W ciągu następnego tygodnia Dział Rozrywki Edukacyjnej nieprzerwanie otrzymywał telefony, e-maile i listy w sprawie nadanego programu. Nikt nie spodziewał się takiej popularności programu.
Nie możecie przedstawiać wywiadu z nikomu nieznaną osobą, która uważa się za Boga, i nie zakwestionować prawdziwości jego wypowiedzi. Redakcja stosuje niedopuszczalną technikę masowej sugestii wobec widzów, z których część uwierzy w prawdziwość wypowiedzi mężczyzny, z którym prowadzono wywiad. To jest po prostu oburzające – ten fragment pochodził z listu osoby, która określiła się anonimowo jako osoba duchowna.
Tomasz Boski zdecydowanie bronił koncepcji i treści programu w trakcie dyskusji publicznej zorganizowanej przez „Telewizję Contigo”.
Program był starannie przemyślany i skonstruowany. Nie ma w nim nic niedopuszczalnego, a tym bardziej nieprzyzwoitego, żadnej manipulacji opinią społeczną. Spektakl nie sugeruje, że osoba, z którą sam prowadziłem wywiad, jest Bogiem. „Jestem Bogiem” jest wyłącznie odpowiedzią na moje pytanie „Kim pan jest?”, nic dodając, nic ujmując. Każdy ma prawo interpretować tę wypowiedź tak, jak mu się żywnie podoba. Telewizja podobnie jak i obywatele ma prawo do wolności wypowiedzi. To nam gwarantuje konstytucja – Tomasz był oburzony zarzutem nieodpowiedzialności stacji telewizyjnej.
*****
W Dziale Rozrywki Edukacyjnej odbywała się narada za naradą. Dyskutowano treść zewnętrznych opinii, interwencji, listów, e-maili i telefonów. Przygotowywano materiały dla dyrekcji. Ataki osób indywidualnych na program „Rozmowy o Bogu” nie były największym problemem.
To są najczęściej wypowiedzi ludzi zamkniętych na odmienność poglądów i ocen innych widzów – skomentował Tomasz.
Najpoważniejsze zarzuty pojawiły się w liście dostarczonym do Działu Rozrywki Edukacyjnej 10 dni po emisji. Pochodziły one od wpływowej grupy duchownych, którzy uznali autorów programu za „niewrażliwych na uczucia społeczeństwa i obrażających osoby wierzące w Boga w duchu tysiącletniej tradycji religijnej kraju”.
Nie podoba mi się ten list. Pochodzi od bardzo wpływowej organizacji kościelnej.
Co o tym sądzicie? – redaktor Boski nie był w stanie ukryć zdenerwowania. Jego twarz zbladła a ręka, w której trzymał list, nieznacznie drżała. Wcześniej udostępnił kopię listu pracownikom; spotkanie, jakie naprędce zorganizował, miało na celu zapoznanie się z opiniami i ustalenie strategii postępowania.
Krzysztof pierwszy zabrał głos.
Mam swoje zdanie na temat listu. Analizowałem jego treść. Niektóre zarzuty są dla mnie absurdalne. Przede wszystkim twierdzenie, iż propagujemy ideę, że osoba, z którą Tomasz prowadził wywiad, jest wcieleniem Boga. Jak oni do tego wniosku doszli, nie mam pojęcia. Do każdego indywidualnego widza należy ocena, czy uważa to za prawdę czy nieprawdę – Krzysztof zakończył swoje wystąpienie z ulgą. Rzadko zabierał głos w dyskusjach. Dopiero, kiedy usiadł, poczuł się zaskoczony swoją odwagą.
Krzysztof ma rację. Nawet zgrabnie to ujął. Zgadzam się z nim – poparła koleżanka. To jest argument do odparcia. O to bym się nie martwiła. Nie chcę krakać, ale możemy mieć inne zmartwienia.