O komunikacji pozytywnej i upadku uczuć

Sytuacja była co najmniej dziwna. Wiktor i ja, lub, jak kto woli, ja i Wiktor, rozpoczęliśmy, nie zdając sobie z tego sprawy, telepatyczną rozmowę na temat komunikacji interpersonalnej. Brzmi to mocno.

Zanurzmy się w naturę spraw ludzkich. Wymiarem życia, który stawiam najwyżej na drabinie wartości, jest czas. – Wiktor pierwszy zaczął teleportować. – Im dłużej żyjesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę z ograniczoności czasu. Jest on jedynym pełnym dobrem, którym dysponuje każdy z nas. Rozumiejąc to, cenię mój czas i staram się cenić także czas innych osób. Zauważ jednak, ze niektórym osobnikom rzekomo myślącym czas innych wydaje się być tańszy i podlejszego gatunku.

Może to i prawda, Wiktorze. – Wpadłem w słowo telepatycznego przesłania. – Przy moim niekiedy, jak mi mówią, wrednym charakterze, myślę, że pewni osobnicy nie myślą. Albo myślą, ale leniwie. Albo mają zaburzenia myślowe i emocjonalne. Albo są egocentrykami, co to sądzą, że świat i czas obracają się wobec nich, a oni są w środku jak słońce w teorii Mikołaja Kopernika, którego my, Polacy, uważamy za swojego, a Niemcy za swojego. Myślenie jest czynnością intelektualną energetycznie ogromnie obciążająca organizm.

Szkoda, że od myślenia nie można dostać orgazmu, wtedy to ludzie zaczęliby szybko myśleć. – Erotyczna wiedza Wiktora przebiła się poprzez telepatyczną falę radiową. Pośmialiśmy się chwilę, aby poruszyć przeponę w brzuchu, co podobno pozytywnie wpływa na zdrowie, bo śmiech nie tuczy. Pod warunkiem, że nie robi się tego w KFC, McDonaldzie lub innym straganie przeżutej maszynowo zdrowej żywności.

Dzwonię czasem do miłych poniekąd ludzi, z którymi pragnę utrzymać bardziej niż pozytywne stosunki. – Zaczął nowy wywód Wiktor. Dzwonię na komórkę pani domu, lecz jej telefon nie odpowiada. Powtarzam czynność, i znowu to samo. Nagrywam się więc. I co? I nic! Nic z tego nie wynika, ponieważ ta osoba, poniekąd miła i urocza, albo zadzwoni po dwóch dniach, albo nie zadzwoni w ogóle. Znasz mnie! Jestem facetem z ambicjami w godnym wykorzystaniu czasu i porażki przeżywam negatywnie. Zadaję sobie głupie pytania: Po co ktoś ma telefon komórkowy, skoro jest niedostępny?. W tym momencie odzywa się głos przekory, który toleruję, ponieważ udziela mi ważnych podpowiedzi. Ten ktoś ma telefon komórkowy, aby sam/sama mogła dzwonić, a nie po to, aby ktoś do niego/niej dzwonił. To dlaczego nie powie tego jasno i wyraźnie, aby nie budzić próżnych nadziei? Glos przekory nie odpowiada, aby po chwili cichutko wyszeptać: Ponieważ on/ona to „olewa”, brzydko mówiąc.

Nie miałem szansy wyjść przed szereg z własnymi spostrzeżeniami, gdyż Wiktor nakręcił się do pełnej spowiedzi.

Sytuacja z panem domu jest wyraźniejsza i zwięzła jak wypowiedź niemowy. Dzwonisz i po trzech sekundach telefon wyłącza się. Spokojnie i rzeczowo. Nie pozostaje to jednak bez szturchnięcia czyli sygnału w mojej świadomości, która podsyła mi kilka odpowiedzi, z których co najmniej jedna jest prawdziwa. Jestem zbyt zajęty, aby z tobą rozmawiać. Nie życzę sobie, abyś do mnie dzwonił! Po jaka cholerę dzwonisz w ogóle? Na końcu pojawia się odpowiedź najbardziej wzniosła: Pocałuj mnie w d….! Tak to odbiera petent, dobijający się wysłuchania przez osobę-instytucję, której nie dotyczą zasady przyzwoitości i rzeczowości komunikacji.

Wiktorze, dajże i mnie dodać jakąś obserwację. – Rzuciłem z desperacją licząc na cud. Wiktor zgodził się niechętnie. – Podsumuję twoje odczucia, które dzielę z tobą jako dobry i pobożny chrześcijanin.

Podsumuję zasady komunikacji, wypełniające ducha kooperacji społecznej w Polsce znacznie częściej i mocniej niż w innych krajach. Kiedy wyłączasz telefon komórkowy lub inaczej nie reagujesz na czyjeś próby połączenia się z tobą, nie sądź, że nic nie komunikujesz. Twoje konsekwentne milczenie przemawia za ciebie: Ja jestem pępkiem świata, a wy, petenci do mojego ucha, możecie się wypchać. Ja jestem najważniejszy, hołoto komunikacyjna!

Głosząc tę obrazoburczą ideę czuję się samozwańczym rzecznikiem tysięcy petentów do ucha posiadaczy telefonów, którzy nie wiedzą, do czego on służy. A jeśli wiedzą, to nie umieją ustalić i przekazać innym swoich zasad komunikacji telekomórkowej: w jakie dni, o jakiej godzinie i w jaki sposób możesz skomunikować się ze mną, drogi petencie.

Daj chłopu zegarek to go będzie kłonicą nakręcać! – Dorzucił Wiktor z przekonaniem, że przysłowia dosadniej wyrażają treści społeczne niż zwykle słowa.

Przekaż dalej
0Shares

1 komentarz do “O komunikacji pozytywnej i upadku uczuć

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *