Stan zawieszenia. Opowiadanie.

Robert Nawaga oglądał telewizję, kiedy opanował go atak przekleństw. Bluzgał na wszystkie strony, wydawało się, że brudne ochłapy profanacji fruwają w powietrzu, uderzają o ściany i z trzaskiem spadają na podłogę. Przeklinając, Nawaga zrzucał z siebie ciężar psychiczny męczący go od początku ciągnącej się miesiącami wojny. Płonął nienawiścią. Jej adresatem był człowiek, którego powszechnie nazywano Łajdakiem, Monstrum albo Klaustrem. Myśli Nawagi były burzliwe i oskarżycielskie.

– Ten typ jest wyraźnie zwichnięty psychicznie, to wierutny kłamca i zdeprawowany morderca. Wywołał wojnę i czyni wszystko, aby zdestabilizować świat w imię swoich szalonych ambicji i chorych ideałów.

Nawaga, człowiek poniekąd zrównoważony, życzył mu wszystkiego najgorszego, podobnie jak tysiące innych miłujących pokój osób. Niczego to jednak nie zmieniało, gdyż Łajdak miał w sobie jakąś nienaturalną, zwierzęcą odporność. Nic nie trwa jednak wiecznie.

Jeśli nie codziennie, to przynajmniej co kilka dni pokazywano go w telewizji. Najpierw pod jego oczami pojawiły się cienie, jego twarz stawała się coraz się coraz bledsza, na policzkach ukazały się liszaje. Pomagierzy Łajdaka usilnie starali się maskować te niedostatki białą maścią i pudrem, jednakże znaki choroby były coraz wyraźniejsze. W swoim zaślepieniu Nawaga był przekonany, że choroba Klaustra była efektem jego życzeń. Oczywiście nie miał racji sądząc, że to jego nienawiść i pomstowanie przyniosły takie wyniki. Przyczyna leżała zupełnie gdzie indziej. Okazało się, że w większości krajów świata ludzie porażeni skalą niegodziwości Łajdaka rozpętali przeciwko niemu wojnę równoległą do jego wojny – wojnę potępienia, pogardy i nienawiści.

– Łajdaka zalały fale nienawiści – mściwie cieszył się Nawaga.

Wkrótce pojawiły się dalsze wieści. Stan Łajdaka pogarszał się. Najpierw nogi odmówiły mu posłuszeństwa, potem twarz mu spuchła a po głowie krążyły skołtunione, niepokojące myśli. W swojej wyobraźni widział nadciagającą burzę, zmiatającą wszystko przed sobą. Zapadł na zdrowiu tak dalece, że przestał pokazywać się w telewizji, coraz mniej słychać go było także w radio, jego ulubionym środku masowego przekazu. W końcu umilkł całkowicie. Nikt nie wiedział, co się z nim stało.

– Żyje w bunkrze. Odseparowano go od świata, jest już do niczego.

Mężczyznę, który podał do publicznej wiadomości tę informację na Twitterze, kilka dni później znaleziono martwego na torach kolejowych w jakiejś małej miejscowości.

– Sam widziałem, jak z peronu rzucił się pod pociąg – twierdził pijany mężczyzna z czerwonymi oczami chorego królika. W ręku trzymał zwitek pieniędzy.

Świat odczuł ulgę, wojny uległy zawieszeniu, można było oddychać, nie słychać było wybuchów ani syren alarmowych. Muzea i szkoły przestały drżeć w posadach.

– Przynajmniej nikt nie strzela i nie zabija. Nie wiemy, jak długo będzie to trwało, ale dobrze, że wreszcie mamy trochę spokoju.

Był to stan zawieszenia między pokojem a wojną. Międzynarodowy think-tank był zdania, że tak już pozostanie.

– Stan pokojowo-wojenny stał się cechą permanentną naszej cywilizacji – podsumował oficjel. – Zbyt wiele wytworzyliśmy broni, zbyt łatwo jest inwigilować i podporządkowywać sobie obywateli, demokratyczne społeczeństwa są zbyt niezdecydowane, wygodne lub leniwe, aby walczyć o pokój. I tak to już pozostanie.

– Pieniądz zdominował moralność – dodał Nawaga. Nie mógł się z tym pogodzić.

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *