Powieść. Laboratorium szyfrowanych koni. Cz. 156: Sytuacja Josefa pogarsza się

Wkrótce Josef zaczął skarżyć się na pogarszające się stosunki ze znajomymi a nawet przyjaciółmi. Był to pierwszy objaw, że coś psuje się w jego życiu osobistym. Czuł się coraz gorzej psychicznie. Przypisywał to rosnącej niechęci ludzi do niego. Kilka razy wspomniał o tym na zajęciach psychoterapeutycznych, do których Laboratorium z trudem udało się go przekonać.

Wyznania Josefa co do nieprzyjaznego traktowania przez ludzi w miasteczku skonfrontowano z jego sąsiadami, przyjaciółmi i innymi osobami, z jakimi najczęściej miał do czynienia. Był coraz wyraźniej postrzegany jako dziwak; niektórzy wręcz nazywali go dziwadłem. On sam temu zaprzeczał. Twierdził, że zachowuje się dokładnie tak, jak inni, „normalni” mieszkańcy miasteczka, zwłaszcza mężczyźni w jego wieku i jeśli ktoś tego nie zauważa, to jest w błędzie.

– Nie rozrabiam, nie piję, nie palę, uprawiam sport, spotykam się z przyjaciółmi. rozmawiam z ludźmi i utrzymuję z nimi przyjazne stosunki – Josef z sarkazmem podsumował sytuację.

Okazało się, że zachowania Josefa, naturalne dla niego, były inaczej widziane i oceniane przez mieszkańców miasteczka. O ile pierwsze wrażenia były korzystne, o tyle każdy następny dzień niósł pogorszenie zamiast poprawy. To, co ich zastanawiało, a nawet dziwiło, stworzyło całkiem długą listę. Notatki sporządzone przez psychoterapeutę zawierały cytaty z rozmów: „On nigdy nie siądzie ani nie położy się, tylko stoi”, „chodzi spać zaraz po zachodzie słońca i wstaje równo ze wschodem słońca”, „ to mruk i samotnik, rzadko zdarza mu się rozgadać się i szczerze coś powiedzieć”, „jest skryty jak norka”, „ma dziwne poczucie humoru”, „nie uznaje w ogóle alkoholu, nawet piwa”, „żywi się wyłącznie roślinami i uważa to za normalne; jakiś weganin czy co?”, „ma taką dziwną twarz, zwłaszcza ten jego koński uśmiech”.

Sprawy komplikowały się. Wbrew oczekiwaniom Laboratorium, ludzie traktowali Josefa coraz gorzej. Nie wiadomo, dlaczego nie przynosiły pozytywnych efektów regularne akcje uświadamiające, kim jest i jak zachowuje się człowiekoń Josef. Nawet niektórzy początkowo mu życzliwi laboranci traktowali go jak odmieńca i cudaka. Najbardziej dziwiła ludzi jego bezkompromisowa roślinożerność, temperament i niektóre zachowania. Obywatele Nomadii, na początku tylko nieufni, potem niechętni, w końcu też stawali się wrogami Josefa. Niechęć do niego umacniała cicha propaganda rządu i kościoła, od początku niechętnych mu jako tworowi człowieka, a nie natury. W najlepszym przypadku Josefa traktowano jak dzikusa, którego od zwykłego człowieka dzieli nieokiełznana zwierzęca natura.

Mimo przeciwdziałań Laboratorium sytuacja nie tylko nie ulegała poprawie, ale pogarszała się. Utrzymywała się już tak długo, że Josef uwierzył, że rzeczywiście jest jakimś dziwadłem, istotą człekokształtną, ale cudacznie osobliwą. To go odmieniło. Zaczął ulegać nienaturalnym poglądom i podporządkowywał się woli otoczenia, innych ludzi a nawet koni. Jego stan zdrowia pogarszał się wyraźnie, pojawiły się pierwsze objawy depresji.

Zarząd postanowił dokładniej zbadać wszystkie okoliczności. Na pierwszy ogień poszło odżywianie. Od pewnego czasu Josef skarżył się na bóle żołądka. Najbardziej odczuwał je rano, kiedy myślał o zajęciach i obowiązkach dnia. Czasami były one silniejsze, czasem słabsze, zawsze jednak uciążliwe i męczące. Męczyły go tym bardziej, że nie znał przyczyny; nie objadał się, nie miał niestrawności, niczym się nie zatruł. Był przekonany, że odżywia się bardzo zdrowo i nic takiego nie powinno mieć miejsca. Terapeuci opiekujący się Josefem zaczęli podejrzewać, że ktoś uprawia sabotaż wobec niego. Zastanawiali się nad tym wspólnie z Josefem, lekarzami i Aaronem, lecz nie znaleźli żadnego wyjaśnienia.

Dla pewności – włączając w to także dietetyka i kucharzy – szczegółowo przejrzeli i krytycznie ocenili dietę. Przy okazji wyszło na jaw, że sposób odżywiania się Josefa dziwił innych ludzi, zwłaszcza kiedy korzystał z restauracji, baru lub kawiarni. Wszystkich szokowała ogromna ilość „zwykłej” zieleniny i niewielka ilość warzyw i owoców. Była to typowa dieta weganów z wyjątkiem trawy i jednej czy dwóch pospolitych roślin. Dieta Josefa była jednak jak najbardziej do zaakceptowania zważywszy końską naturę jego systemu wewnętrznego.

*****

Wkrótce u Josefa pojawiły się inne problemy. Były to dziwne skłonności. Niektóre zauważył on sam, inne zaobserwowali przyjaciele i pracownicy Laboratorium. Josef stał się niesłowny i niestabilny. Nie można było na nim polegać.

– To efemeryda. Teraz myśli tak, chwilę później zupełnie inaczej. Zmienia się jak chorągiewka na wietrze. On jest po prostu nieobliczalny. – Tego rodzaju lapidarne obserwacje pojawiały się tak często i urosły do takich rozmiarów, że zaczęto podejrzewać, że jest niespełna rozumu. Wysuwano najbardziej niedorzeczne przypuszczenia, poniekąd zrozumiałe w obliczu troski o niego, nawet takie, że mógł go pokąsać wściekły pies.

Przekaż dalej
34Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *