Powieść. Laboratorium szyfrowanych koni. Cz. 153: Porozumienie z Largo Tech + wiadomość

Jutro, dnia 23 grudnia wieczorem, składam Wszystkim na mojej stronie autorskiej (jak każdego roku) życzenia świąteczne i noworoczne.

Serdecznie zapraszam,

Michael Tequila

Pięć dni po ogłoszeniu zgonu Josefa Półkonia, na korytarzu prowadzącym do sali posiedzeń zarządu pojawili się obcy ludzie wyglądający na sportowców. Byli to głównie mężczyźni, dobrze zbudowani, jednakowo ubrani w dopasowane szaro-granatowe bluzy i wygodne spodnie w ciemnoszarym kolorze. Spotykanych na korytarzu pracowników pozdrawiali uprzejmym skinieniem głowy, czasami uśmiechając się, nie odzywali się jednak do nikogo. Wyglądali jak delegacja zagranicznych biznesmenów przybyłych na negocjacje, choć niektórzy swoimi okularami w cienkich oprawkach bardziej przypominali intelektualistów lub naukowców. Filozofka Sofia nazwała ich kosmitami; nazwa się przyjęła.

Przez kilkanaście dni pobytu na terenie Laboratorium kosmici byli odseparowani w lewym skrzydle głównego budynku. Najczęściej zamykali się w jednej z sal konferencyjnych razem z zarządem i Aaronem, jedyną osobą spoza zarządu dopuszczoną do rozmów. Żaden z pozostałych pracowników nie miał pojęcia, o czym dyskutują i co w ogóle się dzieje. Pod koniec pobytu delegacji zorganizowano jakąś imprezę, ponieważ zrobiło się bardzo głośno. Zaczęło się to wieczorem i trwało do północy. Słychać było krzyki, muzykę i tańce, głosy rozchodziły się po budynku i w pobliżu. Laboranci podejrzewali, że była to biba zorganizowana dla uczczenia zakończonych negocjacji.

Rankiem następnego dnia obcy zniknęli z Laboratorium równie nagle, jak się pojawili, jakby wpadli do studni i potonęli. Wieczorem Nina Aleman zwołała zebranie załogi w wielkiej sali konferencyjnej, nie podając celu ani programu spotkania. Prosiła tylko, aby wszyscy byli obecni, o ile nie zatrzymują ich obowiązki lub choroba.

Kiedy wszyscy byli już na sali, weszła Nina z plikiem notatek w prawej ręce. Była ubrana w swoją najbardziej elegancką suknię, tę samą, którą miała na sobie w trakcie spotkania, kiedy ujawniła, że wyszła za mąż. Na szyi miała kolię z pereł.

Ktoś powiedział szeptem, że był to podarek od przewodniczącego delegacji kosmitów, który się w niej zakochał. Ktoś inny widział ich spacerujących razem poprzedniego wieczoru. Była to pora, kiedy kwitła pachnąca sekwoja i ludzie chętnie wychodzili na spacer, aby upajać się zapachem jej kwiatów. Po wyglądzie, twarzy i zachowaniu przewodniczącej widać było, że jest w dobrym nastroju. Minutę lub dwie później przybyli pozostali członkowie zarządu wchodząc bocznymi drzwiami. Wyglądali jak spiskowcy.

Nina puściła w obieg listę obecności i poprosiła zebranych o jej podpisywanie. Drugą identyczną listę miała przed sobą na stole. Patrzyła, kto podpisuje i od czasu do czasu zaznaczała coś na swojej liście.

*****

Informacja wstępna była lakoniczna. Przewodnicząca zapowiedziała, że nie przewiduje dyskusji nad tym, co ma do powiedzenia. Zachowywała się nietypowo, prawie apodyktycznie. Laboranci siedzący w tyle sali szeptali, że chyba straciła władzę i otrzymuje już tylko polecenia od nowych właścicieli, i musi to pokazać.

Nina wyjaśniła, że do Laboratorium zgłosili się sponsorzy oferujący nie tylko pokrycie dotychczasowych strat, ale także finansowanie Laboratorium w przyszłości, jego wszystkich badań, eksperymentów i prac.

– Sprawdziliśmy ich wiarygodność. Firma nazywa się Largo Tech. To duża i poważna organizacja. Po dniach intensywnych negocjacji zawarliśmy z nimi umowę o sponsorstwie i współpracy, bardzo dla nas korzystną. Jako firma zachowujemy pełną samodzielność, będziemy nadal pracować w tym samym gronie, co dotychczas, ale w ścisłej współpracy z naszym partnerem. Jeszcze raz przeprosiła, że nie może podać więcej szczegółów. Był to warunek porozumienia z Largo Tech.

Jedyna zmiana organizacyjna, jaka nastąpiła, to dotyczyła Zespołu Bezpieczeństwa. Largo Tech przejął na siebie w całości, co do najmniejszego szczegółu, sprawy ochrony Laboratorium, obiektów, ludzi i danych. Nie była to sprawa braku zaufania, błędów czy niedociągnięć, gdyż Aaron pozostał na stanowisku szefa zespołu. Laboratorium nie musiało martwić się o sprawy prawne. Wziął je na siebie sponsor. Było to ważne, ponieważ prawo dotyczące inżynierii genetycznej było skomplikowane. Umowa o współpracy z Largo Tech była tajna. Nikt z zewnątrz nie miał prawa niczego się dowiedzieć.

Przekaż dalej
4Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *