Kolorowe Mikołaje. Opowiadanie.

W Wigilię Bożego Narodzenia, tak jak dzisiaj, wszystkie dzieci na osiedlu „Ogrody Pachnące Maciejką” czekały na Świętego Mikołaja. W mieszkaniu na ulicy Anielskiej pod numerem dwadzieścia pięć, Agatka, Józiczek, Ptysio i Kasia miały już wszystko przygotowane na jego przyjście. Były to: kolorowo ubrana choinka, worki na prezenty oraz upominek w postaci trzech kawałków świeżo usmażonego karpia, za którym każdy Święty Mikołaj przepada, talerz gorącej zupy grzybowej z uszkami i kieliszek dobrego wina. Nie, nie! Były dwa kieliszki wina, bo jeden to za mało na prawdziwego Świętego Mikołaja.

Dzieci przygotowały także kartkę świąteczną z napisem:

– Dziękujemy Świętemu Mikołajowi za rozdawanie dzieciom upominków pod choinkę i za upominki, które nam przyniósł. Domyślamy się, że mogą tam być kolorowe książeczki i słodycze, może nawet gry, albo coś z ubrania i bardzo się z tego cieszymy.

– Mamusiu! Jak wygląda Święty Mikołaj? – zapytało najmłodsze dziecko, dziewczynka o imieniu Kasia.

– W zeszłym roku był u nas w domu. Nie pamiętasz? – przypominała jej mamusia. – To takie duże chłopisko z długą brodą, ubrane w czerwone buty, biały płaszcz i czerwoną czapkę.

– A dlaczego on jest z brodą? –koniecznie chciała wiedzieć Kasia.

– Bo Święty Mikołaj nie lubi się golić, kochanie – wyjaśnił Tatuś. – Słyszałem, jak mówił w telewizji, że golenie go łaskocze a on jest wrażliwy na łaskotki. Jak się ogoli, to potem nie może przestać się śmiać.

– A jak on do nas przyjedzie? – kontynuowała pytania Kasia. – Rowerem czy na sankach z reniferem?

– Ani rowerem, ani na sankach z reniferem tylko hulajnogą elektryczną. Teraz wszyscy jeżdżą hulajnogami. To bardzo wygodne – wyjaśniła mamusia.

Wieczorem w telewizji podano, że Święte Mikołaje roznoszące upominki mogą być w różnych kolorach.

– To niemożliwe !– zawołała Mamusia. – Święty Mikołaj zawsze był ubrany na czerwono i biało. Nie ma innych Mikołajów.

Wieczorem ktoś zapukał do drzwi. Wszyscy się domyślili, że był to Święty Mikołaj z upominkami. Mamusia poszła otworzyć. Oprócz drzwi otworzyła także szeroko oczy, ponieważ w korytarzu czekał nie jeden, ale czterech Świętych Mikołajów.

– Dobry wieczór, pani. Czy możemy wejść? – zapytał najstarszy z najdłuższą brodą.

Mikołaje weszli do środka starannie otrzepując buty ze śniegu. Nie rozdawali od razu upominków, tylko usiedli przy stole.

– O widzę, że jest tu mój ulubiony karpik, zupka grzybowa z uszkami i wino – ucieszył się najstarszy Święty Mikołaj. – Dwa kieliszki wina to oczywiście za mało dla nas czterech. Ale na pewno wasz tatuś ma więcej w butelce. Wygląda mi na osobę zapobiegliwą.

Mamusia była bardzo zaniepokojona. Szeptem powiedziała do tatusia:

– Za dużo ich jest, oni nam wszystko zjedzą i wypiją.

– Nie martw się, na pewno już coś zjedli i wypili po drodze – uspokajał ją Tatuś. – Jakoś sobie poradzimy. Ważne jest to, że dzieci będą miały cztery razy więcej upominków niż zawsze. Chyba dzieciom nie będziesz żałowała? – zapytał i pocałował mamusię w policzek.

Wszystkim podobało się spotkanie, bo każdy Mikołaj opowiadał swoją historię.

Święty Mikołaj w czarnym płaszczu, w czerwonej czapce i czerwonych butach opowiedział o tym, jak raz wpadł do domu przez komin. – Bardzo się wtedy ubrudziłem. – Nie mogłem się potem domyć. To było okropne. Od tej pory nie wchodzę przez komin.

Ubrany na biało Święty Mikołaj miał zupełnie inną historię do opowiedzenia.

– Ja jestem biały, bo w magazynie z upominkami wpadłem przez nieuwagę do worka z mąką. Albo do wielkiej puszki z białą farbą. Już nie pamiętam.

– Ja jestem zielony – powiedział trzeci Święty Mikołaj, ponieważ bardzo lubię ten kolor. To kolor lasu, zielonej pietruszki i jabłek antonówek.

Ostatni przemawiał Święty Mikołaj, ten najstarszy, z najdłuższą brodą.

– Mój ulubiony kolor to kolor złota i słońca. Dlatego nazywają mnie Święty Mikołaj Słoneczny.

Jego historia była najciekawsza. Opowiadał ją poważnym, spokojnym głosem jak przystało na doświadczonego Świętego.

– Kiedy rano wyszedłem na spacer, ziemia, drzewa i krzaki … wszystko było białe od śniegu. Zdziwiłem się, bo mówili w telewizji, że wkrótce nadejdzie ocieplenie. Nie zdążyłem wiele przejść, kiedy pod dużym krzakiem zauważyłem zajączka. Od razu go też wyczułem, bo cudownie pachniał wodą kolońską. Siedział sobie spokojnie, gryząc marchewkę posypaną zielonym szczypiorkiem. Miał to wszystko przed sobą na talerzyku stojącym na małym stoliczku. Zdziwiłem się, bo nigdy nie widziałem zajączka jedzącego z talerzyka. Chciałem mu już powiedzieć „smacznego”, kiedy on odezwał się do mnie:

– Kim pan jest? – zapytał.

– O, jak on pięknie mówi – pomyślałem. – Na pewno też umie czytać, może nawet pisać.

– Jestem Świętym Mikołajem w kolorze złotym. A ty jak się nazywasz? – zapytałem go, bardzo uprzejmie, niezbyt głośno, aby go nie przestraszyć.

Zwierzaczek wahał się chwilę, zanim odpowiedział. Cały czas patrzył na mnie swoimi niebieskimi jak niebo oczami. Były podłużne i duże.

– Ja? … Ja nazywam się Zajączek. Po prostu Zajączek. Mój tatuś nazywa się Zajączek, moja babcia i dziadek mają nazwisko Zajączek, mój stryjek też nazywa się Zajączek. Wszyscy jesteśmy Zajączkami. Może ty też tak się nazywasz? – wykrzyknął radośnie.

– Tak uważasz? – Zdziwiłem się. – Opowiedz mi coś o sobie – poprosiłem Zajączka. Byłem bardzo ciekaw, czy chodzi do przedszkola czy do szkoły i czy zna jakieś ciekawe opowieści lub piosenki. A może zna – tak sobie pomyślałem – Tosię, Laurcię, Haneczkę, Różyczkę lub Jeremcia. Zapytałem go o to.

Odpowiedział mi ze smutkiem.

– Nie, nie znam. Ja nie jestem z tej dzielnicy.

Po kolacji Święci Mikołaje rozdawali upominki. Było tego tak dużo, że nie sposób było od razu wszystkiego rozpakować. Uciechy było co niemiara. Wszyscy się cieszyli.

Przed odejściem Mikołaje zebrali się na naradę. Ustalili, że od następnego roku wszystkie Święte Mikołaje będą kolorowe a dzieci będą mogły wybierać, w jakim kolorze chcą Świętego Mikołaja.

– Wystarczy tylko zadzwonić do dziadka Józefa. Gdyby nie było go w domu, proszę zostawić wiadomość babci Zosi lub cioci Krysi, one mu przekażą. Dziadek Józef ma znajomości wśród świętych, to wszystko załatwi – wyjaśnił poważnie Święty Mikołaj, ten najważniejszy, z najdłuższą brodą, białą jak śnieg.

Michael Tequila

Przekaż dalej
0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *