Powieść. Laboratorium szyfrowanych koni. Cz. 8: Debata w klubie Anarchia

 Scena bitewna Crazy Horse

W kraju działy się dziwne rzeczy, niezwykłe zdarzenia następowały jedno po drugim, fakty prasowe wyprzedzały fakty społeczne, zaprzeczając sobie nawzajem. Kiedy mgła dwuznaczności i niejasności opadła, okazało się, że w centrum uwagi społeczeństwa stoi równowaga międzygatunkowa, rywalizacja człowieka i konia o przetrwanie. Stawka w grze była wysoka, była nią groźba całkowitego zniknięcia z powierzchni ziemi jednego z tych dwóch gatunków. Naukowcy nazywali to anihilacją. Nikt nie miał wątpliwości, kto przegra w tym wyścigu, jeśli reguły gry nie ulegną zmianie. Przyroda mogła mieć tylko jednego pana.

Był to temat, którym żyła Anarchia, klub oryginałów, buntowników i intelektualistów, entuzjastów ekologii radykalnej i wywrotowców, których jedynym obiektem zainteresowań był koń. Byli to ludzie związani z końmi na śmierć i życie, hodowcy, dżokeje, woźnice rydwanów cyrkowych, członkowie związków jeździeckich, hipnoterapeuci, artyści woltyżerki, producenci sprzętu i ubiorów dla koni, trenerzy koni, weterynarze, a nawet hazardziści i bukmacherzy stawiający i przyjmujący zakłady na wyścigach konnych. Dla tych ostatnich koń był źródłem utrzymania, formą ruletki i pasją życiową. Sam klub podejrzewano, że jest rozsadnikiem ekoterroryzmu, choć niczego takiego nikt nie dowiódł. Na wszelki wypadek rząd Nomadii zbierał po cichu informacje o tym, co dzieje się w klubie i wokół niego; tajnej policji nie udało się jednak przeniknąć jego struktur.

Organizacja była niezwykle hermetyczna; członkowie klubu mieli obsesję na punkcie konspiracji. Niegdyś otwarty dla wszystkich, od pewnego czasu klub działał już potajemnie, mobilizując się radykalnymi hasłami „Precz z nieekologicznym państwem” i „Rozwalmy tę budę sadyzmu ekologicznego”.

Na kolejnym spotkaniu klubu tematem dyskusji była rola władz państwowych w utrzymaniu równowagi trójkąta ekologicznego: człowiek – środowisko naturalne – koń. Brak jakichkolwiek regulacji prawnych gwarantujących tę równowagę kompletnie wyczerpał cierpliwość członków klubu; postanowili coś z tym ostatecznie zrobić. Podsumował to przewodniczący spotkania:

– Nie możemy tego ciągnąć w nieskończoność. Dwa dni temu pochowaliśmy kolegę, który popełnił samobójstwo z rozpaczy, że nie uczyniono niczego, aby ratować konie ginące na naszych oczach, najwspanialszy gatunek zwierząt.

Samobójca pozostawił zapis świadczący o jego rozpaczy i zagubieniu. Był to rodzaj testamentu. Koleżanki i koledzy wiedzieli, że był entuzjastą czworonogów, prawdziwym zapaleńcem, nie mieli jednak pojęcia, że na tym tle wywiązała się u niego głęboka depresja, ostateczna przyczyna tragedii. 

Był to dziwny człowiek, małomówny, w dodatku jąkał się nieznacznie, co go bardzo deprymowało. Nazywano go Nożownikiem, gdyż zawsze nosił nóż przy sobie. Pytany, jak to się dzieje, że nie może obejść się bez niego odpowiedział:

– Kiedyś usiłowałem popełnić samobójstwo. Wisiałem już u sufitu z szyją w grubej linie, kiedy nagle przeszła mi chęć odbierania sobie życia. Było to olśnienie lub coś podobnego. Moja babka mówiła, że to anioł stróż czuwał nade mną. Uratowałem się tylko dlatego, że w ostatniej chwili przypomniałem sobie, że mam nóż w kieszeni. Odciąłem się. To on mnie uratował.

Kiedy to mówił, jego twarz pozostawała kamienna. Nikt nie wiedział, czy mówi to poważnie czy żartuje. Stałe noszenie noża ze sobą sugerowało jednak, że to co opowiedział, było prawdą. Człowiek nabywa specyficznych nawyków pod wpływem mocnych przeżyć.

Przewodniczący odczytał list pożegnalny zostawiony przez zmarłego.

– Nie mogę dłużej żyć w świadomości, że my, nie ja i wy osobiście, ale gatunek ludzki wpędza konie do grobu, zabierając im przestrzeń życiową, degradując je do roli bezrozumnych zwierząt pociągowych, poręcznego i taniego źródła energii, które można bezlitośnie eksploatować za wór owsa, wiązkę siana i wiadro czystej wody. Pozostawiam wam w testamencie rozwiązanie tego problemu. Przyjrzyjcie się mojej propozycji i podejmijcie decyzję; im bardziej będzie ona zdecydowana, tym lepiej. Takie jest moje zdanie. Ostatecznie to anarchiści i radykalni ekolodzy uratują świat, a nie obłąkani politycy czy zagubieni w sobie naukowcy, dyskutujący zagadnienia nie mające najmniejszego znaczenia dla przyszłości naszego kraju i świata.

List zawierał dane statystyczne oparte na najświeższych badaniach; były one bardzo wymowne. Biomasa całej ludności świata, mierzona ekwiwalentem węgla, stanowiącym jej główny składnik, wynosiła 0,06 gigatony, inwentarz żywy 0,1 gigatony, podczas gdy wszystkie dzikie zwierzęta, konkretnie ssaki, tylko 0,007 gigatony. To oznaczało przytłaczającą przewagę człowieka nad zwierzętami żyjącymi na wolności. Co więcej, obliczenia wskazywały, że człowiek dosłownie pożera tereny zielone; od początków ludzkiej cywilizacji biomasa wszystkich roślin planety zmniejszyła się o połowę.

Końcowy fragment listu brzmiał dramatycznie: „Musicie to zrobić, jeśli nie chcecie całkowicie unicestwić przyrody i sami stać się wygasłym gatunkiem”.

Wniosek był jednoznaczny, członkowie klubu wiedzieli to od dawna: człowiek stanowi śmiertelne zagrożenie dla pozostałych gatunków zwierząt. Także dla siebie, gdyż rozmnażając się jak szalony podcinał gałąź, na której siedzi czyli równowagę biologiczną planety. Dyskutowali to wielokrotnie, nie było potrzeby nikogo przekonywać. Musieli tylko podjąć decyzję, która raz na zawsze rozwiąże problem. Była to szaleńczo trudna decyzja.

Rozpętała się dyskusja. Największy radykał klubu, wysoki brodacz o posępnej twarzy, pseudonim Anarcho, przedstawił zaskakującą propozycję.

– Jedynym rozwiązaniem jest integracja człowieka i konia, przedstawicieli dwóch różnych gatunków. Umownie nazwę tę istotę Centaurem. Będzie to idealne zwierzę, przypomnę, że człowiek też jest zwierzęciem, łączące w sobie najlepsze cechy obydwu gatunków: myślące, użyteczne, silne, pracowite, nieagresywne i konsumujące tylko tyle zasobów biologicznych, ile potrzeba do godnego życia: utrzymania zdrowia, kondycji fizycznej i dobrego samopoczucia, bezpieczeństwa i zdolności reprodukcji. Centaur nie będzie potrzebować dużego mieszkania, deskorolek, samochodu, działki rekreacyjnej, rzęsiście oświetlonych ulic ani lotów na księżyc, alkoholu ani balów noworocznych, wakacji na Hawajach czy kina, a mimo to będzie szczęśliwą istotą.

Pomysł Anarcho wzburzył klubowiczów, mimo że nie brakowało wśród nich twardzieli, oswojonych z najbardziej szokującymi sytuacjami. Niektórzy uznali pomysł za absurdalny, inni tylko za radykalny. Wszyscy byli jednak zgodni, że szedł on pod prąd odczuć społeczeństwa święcie wierzącego w wyższość człowieka nad innymi istotami. Było pewne, że napotka on totalny opór ze strony Kościoła Hierarchicznego, który powoła się na Biblię, natchnione źródło mądrości Stwórcy.

Przewodniczący zarządził głosowanie, kto jest za, a kto przeciw. Członkowie klubu patrzyli na siebie niepewnie, ociągając się. Przewodniczący uspokoił ich, że jest to głosowanie nieformalne dla zorientowania się, co grupa myśli o propozycji. Wynik był nierozstrzygający: tyle samo osób głosowało za, ile przeciw, pozostali byli niezdecydowani. Żądano więcej czasu, aby wszystko przemyśleć. W końcu padło ważne pytanie:

– A jak widzisz tworzenie Centaura w sensie praktycznym, że tak powiem produkcyjnym, medycznym czy też technologicznym.

Pytającej z trudem przeszło przez gardło określenie „technologicznym”. Kobieta nie była pewna, czy to dobre określenie. Anarcho odpowiedział bez wahania, wszystko przemyślał wcześniej.

– To będzie wymagać inżynierii genetycznej i to w skali, którą wiele osób uzna za manipulację genetyczną, i łączyć się będzie z wieloma ryzykami, które trudno jest ocenić.

Mężczyzna nie ukrywał, że projekt jest piekielnie skomplikowany i będzie budzić masę wątpliwości. Jego szczerość była przekonywująca. Na koniec podsumował:

– Jest to niezwykle złożony projekt. Wyzwań jest więcej niż można sobie wyobrazić. Jednego tylko nie można kwestionować ani zaprzeczyć: hybryda człowieka i konia jest dla ludzkości jedynym rozwiązaniem. Nie ma innego.

 

Przekaż dalej
3Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *