Autorska poezja niedzielna dawka druga wcześniegrudniowa

Przedstawiam dzisiaj dwa wiersze „przyrodnicze” (z dwukrotnie wydawanego tomiku “Klęczy cisza niezmącona”) związane a Australią, pisane w dwóch miejscach odległych od siebie od około 2000 km, w Pemberton w Australii Zachodniej oraz w Cape Jervis w Australii Południowej. Wszystkie moje poezje opatrywałem datą i miejscem powstania. Ma to ten plus, że mogę teraz prześledzić trasę moich podróży po kraju.

Pemberton pamiętam jako miejsce położone wśród lasów z potężnymi (podobno drugimi największymi na świecie po sekwojach amerykańskich) drzewami, konkretnie eukaliptusami z gatunku karri, bardzo nowoczesnego tartaku największego w tym czasie na półkuli południowej. W pobliżu miejscowości było jezioro, a obok niego ośrodek wypoczynkowy, gdzie zatrzymaliśmy się na kilka dni w trakcie pięciomiesięcznej podróży po Australii samochodem osobowym z przyczepą kempingową. Nad samym jeziorem była restauracja, gdzie jadłem najlepszego smażonego pstrąga mojego życia, z dodatkiem czosnku i ziół.

Wiersz z Cape Jervis pisany był w sierpniu; w Australii jest to okres zimy charakteryzujący się dużymi opadami deszczu. Pamiętam ogromną, imponującą kolorami tęczę łączącą dwa krańce horyzontu, niezwykle wyrazistą, stąd ten wiersz.  

Burza nad lasami

Burza krąży nad lasami,
płoszy jezior chmurną toń,
werbli bije tysiącami,
strąca kwiatów słodką woń.

Chmura słońce w szal spowija,
ptakom nuty deszcz rozmywa,
przestrzeń smuci się niczyja,
jasność w szarą dal odpływa.

Pnie drzew wodą omroczniały,
liść schłodzony patrzy w dół,
krople w nim się rozszeptały;
pół ich spija, zrzuca pół.

Deszcz za deszczem płynie falą,
w strużki pereł las obleka,
przyszła bujność gra fanfarą,
w ziemię wsiąka życia rzeka.

Karri Valley Resort,
Pemberton, Australia, 30 listopada 1996

Cape Jervis

Chmurnych kłębów ciemna czasza,
pod nią deszczu skośne smugi,
światło słońca wnet przygasza,
tunel tworzy mroczny, długi.

W deszczu wzgórze się ukrywa,
lecz przy drodze skałą łamie,
pejzaż w dali się rozmywa,
zieleń chowa w kropel bramie.

Nagły błysk po lewej stronie,
w oczy kłuje skier tysiące,
chmurę w rozpalone dłonie
chwyta słońce gorejące.

Błysk miliardy kropel łamie,
zieleń lasu blask rozjaśnia,
w mroku chmury, w deszczu ramie
tęcza złudzeń z drzew wyrasta.

Wiatr welony deszczu strząsa,
miesza światła z wód mgławicą,
wpina w nią drobiny słońca,
wyolbrzymia krasne lico.

Półwysep Fleurieu, Australia, 3 sierpnia 1996

PS Jeśli znacie Państwo kogoś, kto lubi poezję, będę wdzięczny za przekazanie linku do tej strony.

Przekaż dalej
9Shares
Kategorie: Australia. Autor: Michał Tequila Wrzesiński. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

O Michał Tequila Wrzesiński

Z wykształcenia doktor nauk ekonomicznych. Kariera zawodowa: handel zagraniczny (m.in. praca na stanowisku attache handlowego i radcy handlowego w Polskiej Ambasadzie w Bogocie), bankowość (kierownik planowania strategicznego w banku australijskim) oraz nauczanie (wykładowca akademicki w zakresie marketingu, zarządzania strategicznego i etyki biznesu), tłumacz polsko-angielski akredytowany przez NAATI, Australia. Hobby i zainteresowania: twórczość literacka, psychologia, pływanie, jazda na rowerze. Miejsca zamieszkania: Bogota, Ateny, Adelajda, Gdańsk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *