W świecie dzieje się tyle ważnych i ciekawych rzeczy, a ja stoję w miejscu. Może dlatego, że stoję przy biurku i piszę. Mam biurko z ruchomym blatem.
Nasz dzielny premier Morawiecki szybko wyjechał i jeszcze szybciej wrócił z Brukseli. Miał ważne rzeczy do załatwienia. Mogę mu tylko zazdrościć; ma tylko ważne rzeczy – przed sobą, za sobą i obok siebie. Może dlatego to zamożny człowiek. W telewizji podano, że kiedy był prezesem banku zarabiał 5000 zł. Dziennie. Też nieźle.
Przewiduję, że osiągnie ogromny sukces w Brukseli. Teraz UE będzie akceptować wszystko, co pan premier powie i napisze. Bardzo go tam lubią. Mówi biegle po angielsku i jeszcze jakimiś językami. W Polce również językiem swojej partii. To trudny język, nie zawsze go rozumiem.
W Sejmie jest bardzo dobrze. Ustawy, które PiS będzie głosować, Marszałek Karczewski określa jako uszczęśliwiające naród. Ja też się cieszę, niesamowicie, po prostu umieram z radości.
W Rosji też nie jest źle. Władza jest mocna jak tur, podobnie jak u nas. To każdego cieszy. Prezydent Putin będzie nadal rządzić, wiem to, choć jeszcze nie znam wyników wyborów. Wystarczy, że znam człowieka. Tam go wszyscy kochają, mimo że sportowcy rosyjscy używali środków dopingujących. Nie tak znowu dużo, spożywali je tylko zamiast śniadania. Podobno tylko dlatego, że raz bardzo ich pochwalił. Co ja piszę?! Nie używali żadnych środków dopingujących, nigdy, przenigdy, absolutnie! Czasem prawda jest ta podobna do nieprawdy, że trudno się połapać.
Przygotowuję się do spotkania autorskiego (poniedziałek godz. 18.30 Instytut Kultury Miejskiej Gdańsk, ul Długi Targ 39). Planuję przedstawić tam fragment mojej najnowszej powieści, nad którą pracuję od miesięcy.
Dzisiaj tylko krótki fragment (dla rozgrzewki umysłu).
„Mistrz zapadł w odrętwienie, oczy przysłoniła mu mgła, zasnął. Zobaczył przed sobą Izabellę i Reksa, wpatrujących się w niego z nieprzyjemną ciekawością. Stali na straży, pilnowali go. Była w nich ciekawość i upór. Towarzyszyli mu podobni do nieruchomych głazów cierpliwie czekających na coś, czego nie rozumiał. Coś od niego chcieli. Coś kliknęło mu w świadomości i w jednej sekundzie zjawił mu się przed oczami plan radykalnego uporządkowania swojego życia. Bez zastanowienia sięgnął po długopis i w wielkim pośpiechu, nie zważając na błędy, szkicował postanowienia.
Kiedy skończył, powiększył kropki wyliczające przy hasłach, dziękując opatrzności za niespodziewany dar bezpłatnego natchnienia. Popatrzył na świadków i żachnął się ze zdumienia: Izabella i pies zamienili się rolami. Teraz kobieta klęczała na podłodze ze smyczą w zębach, z wydłużoną twarzą podobną do psiego pyska i uśmiechającymi się figlarnie oczami. Obok niej stał jego ukochany Reks, z ludzką fizjonomią, oczami otwartymi ze zdumienia, gładkimi policzkami i lekko upudrowanym nosem, z fartuchem kuchennym byle jak zawieszonym na wąskich paseczkach na szyi. Eduardo zdał sobie sprawę z absurdalności sceny i wybuchnął śmiechem. W tym momencie dwie istoty uporządkowały się: kobieta znowu stała się cierpliwą Izabellą, a pies radosnym Reksem, proszącym o wyjście na spacer”.
Przekaż dalej