Pisząc mężczyzna niekoniecznie mam na myśli męża. W ostatnich latach sprawy damsko-męskie pokręciły się jak wąż na rzeźbie „Grupa Laokoona”; mąż stracił na znaczeniu, poprawiły się natomiast notowania partnera, kochanka, konkubenta, fatyganta, aspiranta do ręki, przyjaciela, adoratora, wielbiciela, zalotnika. Nie będę wymieniał więcej z obawy, że się skompromituję ubóstwem języka i marną znajomością materii życia.
Na koniec mój wiersz okolicznościowy o tym, jak oczarować kobietę ( z tomiku „Klęczy cisza niezmącona”). Jeśli jesteś w dobrym humorze, podziel się tym blogiem z przyjaciółmi – zbieram punkty na konkurs na najlepszy blog, w którym zamierzam wziąć udział na początku nowego roku.
Z kobietą sam na sam
Gdyś jest z kobietą sam na sam,
nie spijaj jej na umór,
kieliszkiem poczęstuj, małym, dla dam,
łatwiej wtedy o humor.
Rozmową wdzięczną nawiąż do cnót
ciała, co są jej przemiłe
i nie bój się, że łżesz jak z nut;
kobiety są w cnotach roztyłe.
O oczach praw, o kształcie nóg
i o zaletach ducha,
jak ją ogromnie nagrodził Bóg;
kobieta uwielbia kłamczucha.
Gdy szczerą prawdą wzruszysz się sam,
czułością cię dama otoczy,
lecz gdy coś zełżesz u raju bram,
nie ujrzysz szczęścia na oczy.
Streaky Bay, 14 października 1996
Przekaż dalej
Dziadku, z reguły nie wiem nigdy co pisać w komentarzach, ale tym razem chyba się skuszę, bo uśmiałam się po przysłowiowe pachy 🙂 Zwłaszcza z tych masochistów i morsów!
Buziaki z pięknej podgdańskiej wsi 🙂
Zainspirowany tematem zapragnęłam zobaczyć co na ten temat mieli do powiedzenia inni twórcy wybrani przez przypadek. I oto co się okazało:
Aleksander Głowacki herbu Prus ( chyba stary kawaler)– ten od „Lalki”- zabawki Heluni Stawskiej a nie jak kiedyś myślałem Izabeli Łęckiej – uważał że :” Ile razy mężczyzna patrzy na kobietę, szatan zakłada mu różowe okulary”…..
Zygmunt Kałużyński – wyśmienity krytyk filmowy, którego drugą żoną była pani Eleanor Griswold, późniejsza żona Aleksandra Forda ( tego od „ Krzyżaków”) – stwierdził między innymi że:” Kobieta ciągle adorowana traci kontakt z rzeczywistością”...
Ale wszystkich przebił Honoriusz de Balzac– ten od Eweliny Hańskiej de domo Rzewuskiej
stwierdzeniem że: „ Wszystko, cokolwiek się powie o kobiecie, jest prawdą „ ….
I to wystarczyło żeby zakończyć poszukiwania…
Jak widać wszyscy Oni mieli duże doświadczenie z Kobietami więc Twoje „Łajdactwo” drogi Blogerze jest tylko eliksirem który codziennie spływa z Naszych oczu na Te Niewinne Istoty.