Przerywnik pisarski

Wszyscy lubimy sprawy poważne i śmieszne. Tak jak kochając potrafimy nienawidzić.

Obudziłem się z uczuciem małej wiary, lecz wielkiej ambicji. Siadłem do biurka i zacząłem pisać. Piszę, piszę, piszę i widzę, że przebieram nogami, a stoję w miejscu. To mnie zmartwiło. W staniu w miejscu pomagała mi Wena, ta, która powinna mi pomagać w inny sposób: podsuwając pomysły i zasilając inwencją. W sumie znaczy to, że mi nie pomagała, albo pomagała negatywnie.

Znalazłem się w ślepym zaułku. Patrzę, obserwuję i widzę, że nie jest on całkiem ślepy, a raczej ociemniały. Za zamąconym wzrokiem zaułka dojrzałem głęboką wodę, wskoczyłem więc do niej z myślą, że to mnie pobudzi do produktywnej twórczości pisarskiej. Nie było to oczywiste na początku. Woda była zimna i czysta, co mi dobrze zrobiło, ale szedłem na dno szybko i wyraźnie. Marne ze mną widoki – pomyślałem. Jeśli tak dalej pójdzie, to kto będzie pisać blogi, opowiadania i powieści, które mi Opatrzność obiecała? A co z moimi czytelnikami, którzy są mi milsi niż śniadanie świąteczne z gorącą bułeczką prosto z pieca i szyneczką prosto z lodóweczki?

Tak czy inaczej, szedłem na dno twórczości pisarskiej, aż je osiągnąłem. Na dnie oprócz opon i innych śmieci wyrzuconych przez istoty zwane dumnie gatunkiem ludzkim zebrała się już grupka pisarzy i poetów. Nie zatrzymywałem się wśród nich, bo nie lubię nieudaczników. Poszedłem dalej, gdyż było to tylko pierwsze dno oznaczone wielkimi literami DNO Nr 1. Przebiłem się przez nie gładko i szedłem w dół i prawie już sięgałem drugiego dna, kiedy usłyszałem histeryczny śmiech Jarosława Kaczyńskiego. Niech mi wybaczą ci, którzy go kochają, bo ja kocham tylko jego zabawne deklamacje w TV oraz pouczające zwycięstwa polityczne. Jego śmiech, który można nazwać także homeryckim, pokerowym, tęgim lub bryłowatym w zależności od miejsca i czasu, kiedy się ujawnia, tak mnie ożywił, że wróciłem do domu i mokry siadłem za biurkiem, aby pisać z nową dawką energii i inwencji. Aż ociekałem kreatywnością; efekt widzisz przed oczami.

Dzięki Ci, Boże, za podwójne dno, wielkich przywódców politycznych, zimną wodę i Wenę, która jest kobietą i od wieków znana jest pod hasłem, które w oryginale brzmi „la donna e mobile”. „Mobile” znaczy „zmienny”.

Jeśli chcesz, to przyłącz się do modlitwy, aby wybłagać coś dla siebie.

Przekaż dalej
0Shares

  1. Jestem ogromnie ciekawy przyczyn wybuchu tego „histerycznego” śmiechu naszego umiłowanego Pana Premiera. Domniemywam, że On już wie, że pod Dnem nr 2 znajduje się kolejne Dno, a pod nim następne itd…Każde z nich przykryte grubą warstwą cywilizacyjnych śmieci i nie ma możliwości, aby cokolwiek tam się znajdującego kiedykolwiek mogło wydostać się na powierzchnię. A o tym jakie DOBRA mogą tam się znajdować niech świadczy właśnie powyższy wpis na Blogu.
    To nie był śmiech Pana Premiera to – Chichot Historii .

Skomentuj Spity Gonzales Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *