Życie mnie rozpieszcza. Poczułem się dzisiaj jak Dziecko. Nie pierwsze z brzegu, ale to z analizy transakcyjnej, potraktowane w sposób ciepły i życzliwy przez Osobę Dorosłą, pod którą ujawnił się Prezes PiS Jarosław Kaczyński, przez przyjaciół zwany JK. W jego obecności (medialnej) czuję się radośnie jak dziecko, rzadko zbuntowane a zawsze rozpieszczane.
JK jest dla wielu źródłem radości i inspiracji. Emanuje dobrocią. Daje z siebie wszystko, aby tylko pocieszyć naród uginający się pod ciężarem reform społecznych i autostrad w budowie. Konkretniej mówiąc nie cały naród, ale tę jego część, która zachowała poczucie humoru i kocha satyrę, wygłupy (w dobrym tonie), parodię, żart i krotochwile.
JK jest obecnie najwybitniejszym satyrykiem w Europie. Nie tylko tworzy teksty, ale i je wygłasza. Improwizuje. Krytycy mówią, że “chlasta językiem”. Ale który polityk słucha dzisiaj krytyków? Chyba tylko osoby głuche. Czyli nie JK. On nie zniża się do tego poziomu.
Często improwizuje na świeżym powietrzu (ponieważ nie znosi zaduchu i rzadko bywa w Sejmie) lub w sali Domu Kultury miejscowości Przyćma Dolna, gdzie jego zwolennicy mają szansę zgłębiać treści wyrastające w swej oryginalności z otchłani piękna myśli politycznej późnego Gierka i wczesnego Mao Tse-tunga.
Finanse państwa są w trudnej sytuacji? „Wystarczy zrzucić z pleców ten garb, jakim są patologie. I wysłać sygnał tzw. rynkom, czyli spekulantom, że Polski nie da się dalej doić” – oto rzeczowa i jakżesz trafna odpowiedź JK na podstępne pytanie.
Boże, czemu zmuszałeś mnie w przeszłości do uczenia się teorii Marksa i Engelsa, zamiast dać mi (choćby we śnie) szansę wysłuchać wykładu Jarosława Kaczyńskiego na temat ekonomii? Oczami mojej stęsknionej wyobraźni widzę Go na uniwersytecie ubranego w togę akademicką i wygłaszającego uroczysty wykład inauguracyjny dla kadry naukowej, studentów oraz zaproszonych członków rządu. Temat wykładu: „Proroctwa dla Polski na najbliższe trzy lata” czyli „Kiedy wreszcie nastąpi koniec świata”.
C.d.n.
Przekaż dalej
Swojego czasu pewnego znanego polityka, który uważał, że w Klewkach przebywali Talibowie – ( nie mógł mówić, że w Kiejkutach, bo to był wtedy tajny ośrodek, ale jedno i drugie na „K”) – powszechnie uznano za wybitnie improwizującego polityka-satyryka. I co się w końcu okazało? Biedak miał rację!
Może nie być tak wesoło. O końcu Świata mówi się częściej niż o jego początkach. Ma się rozpocząć od trzęsień Ziemi i wybuchów wulkanów. Z ostatniego sondażu ulicznego wykonanego przez zdegustowanych codzienną telewizyjną „sieczką” studentów ( Młodymi, Wykształconymi z Wielkich Miast pewnie zostaną dopiero po studiach ) – wynika że na prowadzeniu w Marszu do Władzy jest PiS – 27,3% potem PO z 25,9% a na końcu z 20,2%-owym poparciem formacja polityczna o nieco dziwnej nazwie wymyślonej przez Lidera SLD – ”Naćpana hołota „. Czy to niedwuznaczne określenie nie jest przypadkiem ewolucyjną ( rewolucyjną ) zwulgaryzowaną kontynuacją sławnej swojego czasu nazwy „Partii Przyjaciół Piwa”? Chyba nie można powiedzieć, że nie idziemy za postępem. Im szybciej tym bliżej… do końca Świata.